piątek, 26 lipca 2013

Kwas foliowy- dlaczego jest taki ważny i w jakich produktach go znajdziemy

Na pewno każda z nas, już przy pierwszej wizycie, usłyszała od swojego ginekologa , że koniecznie musi zaopatrzyć swoją domową apteczkę w KWAS FOLIOWY. Wielu lekarzy zaleca suplementację już w momencie, kiedy zaczynamy planować ciążę, na dwa/ trzy miesiące przed planowanym poczęciem. Dlaczego jest to tak ważne dla rozwoju naszego płodu...?

W organizmie dorosłego człowieka, kwas foliowy odpowiada m.in. za nasze samopoczucie psychiczne, ale przede wszystkim wpływa na stan i rozwój komórek oraz system nerwowy, a także pobudza procesy krwiotwórcze (przede wszystkim powstawanie czerwonych krwinek), zapobiegając anemii.
U naszego Maluszka pełnie jeszcze ważniejsze role:

  • odpowiada za prawidłowy rozwój cewy nerwowej (nieprawidłowy rozwój prowadzi do bezmózgowia czy też rozszczepu kręgosłupa), 
  • wpływa także na prawidłowe przekazywanie cech dziedzicznych
Zalecaną dzienną dawką (w formie suplementu), wyznaczoną w 1997 roku przez Program Pierwotnej Profilaktyki Wad Cewy Nerwowej, jest 0,4 mg/ dobę. Nie przejmujcie się- każdy z gotowych suplementów dla kobiet w ciąży zawiera już dokładną, zalecaną dawkę, także nie musicie martwić się, że będziecie spożywać go w niewystarczającej ilości.

Dlaczego suplementacja jest ważna, skoro występuje on również naturalnie w żywności?
Ponieważ kwas foliowy jest wyjątkowo wrażliwy na wysoką temperaturę oraz na samo przechowywanie (zawartość tej witaminy w produkcie zmniejsza się aż o 50%!).

Nie zmienia to faktu, że jeżeli jesteście aktywne, dobrze, żebyście zwróciły uwagę także na produkty bogate w kwas foliowy. Ponieważ jest to witamina rozpuszczalna w wodzie (jej nadmiar jest wydalany z organizmu wraz z potem oraz moczem), nie musicie obawiać się, że "zjecie" jej za dużo :)

Oto lista produktów najbogatszych w kwas foliowy:
otręby pszenne, drożdże, soja, płatki kukurydziane wzbogacane, groch, fasola biała, szpinak, brukselka, brokuły, szparagi, jaja kurze, awokado, płatki owsiane, orzechy laskowe, świeży sok pomarańczowy, cieciorka, buraki, kiełki.




Życzę smacznego i nie żałujcie sobie zieleninki... ;)

Pozdrawiam,
Dietetyczna Mama ;)


(Zdjęcia- źródło ogólnodostępne w internecie: 
-http://dooktor.pl/artykuly-medyczne/ciaza/kwas_foliowy_w_ciazy.html,
-http://urodaizdrowie.pl/co-to-jest-kwas-foliowy-i-dlaczego-warto-go-wprowadzic-do-diety)

Sól w diecie Ciężarówki

Zapewne nie jestem pierwszą osobą przestrzegającą Was, Drogie Ciężarówki, przed nadmiernym spożywaniem soli kuchennej oraz produktów bogatych w sód. Generalnie, częste dosalanie potraw nie jest wskazane nawet dla najzdrowszych obywateli, tym bardziej nie dla nas, Ciężarówek ;)

Duże ilości soli w diecie powodują przede wszystkim wzrost ciśnienia tętniczego (my, moje Drogie i tak mamy je już podwyższone, ze względu na wzrost objętości krwi krążącej w naszym organizmie) oraz (o zgrozo!) zatrzymywanie się wody w organizmie, a co za tym idzie- OBRZĘKI!!! Szczególnie o tej porze roku są one wybitnie niepożądane... ;)


Podobną reakcję organizmu wywołuje bardzo dobrze znany w polskiej kuchni dodatek do przypraw- glutaminian sodu... Został on stworzony z myślą o "ulepszeniu" smaku i nadaniu wyrazistości potrawie. Przykre jest to, że twórcą nawet się to udało. Szkoda tylko, że mieszanki bogate w glutaminian sodu są potwornie słone i aż kipią od ilości dodanych do nich konserwantów oraz innych sztucznych "pyszności". Nie dość, że nie wpływają one korzystnie na nasz organizm (wręcz przeciwnie- negatywnie działają na układ krążenia i znowu PUCHNIEMY), to dużo gorzej radzą sobie z nimi nereczki oraz wątróbka naszego Szkraba, nie wspominając o problemach z układem krążenia w przyszłości.


Zamiast ton soli czy przypraw bogatych w glutaminian sodu proponuję Wam używanie ziół. Wiem, wiem... powiecie pewnie, że oszalałam i teraz Wasze obiadki staną się zupełnie jałowe... Nic bardziej mylnego ;) Próbujcie! Jest wiele aromatycznych ziół, które nadają potrawom cudowny i niezwykle wyrazisty smak (estragon, tymianek, kolendra, itd.). Ten post nie ma na celu "zabronienia" Wam używania soli, tylko używania jej z głową. Możecie solić ziemniaki, ale dopiero na talerzu, po ich ugotowaniu. Dosalajcie mięso czy ryby, ale o połowę mniej niż zwykle. Natomiast wyrzućcie z domu wszystkie przyprawy, które zawierają GLUTAMINIAN SODU (już lepiej dodajcie szczyptę soli więcej do potrawy, zamiast używać tego świństwa)! Przypominam, że poza pewnymi dobrze znanymi przyprawami, ogromne ilości glutaminianu sodu zawarte są też w kostkach rosołowych, a przecież wystarczy wrzucić do garnka kawałek dobrego mięcha, dodać włoszczyznę i macie naturalnie uzyskany, pyszny smak zupy :)

Zaufajcie mi, do wszystkiego można się przyzwyczaić! ;) Nasz organizm potrzebuje około trzech tygodniu, żeby odzwyczaić się od ilości soli, którą spożywałyście do tej pory, także trzymam za Was kciuki! Myślcie o swoim Maleństwie i solcie o połowę mniej! ;)

Pozdrawiam serdecznie,
Dietetyczna Mama ;)


(zdjęcie- źródło ogólnodostępne w internecie:
 http://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzenia/artykuly/381512,afera-solna-skazona-sol-w-bialym-serku.html)

czwartek, 25 lipca 2013

Smacznie, szybko i ZDROWO (deserowo! ;) )

Kochane Ciężarówki, dzisiaj pokażę Wam bardzo prosty, pyszny i zdrowy deser, który na pewno każda z Was, bez żadnego problemu będzie umiała przygotować. Co najważniejsze, na jego "przyrządzenie" nie potrzebujesz więcej niż 30 sekund ;)


Potrzebujemy:
-jogurt naturalny gęsty lub grecki (cenne źródło wapnia i bakterii z rodziny Lactobacillus oraz Steptococcus- świetnie wspomagających nasz układ trawienny)- jedno opakowanie,
- miód (bardzo zdrowy, uznawany za tzw. "naturalny lek" wzmacniający odporność organizmu)- łyżka,
- płatki migdałowe (bardzo dobre źródło zdrowych, wielonienasyconych kwasów tłuszczowych niezbędnych do prawidłowego rozwoju układu nerwowego i mózgu naszego Malucha)- łyżka,
- grejpfrut (bogate źródło witaminy C oraz błonnika)- 1 sztuka.

Jogurt przekładamy do miseczki, polewamy miodem, posypujemy migdałami, do tego, obok dojadamy pokrojonego w cząstki grejpfruta.

Smacznie, szybko i zdrowo! ;) SMACZNEGO!

Dietetyczna Mama;)

Produkty, które należy ograniczyć w czasie ciąży.

 Drogie Ciężarówki, pisałam już o źródłach i konsekwencjach nadmiernego spożywania produktów zawierających kofeinę ("Co z tą kawą?") oraz o "niespodziankach" czyhających na nas w żywności, takich jak Toxoplasma gondii, Listeria monocytogenes czy też Salmonella. Dzisiaj rozszerzę troszkę nasz wachlarz produktów spożywczych, na które koniecznie powinnyśmy zwrócić uwagę w codziennym żywieniu.

Oto lista produktów, które powinnyśmy wykluczyć lub ograniczyć:

  • produkty mogące zawierać SOLANINĘ (bakłażan, zieleniejące ziemniaki)- jest to substancja trująca, która sprzyja rozwojowi przemian nowotworowych w naszym organizmie; w przypadku ziemniaków, rozwiązaniem jest po prostu nie jedzenie tych zieleniejących (pozostałe są bogatym źródłem witamin i składników mineralnych, poza tym, działają alkalizująco na nasz organizm i na dodatek mają niewiele kalorii! :) ). Bakłażan natomiast wymaga odpowiedniego przygotowania (obróbki), tzn. musimy mieć pewność, że  każda jego część została dokładnie upieczona/ podsmażona.

  • Fast food'y, żywność przetworzona- bogate źródło... KONSERWANTÓW! Niestety, trudno przy żywności przetworzonej mówić o jakichkolwiek wartościach odżywczych. Ryzyko wynikające z ich spożywania polega nie tylko na tym, że nasz Dzidziuś może urodzić się bardzo duży, czy też że od samego początku jego istnienia będzie miał większe tendencje do tycia niż dzieciaki, których Mamy unikały tego typu produktów. Największy problem polega na tym, że duże ilości spożywanych konserwantów przenikają do płodu- blokując przyswajanie przez niego cennych składników odżywczych, takich jak witaminy i składniki mineralne. Na dodatek, zawarte w tych produktach w ogromnych ilościach barwniki oraz aromaty mogą zwiększać ryzyko występowania ALERGII u naszego Malucha.

  • WĄTRÓBKA- w tym przypadku nie zalecam jej unikania, a spożywanie z umiarem (raz/ dwa razy w miesiącu). Jest to na pewno produkt cenny pod względem zawartości składników odżywczych. Zawiera zarówno sporo świetnie przyswajalnego żelaza (tak potrzebnego w okresie w ciąży), jak i spore ilości kwasu foliowego. Jednak jest również bogatym źródłem cholesterolu oraz witaminy A. Konsekwencją nadmiernego spożywania cholesterolu jest przede wszystkim (w późniejszym etapie) miażdżyca, czyli inaczej "zatykanie tłuszczem" tętnic. Dużym problemem dla rozwijającego się w nas Smerfa, jest też nadmiar witaminy A w naszej diecie. Za duże ilości mogą prowadzić u Dziecka do wodogłowia, chorób układu krążenia czy też wad wrodzonych twarzoczaszki. 

  • SŁODYCZE- jeżeli będziemy spożywać je bez umiaru, to w bardzo krótkim czasie mogą one doprowadzić nas do tzw. CUKRZYCY CIĘŻARNYCH (szerzej na ten temat wkrótce). Wpływa to na dużą urodzeniową masę ciała Malucha oraz zwiększa ryzyko występowania u Niego cukrzycy w przyszłości. Ponadto, ich nadmiar grozi ZATRZYMYWANIEM WODY w organizmie oraz, co za tym idzie, podwyższeniem ciśnienia krwi, które w ciąży i tak ulega podwyższeniu, ze względu na wzrost objętości krwi krążącej.

  • SMAŻONE, TŁUSTE POTRAWY- szczególnie w trzecim trymestrze ciąży powinnyśmy ich unikać, kiedy to nasz żołądek jest już wyjątkowo wysoko i dokuczają nam zgaga oraz zaparcia. Takie potrawy będą na pewno nasilały uczucie ciężkości i dyskomfortu. 

  • produkty WĘDZONE- pod wpływem wędzenia wytwarzają się niebezpieczne i rakotwórcze związki (wielopierścieniowe węglowodany aromatyczne), z którymi nie radzi sobie jeszcze mała, nie w pełni wykształcona, wątróbka naszego Króliczka.

Niektórzy autorzy przestrzegają także przed spożywanie cytrusów oraz orzechów, ze względu na rzekome zwiększenie ryzyko alergii u Maluchów. Natomiast badania, które zostały opublikowane w tym roku, na konferencji dla Dietetyków w Łodzi, wskazują na brak takiej zależności. Wszyscy są jednak zgodni co do tego, że produkty te należy ograniczyć w czasie, kiedy karmimy Dzidziusia piersią.

Pozdrawiam serdecznie,
Dietetyczna Mama;)


środa, 24 lipca 2013

Zmęczenie- jak sobie z nim radzić?

Drogie Ciężarówki... zmęczenie o największym nasileniu dopada nas przede wszystkim w pierwszym trymestrze ciąży. Powoduje, że po dwóch godzinach aktywności, myślimy przede wszystkim o naszej podusi i jakimś, choć niewielkim skrawku miejsca, gdzie mogłybyśmy się choć 15 minut (no, może pół godzinki, ok- maks. dwie godzinki ;) ) zdrzemnąć... Jest to zjawisko zupełnie naturalne i nie należy obawiać się, że coś jest z nami nie tak.

Podczas pierwszego trymestru nasz organizm "oswaja się" z naszym Maluchem. W końcu do tej pory musiał pracować tylko dla siebie. Teraz jednak okazuje się, że dochodzi mu do "pilnowania" jeszcze jeden organizm. Początkowo nasze ciało traktuje małego Smerfa jak ciało obce, coś z czym trzeba walczyć (podobnie jak ma to miejsce przy bakteriach, wirusach czy pasożytach- no niestety... ;) ). Natomiast z czasem, zaczyna przyzwyczajać się do nowego "Intruza", a i my zaczynamy wracać do żywych ;).


Pierwszy trymestr jest bardzo ważny dla naszego Maleństwa. To właśnie w tym okresie z zarodka, tworzy się w nas Mały Człowieczek. Zaczynają formować się narządy oraz układy, które w późniejszym etapie (kolejne trymestry) dojrzewają. Twój organizm traktuje rozwój Twojego Malca jako zadanie numer jeden! Najważniejszy w tej chwili jest rozwój płodu- stąd brak sił i ciągłe zmęczenie. Na dodatek, zwiększa się o prawie 1/4 tempo Twojej przemiany materii (to właśnie energia potrzebna na rozwój Twojego Smerfa). Na pewno zauważyłyście w sobie również niesamowity (jak na nas kobiety) spokój. Zawsze śmieję się ze znajomymi, że mój Mąż w życiu jeszcze nie kochał mnie tak mocno, jak teraz, kiedy jestem w ciąży, bo nie dość, że w domu jest więcej do jedzenia niż twaróg i owsianka (przypominam, że jestem dietetykiem, ale spokojnie, aż tak źle też nie jest;) Mishie głodny nie chodzi;) ), to jeszcze stałam się niesamowicie "potulna" i uległa, żeby nie powiedzieć mocno obojętna (bo przecież cały czas moje myśli zaplątała chęć maluśkiej drzemki), nie wspominając o rozwiązaniu odwiecznego dylematu "kto dzisiaj pije na imprezie?" ;) W każdym razie, to nasze "wyciszenie" wynika z podwyższonego poziomu progesteronu w naszym organizmie, ale spokojnie, spokojnie moje Drogie, to mija, a potem wszyyyystko wraca do stanu poprzedniego (czytaj- do normy) :D ;)


Jak sobie z tym radzić? No cóż, Kochane, najlepiej, najbezpieczniej i najzdrowiej jest się temu poddać i nie walczyć z uczuciem zmęczenia. Pamiętajmy, że nasz organizm jest naszym najlepszym doradcą. Staraj się ucinać sobie regularne drzemki (15 minutowe) w ciągu dnia, na pewno postawi Cię na nogi (znaczy, na najbliższe 2 godziny;)). Nie próbuj faszerować się kofeiną, która nie jest wskazana w czasie ciąży. Wykorzystuj weekendy na całodzienne leniuchowanie. Leż, a Twój partner niech cały dzień Ci dogadza.

Jeżeli masz niesamowicie ważne spotkanie, na którym musisz być aktywna umysłowo (mój pierwszy trymestr przypadał na okres zaliczeń na uczelni) postaraj się na 15- 20 minut przed nim zjeść coś bogatego w cukry proste (tzn. kawałek drożdżówki, kilka żelków, 4-5 landrynek lub wypij szklankę słodkiego, NIEGAZOWANEGO napoju), to powinno na dłuższą chwilę (koło 1 godziny) postawić Cię na nogi (przetestowałam na sobie, na mnie to działało, choć po danym spotkaniu musiałam zamknąć choć na chwilę oczy).

Drogie Ciężarówki, myślcie pozytywnie i nie walczcie ze sobą!!! Śpijcie tyle, na ile pozwoli Wam na to grafik zajęć i obowiązków. W końcu, już za jakiś czas, za dużo nie pośpimy... Także korzystajmy, póki sprzyjają ku temu okoliczności! ;)


Pozdrawiam Was gorąco!
Dietetyczna Mama ;)


(zdjęcie ogólnodostępne w internecie- źródło: http://zwierciadlo.pl/2012/psychologia/relacje-spoleczne/dlaczego-sen-jest-taki-wazny)

wtorek, 23 lipca 2013

Szybko, smacznie i ZDROWO!

Moje Drogie... przepisy, które chciałabym tu umieszczać będą przede wszystkim łatwe i szybkie w przygotowaniu (nienawidzę siedzieć pół dnia przy garach ;)), ale co najważniejsze- zdrowe!!! :)

Jako pierwsze danie obiadowe zaproponuję Wam łososia w ziołach z sosem z pomidorów, cukinii i oliwek, do tego ziemniaczki. 


  • Łosoś jest bogatym źródłem kwasów tłuszczowych z rodziny omega-3, bardzo ważnych dla rozwoju mózgu naszego Malucha,
  • Pomidory- cenne źródło potasu niezbędnego dla prawidłowej pracy serca,
  • Cukinia- zawiera wiele cennych witamin i składników mineralnych, m.in. potas, wapń, witaminę C. 


Spożywanie warzyw w czasie ciąży jest szczególnie ważne ze względu na często występujące zaparcia (są bogatym źródłem błonnika, który świetnie im zapobiega) oraz konieczność dostarczania dużej ilości witamin i składników mineralnych.

  • Oliwki- są źródłem witamin antyoksydacyjnych (wit. A, C, E), które zapobiegają procesom nowotworzenia (czyli chronią nasz organizm przed zmianami idącymi w kierunku nowotworu), mają także cudowne działanie na tłuszcz znajdujący się w naszym organizmie (zmniejsza poziom cholesterolu całkowitego),
  • Ziemniaki- o tej porze roku wybieram młode ziemniaczki i podaje je w skórce, ponieważ to własnie tuż pod nią znajduje się najwięcej składników odżywczych! Są bogatym źródłem zarówno potasu i witaminy C, a co najważniejsze mają właściwości alkalizujące, to znaczy, że odkwaszają nasz organizm, a co za tym idzie- zmniejszają ryzyko występowania ZGAGI! :)

Sposób przygotowania- banalnie prosty! :)
Ziemniaczki myjemy i wrzucamy dopiero do ZAGOTOWANEJ WODY (aby straciły jak najmniej witaminy C). Wody nie solimy, zrobimy to dopiero po ugotowaniu- na talerzu, ponieważ w ten sposób w naszej potrawie będzie zdecydowanie mniej tej przyprawy, a smakowo nie powinnyśmy odczuć znaczącej różnicy. Ważne w ciąży jest ograniczenie soli (szczególnie latem) ze względu na zatrzymywanie się wody w organizmie, a co tym idzie- opuchlizną. Na patelnie wlewamy łyżkę oliwy z oliwek i wrzucamy pokrojoną cukinię. Następnie dodajemy pokrojone pomidory i oliwki. Doprawiamy ziołami prowansalskimi, niewielką ilością soli i pieprzem. Podduszamy. Po 10 minutach w samym środku naszej warzywnej "papraji" umieszczamy nasz piękny kawałek łososia (wcześniej obsypany szczyptą soli i pieprzem). Dusimy wszystko jeszcze koło 10-15 min. I... już! Gotowe! :)
Szybko, smacznie i zdrowo! ;) Smacznego dla Was i Waszych Maluchów! ;)



Pozdrawiam,
Dietetyczna Mama ;)

"Zachcianki" w ciąży

Drogie Ciężarówki... Przed nami kolejny temat budzący kontrowersje wśród naukowców. Niestety (dla nas) coraz częściej dochodzą oni do wniosku, że nasze "zachcianki" uzależnione są od dwóch czynników:

  
  1. Niedoborów występujących w organizmie,
  2. Chęci Ciężarówek do bezkarnego opychania się (bo przecież nasz Dzidziuś na pewno potrzebuje czwarty kawałek Twojego ulubionego serniczka ;) )

Zawsze powtarzam, że należy słuchać swojego organizmu, a niedobory nie powinny występować. Oczywiście, że zgadzam się z tym, że w konkretnej chwili możemy mieć ogromną ochotę na kapustę kiszoną (bogate źródło witaminy C) albo damy się pokroić za kawałek smakowicie przyrządzonej wołowiny (bogate źródło żelaza), natomiast czy faktycznie "musimy" zjeść frytki, które są pozbawione jakichkolwiek wartości odżywczych, nie wspominając już o złych tłuszczach dostających się wraz z nimi do naszego organizmu?

Poruszam ten temat, ponieważ sama złapałam się na tym, że ze względu na cudowny stan, w jakim się obecnie znajduję, bardzo często dawałam sobie dyspensę na wiele produktów, których do tej pory nie jadłam. W pewnym momencie zaczęłam zastanawiać się, czy rzeczywiście moje Maleństwo potrzebuje kolejnego Snickers'a, ciasteczka czy jeszcze jednego kawałka pizzy. Cóż... Obstawiam, że domyślacie się do jakich wniosków doszłam;) Niestety- NIE POTRZEBUJE!!! I tym sposobem (po przywróceniu samej siebie do porządku ;) ) wróciłam do swoich starych, zdrowych nawyków. Zaczęłam znowu jadać urozmaicone, jak najmniej przetworzone produkty. Ponieważ mam teraz więcej czasu, dużo więcej gotuję i przygotowuję sama. Hmm... i wiecie co? Od dwóch miesięcy nie miałam żadnej "zachcianki"! Oczywiście, miewałam na coś ochotę, natomiast ani razu nie zdarzyło mi się, żebym "musiała coś zjeść".



Moje Drogie, jeżeli Wasze posiłki są:

  • regularne (jadane mniej więcej co 3 godziny),
  • urozmaicone (spożywacie różnego rodzaju produkty zbożowe, mięsa, ryby, jaja, owoce, warzywa, orzechy, nabiał)
  • jak najmniej przetworzone (mam tu na myśli unikanie tzw. "gotowych dań" do zalania wodą lub odgrzania)
to nie powinnyście mieć "zachcianek"... Nie zmienia to faktu, że od czasu do czasu, śmiało możecie sięgnąć po ulubiony rodzaj ciasta lub zjeść kawałek pizzy (zdecydowanie polecam tę własnej roboty), natomiast pamiętajcie, że najważniejszy, zarówno podczas ciąży, jak i w regularnym odżywianiu, jest UMIAR... :)


Pozdrawiam serdecznie,
Dietetyczna Mama ;)

poniedziałek, 22 lipca 2013

Co z tą kawą?

No dobrze... Często słyszymy, jako Ciężarówki, żebyśmy koniecznie unikały kawy. Ale dlaczego właściwie mamy jej nie pić? I czy na pewno o samą kawę tu chodzi...?
Otóż nie do końca... Chodzi przede wszystkim o kofeinę zawartą w tym dającym rano trzeźwość umysłu napoju ;) Jak wiecie, kofeinę możemy znaleźć nie tylko w kawie, ale także w napojach energetyzujących, napojach typu cola, czekoladzie i produktach na bazie kakao. Jedną z odmian kofeiny, tzw. teinę, możemy znaleźć również w herbacie. Nie wpływa ona na organizm tak intensywnie jak kofeina, nie mniej jednak również nie powinnyśmy przesadzaj z jej spożywaniem.
 

Moje Drogie... Oto przed Wami argumenty mówiący o tym, dlaczego kofeiny nie powinnyśmy spożywać za często:
- przede wszystkim kofeina "wypłukuje" z naszego organizmu wiele niezbędnych dla rozwoju naszego i naszego Malucha mikroelemenów (składników mineralnych, takich jak magnez, wapń, cynk, ŻELAZO, itd.), a szczególnie w tym okresie nie powinnyśmy narażać naszego organizmu na niedobory,
- duże ilości kofeiny powodują odwodnienie organizmu (wiem, wiem... myślicie sobie, że coś tu nie gra, bo przecież kawę, herbatę czy cole dostarczanie w postaci płynu, nie mniej jednak kofeina na tyle przyspiesza pracę nerek, że organizm pozbywa się większej ilości płynu, niż została ona dostarczona; wielu naukowców mówi, że na jedną spożytą porcję kawy powinno się wypić 2 porcje wody, żeby ilość płynu w organizmie utrzymywała się na odpowiednim poziomie),
- nadmiar kofeiny pobudza nie tylko nasz organizm, ale i organizm Dziecka, co może prowadzić do zaburzeń rytmu serca u naszego Maleństwa,
- często też spożywanie dużej ilości kofeiny wpływa na niską urodzeniową masę noworodka,
- w pierwszym trymestrze może nawet zwiększyć ryzyko poronienia.



 Dlatego moje Kochane, dla dobra swoich przyszłych pociech- PRZERZUĆCIE SIĘ NA KAWĘ ZBOŻOWĄ! ;) Do jej smaku można się przyzwyczaić (na początku mi też nie było łatwo, ale w końcu mi zasmakowała;) ), a nie pozbawia nas cennych składników mineralnych i witamin. Wręcz przeciwnie, wiele z kaw zbożowych zawiera witaminy z grupy B oraz składniki mineralne i często wzbogacana jest i innymi cudami (ja piję tę z błonnikiem, która świetnie chroni przed zaparciami!).

Oczywiście wypicie jednej kawy Z MLEKIEM w tygodniu, czy raz na kilka dni, nie doprowadzi do niedoborów w Twoim organizmie ani też nie spowoduje problemów w rozwoju naszego Malucha. Przestrzegam Was jednak przed regularnym spożywaniem napojów bogatych w kofeinę, aby Wasza ciąża przebywała w spokoju, a przygotowujący się w Was Króliczek nie czuł się "pospieszany". ;)

Pozdrawiam!
Dietetyczna Mama ;)

Ile można przytyć w ciąży?

Moje Drogie... Odpowiedź na to pytanie nie jest łatwa. Można by nawet stwierdzić, że ile autorów, tyle wersji dla prawidłowego przyrostu masy ciała w czasie ciąży... W tym poście postaram się wyjaśnić, co ja uważam na ten temat. ;)

To, ile przybierzemy w czasie ciąży uwarunkowane jest wieloma czynnikami, takimi jak: wyjściowa masa ciała (czyli ile ważyłyśmy zanim zaszłyśmy w ciążę), wzrost, wiek, tryb życia (jak bardzo jesteśmy aktywne na co dzień) oraz przede wszystkim od tego, jak na ciążę "zareaguje" nasz organizm.

Niejednokrotnie na pewno widziałyście szczuplutkie Przyszłe Mamy, które przytyły ponad 20kg. Jednak w niespełna pół roku po porodzie znowu mogły wejść w swoje "stare jeansy" ;) Musimy pamiętać o tym, jak wiele kilogramów stanowi nasz Maluch oraz środowisko w którym się znajduje (czytaj- wody płodowe, macica, łożysko, itd...). Każdy z tych czynników jest indywidualnie uwarunkowany, dlatego też nie musicie  przejmować się tym, że Wasza koleżanka, która też jest już w 6 miesiącu przytyła dopiero 4kg, a Wy już prawie 12... (oczywiście jeżeli ten wynik nie jest w dużej mierze Twoją zasługą, tzn. nie pochłaniasz ogromnych ilości różnych pyszności, bo "przecież jesteś w ciąży" ;) ).





Tak czy inaczej, zmierzam do tego, że NIE SUGERUJCIE SIĘ sztywno wyliczonymi przez specjalistów normami, które mówią np. że co miesiąc powinnaś ważyć dokładnie o 1,5 kg więcej (podczas, gdy Ty bez względu na rodzaj stosowanej diety regularnie przybierasz ok. 3kg). Jak już wspominałam- każdy organizm inaczej radzi sobie z ciążą (na tej samej podstawie- część z nas cierpi okrutne męki w czasie pierwszego trymestru, włąściwie nie wychodząc z łazienki, a część w ogóle nie czuje jakby była w ciąży).

Kochane Ciężarówki, nie chciałabym, żebyście po przeczytaniu tego postu stwierdziły, że macie w nosie wagę i teraz będziecie jeść czego tylko dusza zapragnie. Chcę Wam raczej pokazać, żebyście nie martwiły się, jeżeli ważycie więcej, niż przewidują "normy". Duża część z nas postanawia wtedy zmienić dietę, tzn. zaczyna się odchudzać!!!! A tego też nie możemy robić naszemu Maluchowi (ale o tym w szerszym ujęciu- innym razem;) ) Nie zmienia to faktu, że nie powinnyśmy BEZKARNIE opychać się ;)

To co według mnie jest najistotniejsze, jeżeli chodzi o przyrost masy ciała w ciąży, to nie informacja dotycząca tego ILE POWINNAM PRZYBRAĆ W TYM MIESIĄCU? a
ILE WIĘCEJ MOGĘ ZJEŚĆ, ŻEBY PÓŹNIEJ NIE BORYKAĆ SIĘ Z NADMIAREM KILOGRAMÓW, A ŻEBY MALUCH ZDROWO SIĘ ROZWIJAŁ?


I tu spieszę z odpowiedzią! :) Moje Drogie, mówi się, że w pierwszym trymestrze rozwój Dzieciątka nie wymaga zwiększenia ilości spożywanego jedzenia. Organizm świetnie radzi sobie na podstawie tego, co do tej pory zwyczajowo dostarczałyśmy.
Troszkę więcej na rozwój , nasza Kruszynka, potrzebuje już w drugim trymestrze ciąży. Naukowcy oszacowali zapotrzebowanie tego "Młodego człowieka" na ok. 350- 360 kcal dziennie. Żeby Ci to trochę przybliżyć... 350 kcal to mniej więcej równowartość jednego mniejszego posiłku, takiego jak drugie śniadanie czy podwieczorek. Może to być np. pełnoziarnista kanapka z twarogiem i warzywami, sałatka owocowa polana jogurtem z łyżką orzechów i płatków owsianych, czy też rozłożone na posiłki 2 banany. O tyle więcej potrzebuje nasz organizm, dla zaspokojenia potrzeb i prawidłowego rozwoju Malucha.

W trzecim trymestrze natomiast zapotrzebowanie naszego Malca wynosi około 500 kcal. I tak oto do tego, co napisałam powyżej, możesz "bezkarnie" spałaszować jeszcze dodatkowe 140- 150 kcal :) znajdziesz je w dodatkowej porcji owoców, serkach homogenizowanych, opakowaniu jogurtu, kromce pieczywa, czy też w nie za dużym kawałku ryby czy mięsa.
 Moje Drogie, a więc, gwarantuję Wam, że jeżeli będziecie zwracały uwagę na to, o ile zwiększyła się ilość spożywanego przez Was jedzenia (a nie będzie ona przekraczała, w zależności od etapu ciąży, zalecanej ilości kcal), to po porodzie na pewno nie będziecie borykać się z nadmiarem zbędnych kilogramów, a wręcz sprawnie wrócicie do formy! :) Dlatego- niech nie niepokoi Was liczba na "liczniku" u Waszego Gina (czyt. ginekologa ;)), jeżeli nie macie sobie nic do zarzucenia!


Pozdrawiam Was goooorąco!
Dietetyczna Mama ;)

środa, 17 lipca 2013

Jedz DLA dwojga, nie ZA dwoje.

Pierwszy trymestr nie jest łatwy, a co za tym idzie rzadko kiedy myślimy o objadaniu się (zdecydowanie bliższe są tam wizyty w toalecie, niż przy rodzinnym stole). Jednak pierwszy trymestr w końcu się kończy, a wraz z nim (w większości przypadków) odchodzą w niepamięć także mdłości i związane z nimi "przyjemności". I tak o to możemy w końcu zacząć jeść...

Pewnie często słyszycie "daj spokój, będziesz się martwić kilogramami później" albo "dziecko tak da Ci w kość, że zaraz to wszystko zgubisz"... Oczywiście, tylko Kochane moje, 30 kg to my tak sprawnie nie zrzucimy...  Dlatego też moja rada brzmi- jedz z głową! :)

Pierwsza rzecz, na którą chciałabym zwrócić Waszą uwagę- wszystko co jesz trafia do Twojego Maluszka i wpływa na jego rozwój! Niejedna z moich znajomych patrząc na otyłe osoby pyta, jak mogły doprowadzić się do takiego stanu? To samo robisz swojemu dziecku. Jedząc duuuuużo, ciągle i co popadnie skazujesz nie tylko siebie na kłopoty z nadwagą, ale przede wszystkim swojego Bobasa na wiele chorób, tzw. dietozależnych, takich jak cukrzyca, nadciśnienie tętnicze czy otyłość. Czy naprawdę uważasz, że smażone frytki, czy kebeb z tłustym, majonezowym sosem są dobrym, pełnym witamin i wartościowym pokarmem dla Twojego Dzidziusia? A przecież wszystkie na pytanie "czy to chłopiec, czy dziewczynka?" zgodnie odpowiadamy, że obojętnie, oby "było zdrowe!". No to moje Drogie, bądźmy konsekwentne! Jeżeli chcemy mieć zdrowego Malucha zamieńmy wspomniane przeze mnie świństwa na zdrowe, nieprzetworzone produkty! Jedzmy warzywa, owoce, produkty pełnoziarniste oraz ryby, a gwarantuję Wam, że Wasze Maleństwa nie będą cierpiały od najmłodszych lat na otyłość. :)





Jeszcze jedna wiadomość moje Drogie- Twoje odżywanie w ciąży ma ogromny wpływ na to, co będzie jadał Twój Maluch. Im bardziej urozmaiconą dietę stosujesz, tym więcej smaków będzie znało Twoje Dziecko i będziesz miała dużo mniejszy problem z wprowadzaniem pokarmów do jego diety, kiedy skończy już odpowiedni wiek.
Natomiast, jeśli chcesz mieć "niejadka", który jedyne co będzie jadał, to chleb z masłem i ketchup, to zajadaj fast food'y, unikaj warzyw i owoców oraz jedz dużo przetworzonej żywności ;)

Drogie Ciężarówki- ktoś mądry powiedział "Jesteś tym, co jesz", a ja pragnę do tego dołożyć "Twoje Dziecko jest tym, co jesz". 



Pozdrawiam Was gorąco! Wybierajcie mądrze ;)
Dietetyczna Mama ;)

Listeria, Salmonella, Toxoplasma czyli jak uniknąć niebezpieczeństwa

Moje Drogie,
dla części z Was te nazwy brzmią dosyć tajemniczo... Inne zdążyły się już z nimi zapoznać.
Zarówno Listeria monocytogenes, jak i Salmonella enteriditis to chorobotwórcze bakterie. Toxoplasma gondii natomiast zaliczana jest do rodziny pierwotniaków. Wszystkie trzy paskudztwa możemy znaleźć w naszej żywności. Natrafienie na nie jest o tyle niebezpieczne, że może wywoływać zaburzenie w rozwoju płodu a nawet (w skrajnych przypadkach) doprowadzić do poronienia. Dlatego Drogie Ciężarówki- odpuśćmy sobie produkty, w których mogą one występować, na te kilka miesięcy... ;)

Oto lista produktów, których powinnyśmy unikać:

  • SUROWE lub NIEDOGOTOWANE MIĘSO (tzn. tatar, pasztety z nieznanego źródła, wędliny tylko wędzone, krwistych i średnio wysmażonych steków <i innych niedopieczonych mięs>) - źródła Toxoplasmosy gondii 

  • SUROWE JAJA oraz produkty na nich bazujące (kogel- mogel, domowy majonez oraz sosy na bazie domowego majonezu, kremy, lody własnej roboty) - źródła Salmonelli


  • SERY MIĘKKIE (takie jak camembert, feta, rokpol, oscypek, brie, oraz inne sery pleśniowe) a także NIEPASTERYZOWANE MLEKO - źródła Listerii





  • SUROWE OWOCE MORZA oraz SUSHI <i tu mnie najbardziej boli... ;) > (istnieje niebezpieczeństwo zarażenia się groźnymi pasożytami!)





W innym poście zwrócę Waszą uwagę na inne produkty, na które trzeba zwrócić uwagę. Szczęśliwie, są one trochę mniej niebezpieczne niż te ;) 

Pozdrawiam gorące,
Dietetyczna Mama ;)

wtorek, 16 lipca 2013

Mdłości- jak sobie z nimi radzić?

Moje Drogie...
Część z nas ma to szczęście, że będąc w ciąży w ogóle nie wiedzą czym są mdłości czy wymioty (szczęściary!)... Niestety jednak sporo część nas doskonale wie co to za uczucie.

Cóż... jakby Wam to w delikatny sposób powiedzieć... z medycznego punktu widzenia- nie ma rady na poranne mdłości ("poranne"?! Błagam...! No chyba, że rankiem nazywamy godzinę 15:00 ;) ). Jest to reakcja organizmu na zmiany w nim zachodzące. Prawda jest taka, że zanim nasz organizm przyzwyczai się do obecności naszego Malucha, na początku traktuje go jak intruza, ciało obce z którym trzeba walczyć. Dopiero kiedy ustabilizuje się gospodarka hormonalna (dzieje się to niestety dopiero pod koniec pierwszego trymestru- i to niestety też nie u wszystkich, choć dobra wiadomość jest taka,że u większości ;) ) zaczynamy "wracać do żywych", to znaczy jesteśmy w stanie jeść i nie musimy już spać 18 godzin na dobę ;)

Jednak wiele uczonych (często mam wrażenie, że to jednak mężczyźni) dają nam, Ciężarnym, wskazówki co robić, kiedy męczą nas mdłości. Wiele z nich nie ma żadnego wytłumaczenia medycznego, jednak część Ciężarówek uważa, że działają. Oto one:
- jedz migdały, banany
- pij wodę i słabe herbatki ziołowe- tu bądź jednak ostrożna, ponieważ część ziół może działań negatywnie na rozwój płodu, za bezpieczne uznawane są: mięta, melisa oraz rumianek (część autorów pisze także o piciu wody z imbirem)
- jedz regularnie, co 3 godziny- koło 5 posiłków dziennie, ostatni bardzo mały przed snem (pierwszy do 30 minut od przebudzenia)  (i to jest punkt z którym zdecydowanie się zgadzam i szczerzę polecam!!! Na mnie działało! :) )
- unikajcie produktów o intensywnym zapachu (ja miałam duuuuży problem z kawą, mimo tego, że wcześniej ją uwielbiałam, do tego dosyć słabo reagowałam na zapach mięsa)

Musicie pamiętać, że mdłości oraz czynniki je wywołujące, to sprawa baaardzo indywidualna, podobnie jak radzenie sobie z nimi. Dlatego moje Drogie, nie poddawajcie się i próbujcie sobie z nimi radzić, żeby Wasz partner nie przestał Was kochać przez humorki w czasie ciąży ;)

Głowa do góry- mdłości prędzej, czy później miną! ;)

Pozdrawiam,
Dietetyczna Mama ;)

Ojej, jestem w ciąży!

Taaa... I co teraz...? ;) Z jednej strony czujemy ogromną radość, z drugiej zaczynamy się zastanawiać "co teraz będzie?".
Pamiętam, że kiedy razem z Mishiem (tak mówię na mojego męża) patrzyliśmy na test ciążowy, który wyraźnie wskazywał -> JESTEŚ W CIĄŻY!!! Łzy radości płynęły same, a i uścisków nie było końca. Przyszedł jednak moment spokoju. Wtedy to doszło do mnie, że już nie będzie dłużej JA, JA, JA... Trzeba będzie "ja" zamienić na "maleństwo"... Z czego będzie trzeba zrezygnować, czy w czasie samego bycia w ciąży wiele się zmieni?
No cóż, z racji tego, że jestem dietetykiem i instruktorem fitness wiedziałam jedno- moje ciało na pewno się zmieni. Nie wiedziałam tylko jak bardzo i w jakim tempie ;)

Moje Drogie Ciężarówki, Mamy i Przyszłe Mamy... O pierwszym trymestrze napiszę tylko troszeczkę. Na podstawie własnego doświadczenia mogę Wam powiedzieć tyle, że DIETA W PIERWSZYM TRYMESTRZE NIE ISTNIEJE! Zdziwione? Myślicie co ze mnie za dietetyk,co? Niestety, wiedząc, że jest to dla mnie cios w kolano, muszę być z Wami szczera...
Mając wiedzą i wykształcenie w tym kierunku w pierwszych tygodniach ciąży (od razu jak się dowiedziałam) postanowiłam ułożyć dla siebie zdrową dietę, bogatą we wszystkie niezbędne dla rozwijającego się Maluszka składniki odżywcze. Muszę przyznać, że przez jakiś czas (koło 10 dni) szło mi całkiem dobrze, aż tu nagle dopadło mnie ciągłe zmęczenie (nie to był największy problem) i MDŁOŚCI. I w tym momencie dieta poszła w odstawkę! Nie było szans jedzenia według rozpisanego schematu. Mój organizm zdecydowanie miał problem z przyjmowanie pokarmów. Jedyne, co "dało się zjeść" to były owoce... Na sam widok pozostałych produktów spożywczych miałam ochotę lecieć do łazienki... i w ten sposób sobie odpuściłam. Postanowiłam słuchać swojego organizmu i jeść to, na co miałam ochotę (paradoksalnie w pierwszym trymestrze miałam dużo więcej zachcianek niż teraz). Jedyną zasadą, jaką się kierowałam było regularne jedzenie (starałam się jadać co 3 godziny, to co byłam w stanie przełknąć).

W tym okresie moje Drogie, najważniejsze żebyśmy się nie głodziły, mimo tego, że czasami trudno jest utrzymać pokarm w ustach... ;) Pamiętajmy o tym, że to właśnie teraz w naszym organizmie tworzą się wszystkie układy naszego Maluszka i czy jest nam to na rękę czy nie- musimy dostarczać mu energii w postaci pokarmu.
Także zaciśnijmy zęby i próbujmy jest cokolwiek,  byle co 3 godziny! ;)

Pozdrawiam,
Dietetyczna Mama ;)


Witam serdecznie wszystkie "Ciężarówki", obecne Mamy i te z Was, które planują być Mamami w niedalekiej przyszłości!
Pozwólcie, że napiszę parę słów o sobie... Mam na imię Ola i jestem "Ciężarówką" ;) Do rozpoczęcia prowadzenia bloga zmotywowali mnie moi bliscy, a zainspirowała mnie jednak z książek dla ciężarnych, którą dostałam w prezencie od moich przyjaciółek.
Jestem dietetykiem oraz instruktorem fitness i w tej tematyce będę chciała się poruszać. Postaram się podpowiadać co jeść i dlaczego to jest dobre właśnie dla kobiety w ciąży, zwrócę uwagę na dolegliwości, które trapią ciężarne (zgaga, mdłości, obrzęki, zaparcia, itp.) oraz jak sobie z nimi radzić. Podzielę się z Wami także zdrowymi przepisami kulinarnymi, które zapewnią zdrowie Tobie i Twojemu dziecku. Będę pisała także o aktywności zalecanej oraz odradzanej w tym pięknym dla każdej kobiety okresie. Z czasem będę zamieszczała filmiki z konkretnymi ćwiczeniami.

Pewnie z czasem (po porodzie) mój blog przekształci się także w bloga dla Mam karmiących oraz znajdą się tu informacje jak odżywiać Twoje dziecko. Jednak do tego wszystkiego jeszcze dojdziemy... ;) Póki co, jestem w 24'tym tygodniu, ale jak wszystkie doskonale wiemy- czas szybko leci... ;)

Nie chciałabym także aby nazwa mojego bloga kojarzyła Wam się z odchudzaniem. Broń Boże! "Dietetyczna" potraktujcie proszę jako "Zdrowa"! :)

Pozdrawiam Was serdecznie,
Dietetyczna Mama ;)