czwartek, 30 stycznia 2014

Kolejna spowiedź odchudzającej się Mamy ;)

Cześć Dziewczyny!

Dzisiaj kolejna co dwutygodniowa „spowiedź” z pamiętnika rozsądnie odchudzającej się Mamy… ;)


Aktywność fizyczna:
- w ciągu 14 dni 12 razy byłam na półgodzinnym spacerku z moją Lalusią (mrozy spowodowały, że bałam się chodzić z Niunią dłużej),
- 11 razy byłam zajęciach fitness (fat burner, step, kontrolowany shape ;))


Żywieniowe grzeszki:
- „Wstyd i hańba mi”- jak to mówi Król Julian z Madagaskaru ;)
Niestety… ciężko mi o tym pisać, ale poległam… Zgubił mnie Dzień Babci (strasznie duuużo jedzenia), Dzień Dziadka (powtórka z rozrywki) i urodziny mojego najukochańszego Męża (całodniowa celebracja zakończona wielkim kawałkiem mega słodkiego tortu!)…
Bardzo nagrzeszyłam, ale obiecuję poprawę! ;)
Co prawda w sobotę mamy gości (rodzinny zjazd) z okazji łączonej imprezy urodzinowej mojej i mojego Mishiego, jednak daję Wam słowo, że będę grzeczna! Przygotuję nawet sama jedno zdrowe ciacho, żebym mogła zjeść kawałek. Tortu nie ruszę! O! Takie mam postanowienie…. ;) (trzymajcie kciuki, bo nie będzie łatwo!;)).





Dietetyczna rada na ten tydzień:

- RAZ W TYGODNIU JEDZ TO, NA CO MASZ OCHOTĘ!

Każda dieta prędzej czy później zaczyna być męcząca… Ciągłe bieganie z kartką i kontrolowanie co mogę dzisiaj zjeść, a co dopiero jutro, na dłuższą metę może doprowadzić do szału i w konsekwencji do zrezygnowania z diety…
Nie chodzi mi tu o to, żebyście siódmego dnia jadły chipsy, pizze i jeszcze to wszystko popiły colą. Ale chociaż raz w tygodniu zróbcie sobie małą przyjemność- TYLKO W RAMACH JEDNEGO POSIŁKU! Jeżeli chodzi za Tobą gorąca drożdżówka albo piękny kawałek karkówki- zjedz ją sobie, ale niech to będzie Twój jedyny „wybryk” w danym dniu i danym tygodniu. W ten sposób łatwiej będzie Ci przestrzegać i wytrwać w diecie.
Mówię to wszystkim moim podopiecznym- zawsze dostają ode mnie tzw. dzień dla siebie, żeby uzupełniły wtedy swoje zachcianki i potrzeby.
Taki system naprawdę pomaga! Także zachęcam Was serdecznie! J


Wyniki:
- po dwóch tygodniach moja masa ciała spadła o  0,5  kg (wszystko przez tych Dziadków ;))


Postanowienia na zeszły tydzień- zostało spełnione! Co drugi dzień były brzuchy!:)


Postanowienie na ten tydzień:
-przez 13 dni (01 lutego impreza- w związku z tym malusia dyspensa ;)) nie zjem żadnych słodyczy!


Jadłospis na dzisiaj:
Śniadanie- żytni chleb ze słonecznikiem z masłem i kiełkami
2 śniadanie- płatki owsiane, suszona żurawina, jogurt naturalny
Obiad- klopsiki drobiowe w sosie pomidorowym, maron pełnoziarnisty,  brokuły
Podwieczorek- banan
Kolacja- biała kiełbaska, pieczywo żytnie, masło, pomidor


Moje Drogie, serdecznie zachęcam Was do dzielenia się tu lub na facebook’u swoimi postępami, ponieważ to bardzo pomaga w chwilach zwątpienia zachować „dyscyplinę” i „ustrzec się od grzechu” ;) sięgnięcia po coś, czego potem możecie żałować;) Mnie to bardzo pomaga ;)


Pozdrawiam gorąco i życzę wytrwałości oraz sukcesów!

Dietetyczna Mama ;)




P.S.
Zapraszam serdecznie do odwiedzania mojej strony: www.facebook.com/dietetycznamama
Wszystkie te  z Was, które są jeszcze Ciężarówkami zapraszam do czytania wcześniejszych postów (zaczynając od lipca). Znajdziecie tam mnóstwo porad dotyczących żywienia w czasie ciąży oraz przepisy na smaczne, zdrowe i wartościowe potrawy. Zachęcam…. J




(zdjęcie- źródło ogólnodostępne w internecie:
-http://www.eioba.pl/a/2wic/dlaczego-warto-pisac-pamietnik)



środa, 29 stycznia 2014

Mamy- Mamom... Pomóżmy!

Moje Kochane Mamuśki...

Każda z nas, przez dziewięć miesięcy ciąży, wyobraża sobie jak cudowny będzie jej Maluch! Myślimy o tym do kogo będzie podobny, czy będzie spokojnie przesypiał całe dnie i nocy, czy może da nam ostro popalić... Nade wszystko jednak marzymy o tym, żeby był zdrowy!

Niestety nie wszystkie Maluszki mają tyle szczęścia. Część z nich rodzi się z chorobami, które wymagają od rodziców pełnego poświęcenia i oddania się Dzieciaczkowi.

Każda z nas, Mam, na pewno przypomina sobie jaka panika towarzyszy nam, kiedy nasze Maleństwo zaczyna na przykład gorączkować... Jesteśmy przerażone i od razu chcemy kontaktu ze specjalistą aby upewnić się, że to nic poważnego. A teraz wyobraźmy sobie, że nasze Dziecko choruje na chorobę genetyczną... Przerażenie rośnie, co?

Taka sytuacja przytrafiła się mojej znajomej. Ciąża przebiegała pomyślnie, poród również. Dopiero po badaniu krwi pobranej z pięty Niemowlęcia okazało się, że Maluch ma mukowiscydozę...


Najważniejsze jest to, że razem możemy pomóc małego Mikołajowi!!! Oddajmy 1% naszego podatku na jego leczenie! Dla nas to niewielka rzecz- dla Rodziców Mikołaja ogromna pomoc i wsparcie!

Bądźmy ludźmi, postawmy się na miejscu Rodziców Mikołaja- poświęćmy tegoroczne rozliczenie podatkowe właśnie jemu!


Jak mówi główne hasło jednej z polskich fundacji- "Warto pomagać!" zatem pomóżmy!





Pozdrawiam serdecznie,

Dietetyczna Mama ;)




P.S.
Zapraszam serdecznie do odwiedzania mojej strony: www.facebook.com/dietetycznamama

Wszystkie te  z Was, które są jeszcze Ciężarówkami zapraszam do czytania wcześniejszych postów (zaczynając od lipca). Znajdziecie tam mnóstwo porad dotyczących żywienia w czasie ciąży oraz przepisy na smaczne, zdrowe i wartościowe potrawy. Zachęcam…. J

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Bielizna poporodowa

Cześć Dziewczyny!

Dzisiejszy post jest na prośbę jednej z czytelniczek- BIELIZNA POPORODOWA.


Zaraz po porodzie (jeszcze w szpitalu) absolutnie zakazane jest noszenie bielizny- nawet tej jednorazowej. Natomiast już kilka dni później można pozwolić sobie na tę część garderoby.



Ja, przez pierwsze dziesięć dni pobytu w domku stosowałam tylko bieliznę jednorazowego użytku. Kiedy już czułam się lepiej (czytaj „mogłam siedzieć” ;)) zaczęłam stosować normalną, bawełnianą bieliznę.


Istnieje również bielizna korygująca zwana też ściągającą, którą też stosowałam. Pomaga ona powrócić powłokom brzusznym do bardziej zbitej formy. Dostępne są także PASY ŚCIĄGAJĄCE- te też używałam i bardzo je sobie chwalę. Zaczęłam używać je już dziesięć dni po porodzie i stosowałam około miesiąca. Z efektów byłam bardzo zadowolona, bo brzuszek rzeczywiście zaczął wyglądać coraz lepiej.


Jeżeli lubisz nosić dopasowane ubranka, lepiej zdecyduj się na bieliznę korygującą- bardziej przylega do ciała oraz jest mniej widoczna pod ubraniem.


Bieliznę korygującą możecie kupić w każdym sklepie z bielizną. Pasy ściągające dostępne są za to w sklepach z akcesoriami dla niemowląt. 




Wiele kobiet używa też pasów ściągających idąc na zajęcia fitness- ja tego nie robiłam, ponieważ mam wrażenie, że ogranicza to moją ruchowość, przez co mniej przykładam się do ćwiczeń. No i, muszę Was rozczarować, nie wpływają one na przyspieszenie utraty masy ciała… ;)



Podsumowując- polecam! Pasy czy też bielizna korygująca są świetne i pozwalają nam od samego początku znowu poczuć się sexy…J a to, że troszkę oszukujemy, że od razu jesteśmy „takie chude”,  no cóż… ;) tylko przez miesiąc ;)




Pozdrawiam,

Dietetyczna Mama ;)



P.S.
Zapraszam serdecznie do odwiedzania mojej strony: www.facebook.com/dietetycznamama
Wszystkie te  z Was, które są jeszcze Ciężarówkami zapraszam do czytania wcześniejszych postów (zaczynając od lipca). Znajdziecie tam mnóstwo porad dotyczących żywienia w czasie ciąży oraz przepisy na smaczne, zdrowe i wartościowe potrawy. Zachęcam…. J


(zdjęcie- źródło ogólnodostępne w internecie:
-http://www.we-woje.pl/bielizna;korygujaca;talie;i;brzuch;bielizna;modelujaca,3,artykul,28136.html)


czwartek, 23 stycznia 2014

Nietolerancja laktozy u Malucha- jak sobie z tym radzić?

Cześć Dziewczyny!

Dzisiejszy post jest na prośbę jednej z czytelniczek- PROBLEM NIETOLERANCJI LAKTOZY.
Jak to zatem jest, jak sobie z tym radzić karmiąc piersią oraz czy to mija- wszystko na ten temat w dzisiejszym poście! J



Nietolerancja laktozy u Malucha to problem z trawieniem cukru mlecznego. Niestety wiąże się to z nietolerancją nie tylko mleka w jego czystej postaci, ale i wszelkich jego przetworów takich jak:

  •          Jogurty,
  •          Kefiry,
  •          Maślanki,
  •          Śmietana,
  •          Sery białe, twarogowe, żółte,
  •          Serki do smarowania pieczywa,
  •          MASŁO,
  •          Plus wszelkie produkty, które w swoim składzie mają mleko w proszku lub zwykłe modyfikowane z którego nie została wyizolowana laktoza



Z czego do wynika? Najczęściej jest to po prostu brak lub niewystarczająca ilość produkowanego enzymu rozkładającego ten cukier- LAKTAZY. 

Jego brak objawia się bólem brzuszka (kolkami) lub zmianami skórnymi  (trądzikiem, wysypką) u naszego Malucha. Może też zaburzać prawidłowy przyrost masy ciała dziecka.






Co może zrobić Mama karmiąca, aby ulżyć swojemu Maleństwu?

Przede wszystkim  zrezygnować zupełnie z produktów, które wymieniłam powyżej (uważajcie też na pieczywo- czasami jest ono robione na maślance; pamiętajcie też o dokładnym czytaniu etykiet w gotowych produktach).


Niestety- przy silnych reakcjach Malucha nie zawsze eliminacyjna dieta Mamy da zamierzone skutki
… Muszę wspomnieć Wam o tym, moje Kochane, że mleko matki samo z siebie zawiera duże ilości laktozy (dużo większe niż np. mleko krowie). Najbogatsze w ten cukier jest tzw. mleko pierwszej fazy, czyli pierwsze 3-5 minut jedzenia naszego Smerfa.




Dlatego też, jeżeli sama dieta eliminacyjna nie pomoże- Mamy mają jeszcze dwa wyjścia…

1. Odciągnij mleko tak, aby Malec dostał jak najmniej pokarmu pierwszej fazy (użyj laktatora przez około 4 minuty przed karmieniem) następnie od razu podaj pierś dziecku.

2. Zaopatrz się w kropelki dla niemowląt zawierające enzym LAKTAZĘ (ja przez pierwszy tydzień używałam kropelek Delicol- nie wiem, czy wiecie, że na rynku dostępne są różne rodzaje kropelek dla niemowląt, ponieważ mogą być różne przyczyny bolącego brzuszka; wyróżnia się przede wszystkim problem z tolerancją laktozy lub nadmierne gromadzenie się gazów) i staraj się podawać dziecku zgodnie z ulotką.




WAŻNE!

Bardzo ważne, aby Mama będąca na tzw. diecie bezmlecznej UZUPEŁNIAŁA WAPŃ! Możesz to zrobić przez przyjmowanie preparatów farmakologicznych (w aptece dostępne są w postaci tabletek musujących- do picia lub powlekane)  albo przez picie dziecięcych mieszanek mlecznych niezawierających laktozy (np. nutramigen). Optymalnym rozwiązaniem byłoby połączenie obu tych wariantów.



Jeżeli mimo interwencji w naszą dietę Maluch nadal ma problem- konieczne może być przejście na mleko modyfikowane pozbawione laktozy.

Nie musisz się jednak martwić. U wielu Maluszków ta nietolerancja jest chwilowa. Dlatego też, co jakiś czas możesz robić próbę (wcześniej oczywiście powinnaś ustalić to z lekarzem), tzw. EKSPOZYCJĘ, aby sprawdzić, czy Twój Niuniuś nadal ma problem z trawieniem  laktozy.


Mieszanki bezlaktozowe to np.:
- nutramigen,
- acidolac junior,
- enfamil 0-lac.


Najważniejsze jest jednak to, żebyście upewniły się, że problemy Waszych Maluchów wywołane są właśnie nietolerancją laktozy, ponieważ dosyć często okazuje się, że to nie to jest przyczyną. Dlatego koniecznie skontaktujcie się z pediatrą.



Wiele Mam działających na własną rękę, jak się później okazuje, bez powodu skazała się na niedobory wynikające z ubogiej diety, a przecież musimy się dobrze odżywiać, żeby mieć siłę czuwać przy naszych Pociechach.



I to by było na tyle… J Jeżeli będziecie miały jakieś pytania dotyczące tego lub innego zagadnienia- wiecie gdzie mnie szukać… ;)



Pozdrawiam,
Dietetyczna Mama ;)




P.S.
Zapraszam serdecznie do odwiedzania mojej strony: www.facebook.com/dietetycznamama
Wszystkie te  z Was, które są jeszcze Ciężarówkami zapraszam do czytania wcześniejszych postów (zaczynając od lipca). Znajdziecie tam mnóstwo porad dotyczących żywienia w czasie ciąży oraz przepisy na smaczne, zdrowe i wartościowe potrawy. Zachęcam…. J





(zdjęcie- źródło ogólnodostępne w internecie:
-http://www.winiary.pl/kulipedia.aspx/artykul/143/nietolerancja-laktozy
-
http://www.rumburak.friko.pl/ARTYKULY/zdrowie/laktoza.php)

poniedziałek, 20 stycznia 2014

łosoś na zimowe dni

Hej Kochane!

Dzisiaj, tak jak obiecałam, superszybki przepis na genialnego łososia z pieca!

Potrzebujemy:
- piękny kawałek łososia
- troszeczkę miodu
- kolendrę (1/3 łyżeczki)
- troszkę masła
- koperek
- sól i pieprz

Jak to zrobić:
  1. łososia doprawiamy solą i pieprzem
  2. następnie jedną część rybki smarujemy ciemną warstwą miodu (ok. 1/2 łyżeczki)
  3. część kolendry rozgniatamy, część zostawiamy w całości- obiema wersjami doprawiamy łososia
  4. na wierzch rybki kładziemy około 1/2 łyżeczki masła i koperek- w ilości dowolnej
  5. pieczemy 20 minut (rozmrożony kawałek) w temperaturze 180 stopni
    GOTOWE!!! :D 
Do tego świetnie sprawdziły się ziemniaczki i brokuły! Yami!!! :)



Cudności!!! :) Serdecznie polecam! 

Pozdrawiam,

Dietetyczna Mama ;)




P.S.
Zapraszam serdecznie do odwiedzania mojej strony: www.facebook.com/dietetycznamama
Wszystkie te  z Was, które są jeszcze Ciężarówkami zapraszam do czytania wcześniejszych postów (zaczynając od lipca). Znajdziecie tam mnóstwo porad dotyczących żywienia w czasie ciąży oraz przepisy na smaczne, zdrowe i wartościowe potrawy. Zachęcam…. J

czwartek, 16 stycznia 2014

Z pamiętnika rozsądnie odchudzającej się Mamy ;)

Cześć Dziewczyny!

Dzisiaj pierwsza „spowiedź” z pamiętnika rozsądnie odchudzającej się Mamy… ;)



Zacznę od aktywności fizycznej:
- w ciągu 14 dni 10 razy byłam na godzinnym spacerku z moją Lalusią (cztery razy nie dałam niestety razy, ponieważ w weekendy miałam zjazdy na uczelni),
- 7 razy byłam zajęciach fitness (fat burner, step i taniec brzucha :D)



Żywieniowe grzeszki:
- tym razem byłam bardzo grzeczna (pomagała mi myśl, że będę musiała tłumaczyć się przed Wami) ;), nie ukrywam jednak, że jestem pełna obaw przed nadchodzącym weekendem ponieważ idziemy do znajomych oraz… w niedzielę do Mamusi na obiadek, a ponieważ wiadomo, że Mamenia gotuje najlepiej na świecie, tym trudniej pohamować swój apetyt, ale- będę dzielna… ;)



Dietetyczna rada na ten tydzień:

- JEDZ 5 POSIŁKÓW DZIENNIE!
To regularne jedzenie, co 2,5- 3h sprawia, że nasz organizm nie czuje zagrożenia głodem, w związku z czym nie odkłada spożytego pożywienia „na potem”, a wręcz napędza metabolizm.
Wiele młodych kobiet nie potrzebuje idealnie i indywidualnie dopasowanej diety. Większości wystarczy po prostu regularne spożywanie posiłków. Gwarantuję Wam, że ta drobna zmiana pomoże Wam zgubić pierwsze kilogramy już w czasie tygodnia (wskazówki dotyczące gubienia kolejnych kilogramów w następnym, czwartkowym poście;)).



Wyniki:
- po dwóch tygodniach moja masa ciała spadła o  1,2  kg (i to naprawdę nie odmawiając sobie jedzenia! :))


Postanowienia na ten tydzień:
- co drugi dzień przez około 15 minut wzmacniać mięśnie brzucha



Jadłospis na dzisiaj:

Śniadanie- jajecznica z dwóch jaj na oliwie z oliwek, chleb razowy z ziarnami słonecznika z masłem i kiełkami rzodkiewki
2 śniadanie- koktajl owocowy (płatki owsiane, kefir, jabłko, suszone śliwki)
Obiad- łosoś pieczony w folii z miodem wg przepisu mojej Rodzicielki (przepis na to cuuuudo w następnym poście!:)), ziemniaczki gotowane, brokuły
Podwieczorek- sezamki w miodzie (koniecznie czytajcie etykiety!!! Większość sezamków zamiast miodu zawiera syrop glukozowy i cukier!)
Kolacja- bułka grahamka z masłem i awokado (pokrojonym w plastry, z niewielką ilością soli i pieprzu)



Moje Drogie, serdecznie zachęcam Was do dzielenia się tu lub na facebook’u swoimi postępami, ponieważ to bardzo pomaga w chwilach zwątpienia zachować „dyscyplinę” i „ustrzec się od grzechu” ;) sięgnięcia po coś, czego potem możecie żałować;) Mnie to bardzo pomaga ;)



Pozdrawiam gorąco i życzę wytrwałości oraz sukcesów!

Dietetyczna Mama ;)



P.S.
Zapraszam serdecznie do odwiedzania mojej strony: www.facebook.com/dietetycznamama
Wszystkie te  z Was, które są jeszcze Ciężarówkami zapraszam do czytania wcześniejszych postów (zaczynając od lipca). Znajdziecie tam mnóstwo porad dotyczących żywienia w czasie ciąży oraz przepisy na smaczne, zdrowe i wartościowe potrawy. Zachęcam…. J




(zdjęcie- źródło ogólnodostępne w internecie:
-http://ladureemagazine.blogspot.com/2012/08/jak-prowadzic-pamietnik.html)



poniedziałek, 13 stycznia 2014

Aktywność fizyczna po porodzie- jak zacząć?

Hej Kochane! :)

Urodziłyście... mija jeden tydzień, drugi, trzeci... Nadal jesteście trochę obolałe, ale z dnia na dzień czujecie się coraz lepiej i macie coraz więcej energii. Przychodzi w końcu dzień, w którym mówicie sobie, że dobrze byłoby w końcu zadbać trochę o siebie i zacząć się ruszać. Tylko od czego zacząć...?


Już w pierwszych dniach o porodzie możesz zacząć wzmacniać mięśnie Kegla (mięśnie dna miednicy). Pomoże to Twoim narządom rodnym szybciej wrócić do formy oraz uchroni przed nietrzymaniem moczu (popuszczaniem) w przyszłości.

Kolejnym etapem, który również może być wykonywany szybko po porodzie, jest izometryczne wzmacnianie mięśni, czyli po prostu ich naprzemienne napinanie i rozluźnianie zachowując cały czas tę samą pozycję ciała. 


Kiedy już trochę się wzmocnisz (po około dwóch- trzech tygodniach) i ból krocza nie będzie już doskwierał- możesz zacząć wychodzić na spacery ze swoim Szczęściem. Zacznij delikatnie, od 20 minut spokojnego marszu, po kilku dniach zwiększ czas do około 30- 45 minut nadal utrzymując spokojny marsz. W czwartym/ piątym tygodniu życia Waszego Malucha postaraj się zwiększyć tempo chodzenia, a potem to już, jeżeli tylko pogoda Ci na to pozwoli, możesz chodzić i chodzić... ;)

Spacery są świetną formą spalania, nagromadzonej w czasie ciąży, dodatkowej ilości tkanki tłuszczowej, nie wspominając już o korzyściach wynikających z dotlenienia organizmu Waszego oraz Waszego Niunisia. :)



No dobrze, ale na pewno jest wśród Was kilka kobitek, które już czekają w blokach startowych, żeby móc wrócić do bardziej zaawansowanych form aktywności fizycznej typu siłownia, tenis, bieganie czy też fitness. 

Rozpoczęcie tego rodzaju aktywności w dużej mierze zależy od tego:
- czy rodziłaś naturalnie czy przez cesarskie cięcie,
- jak szybko Twój organizm się regeneruje,
- jak szybko goi się krocze,
- czy nie straciłaś za dużo krwi podczas porodu,

- oraz przede wszystkim- jak aktywna byłaś w czasie ciąży!


Jeżeli przed ciążą dużo ćwiczyłaś (5-6 razy w tygodniu) i w czasie ciąży też starałaś się cały czas być aktywna (ja ćwiczyłam przez całe 41 tygodni, a pierwszego dnia 42ego tygodnia urodziłam Lalusię), to Twoje mięśnie tak szybko się "nie odzwyczają" od ruchu. Dlatego też możesz sobie wówczas pozwolić na średnio intensywne zajęcia fitness (np. fat burner, gimnastyka 50+, pilates, joga, delikatniejsze wersje shape'u) czy też wolny trucht już po 6 tygodniach. Panie, które były dużo mniej aktywne powinny jeszcze przez jakiś czas wzmocnić kondycję spacerami i spróbować, kiedy Wasze Maleństwo skończy dwa miesiące.






Jeżeli karmisz piersią, zdecydowanie powinnaś zrezygnować z ćwiczeń siłowych (chodzi mi tu przede wszystkim o ćwiczeniach z obciążeniem większym niż 4 kilogramy) oraz ćwiczeń skocznych (np. aerobox, trampoliny czy też zajęcia typu interwały), początkowo nie zalecam też podążania za filmikami najbardziej znanej polskiej trenerki fitness, ponieważ są one zdecydowanie za intensywne przez pierwsze 4-5 miesięcy po porodzie. Do tego jeszcze, nadmierny wysiłek fizyczny wpływa niekorzystnie na skład oraz powstawanie naszego mleka (dokładniej o tym w kolejnym poście).

Jeżeli karmisz sztuczną mieszanką w 3-4 miesiącu możesz pozwolić sobie na zajęcia intensywne, jeżeli czujesz się już na siłach.




Pamiętajcie Kochane, że okres ciąży to wbrew pozorom nie sielanka dla naszego organizmu, szczególnie jeżeli dorzucimy do tego niewłaściwe odżywianie i brak odpowiedniej ilości snu i wypoczynku. Naukowcy mówią, że aby organizm kobiety w pełni się zregenerował po okresie ciąży potrzebuje na to dwa lata. Dlatego też, nawet jeśli bardzo chcecie już znowu wskoczyć w swoje stare jeansy, bądźcie dla siebie łaskawe i wracajcie do intensywnej aktywności- stopniowo... Nie wszystko od razu, dajcie sobie czas. Nad sylwetką popracujemy razem! :) A wolniej osiągane efekty utrzymują się duuuuużo dłużej! :)


Pozdrawiam i życzę abyście aktywnie spędzały czas z Waszymi Pociechami! :)

Dietetyczna Mama ;)




P.S.
Zapraszam serdecznie do odwiedzania mojej strony: www.facebook.com/dietetycznamama

Wszystkie te  z Was, które są jeszcze Ciężarówkami zapraszam do czytania wcześniejszych postów (zaczynając od lipca). Znajdziecie tam mnóstwo porad dotyczących żywienia w czasie ciąży oraz przepisy na smaczne, zdrowe i wartościowe potrawy. Zachęcam…. J

wtorek, 7 stycznia 2014

"Śmieciowe jedzenie"- jak nieodpowiedzialne są niektóre Mamy...

Moje Drogie,

Do tej pory nie wywoływałam tematu tak zwanego „śmieciowego jedzenia” (przede wszystkim mam tu na myśli knajpy  typu fast food), bo wydawał mi się dość oczywisty, jednak przechadzając się dzisiaj po jednej z bydgoskich galerii handlowych zostałam wyprowadzona z błędu.



Oto jaki obrazek zobaczyłam. Przy stoliczku siedzi sobie kobitka i karmi piersią swojego (na oko) pół rocznego Brzdąca. Maluch wyglądał na dobrze odżywionego, miał piękne pulchne policzki i pofałdowane rączki. Na pierwszy rzut oka- wyglądało to wszystko słodko. Po zachwyceniu się Mamą karmiącą (tak, od dłuższego czasu rozczulają mnie wszystkie sytuacje w których uczestniczą małe Szkraby, poza tym- wspieramy karmienie piersią, stąd poziom zachwytu był jeszcze większy! ;)), mój wzrok odruchowo (zboczenie zawodowe) przeszedł płynnie na stolik przy którym siedzieli oraz na to, co je szanowna Karmiąca. Przed Mamuśką leżał pokaźny zestaw składający się z jakiegoś kipiącego tłuszczami trans hamburgera, do tego oczywiście obowiązkowo musiały być duuuże frytki (również samo zdrowie- swoją drogą, ciekawe czy babka miała szczęście i były one smażone na dzisiejszym oleju, czy może załapała się na wczorajszy…? Yami… :/) i jakżeby inaczej- duży kubek coca coli.



Normalnie pewnie taki obrazek nie wywołałby u mnie jakichś większych emocji. Niestety zdałam już sobie sprawę z tego, że nie zbawię świata pod względem żywieniowym (póki co torturuję swoją rodzinę oraz przyjaciół, ale spokojnie Kochani, w przyszłości planuję „ekspansję” na szerszą skalę;)). Choć tym razem poczułam niesamowitą złość i gniew na tę totalnie nierozsądną Mamę.






Moi Drodzy, uważam, że jako dorośli ludzi, znający konsekwencje „śmieciowego jedzenia” (powszechnie wiadomo, że jest niezdrowe- stąd zresztą wzięła się ich jakże zacna nazwa) to nasz wybór czy będziemy zdrowi czy nie. Jednak apeluję do wszystkim karmiących Mam- NIE RÓBCIE TEGO SWOIM DZIECIOM!!! Jedząc w tego typu „restauracjach” dostarczacie swoim Pociechom nic innego, jak tylko tony soli, glutaminianu sodu oraz rakotwórczych tłuszczów typu trans! Jeżeli chcesz zafundować sobie zawał w wieku czterdziestu kilku lat- smacznego! Jednak póki karmisz piersią- BĄDŹ ODPOWIEDZIALNA!



Poza tym, nie wiem czy wiecie, że jeden z dobrze znanych na całym świecie fast food’ów miał kiedyś sprawę w sądzie o to, że jeden z konsumentów, bo zjedzeniu u nich kanapki z rybą zatruł się (pozew motywowany był tym, że podobno ryba była nieświeża).Co się okazało? Że ów fast food wygrał sprawę, ponieważ udowodnił, że w ich kanapkach z rybą nie ma ani jednego grama ryby!!! Szokujące, co? Aż boję się sobie wyobrażać, co zatem serwowane jest tam do jedzenia…



Dlatego też mój drugi apel kieruję do tych, których dzieci są już trochę starsze- nie zabierajcie ich „w nagrodę” do KFC czy innego fast food’u. Jeżeli koniecznie chcecie nagradzać swoje pociechy jedzeniem, lepiej zabierzcie je na lody albo prawdziwe jedzenie, gdzie ryba jest rybą, a kurczak- kurczakiem…



Dbajcie o siebie, ale przede wszystkim o Wasze Dzieci, bo póki co, to Wy jesteście za nie odpowiedzialni i w bardzo dużym stopniu (ponad  50%) od Was zależy ich stan zdrowia, a trzeba pamiętać, że otyłość została okrzyknięta przez WHO (Światową Organizację Zdrowia) chorobą cywilizacyjną XXI wieku.

Pozdrawiam serdecznie i życzę pysznych, domowych obiadków! J

Dietetyczna Mama ;)

P.S.
Zapraszam serdecznie do odwiedzania mojej strony: www.facebook.com/dietetycznamama
Wszystkie te  z Was, które są jeszcze Ciężarówkami zapraszam do czytania wcześniejszych postów (zaczynając od lipca). Znajdziecie tam mnóstwo porad dotyczących żywienia w czasie ciąży oraz przepisy na smaczne, zdrowe i wartościowe potrawy. Zachęcam…. J



(zdjęcia- źródło ogólnodostępne w internecie:
-http://grubaskawmalymmiescie.blog.pl/20-prostych-sposobow-na-plaski-brzuszek/)


poniedziałek, 6 stycznia 2014

Piecz sama wędliny!

Cześć Mamuśki! J

Dzisiejszym postem chciałabym zachęcić Was do samodzielnego pieczenia wędlin/ mięs na kanapki. Skąd ten pomysł? Dlaczego po prostu nie wybrać się do sklepu mięsnego i poprosić o wysokogatunkową wędlinę, o dużej zawartości mięsa, do tego chudą i niewędzoną… Po co tyle roboty?


No właśnie… a może jednak warto się nad tym zastanowić… ;) Przykra prawda jest taka, że jakość naszych polskich wędlin bardzo spadła. Producenci zaczęli iść w ilość gotowego produktu, a nie w jakość (w końcu duża część z nich z jednego kilograma mięsa potrafi wyprodukować dwa kilogramy wędliny! A w środku- cuda, cudeńka!).  Po co zatem faszerować naszego Brzdąca, od pierwszych dni/ miesięcy życia, tymi wszystkimi „E- pysznościami”? Jeszcze się Biedactwo tego w swoim życiu naje, a póki jego jelitka uczą się trawić- nie dostarczajmy im dodatkowych wyzwań…


Dlatego też, moje Drogie, zachęcam Was do samodzielnego pieczenia mięs, które będziecie układać na swoich kanapkach. Nie dość, że Wasze Maluchy będą Wam bardzo wdzięczne, to i Wam wyjdzie to na zdrowie! J


Jakie mięska piec? Na jakie tylko macie ochotę! J Schab, kurczak, indyk, wołowina! Na zdjęciu- polędwiczka wieprzowa! :)




Dopraw ziołami- majerankiem, oregano, bazylią, tymiankiem, rozmarynem, czy też słodką papryką lub curry! Co tylko lubisz! Żeby mięsko nie było suche- skrop je oliwą z oliwek, zapakuj w folię i wrzuć do piekarnika!!! Będzie smacznie, bardzo zdrowo i bezpiecznie dla jelit Twojego Maluszka! J


Serdecznie polecam!
Pozdrawiam,

Dietetyczna Mama ;)



P.S.
Ciężaróweczki, zapraszam do czytania też postów z wcześniejszych okresów (od lipca). Znajdziecie tam informacje dotyczące odżywiania się w czasie ciąży i wiele przydatnych rad. Zachęcam też do odwiedzania mojej strony: www.facebook.com/dietetycznamama


czwartek, 2 stycznia 2014

Postanowienia noworoczne

Hej Dziewczyny! :)

Mamy już Nowy Rok, a wraz z nim nowe postanowienia... Obstawiam, że większość z Was ma podobne postanowienie do mnie (szczególnie te z Was, które już urodziły)- powrót do formy! :)

Zaraz po ciąży zaczynamy zachwycać się swoją sylwetką- w końcu od kilku ładnych miesięcy miałyśmy problem z zobaczeniem naszych stóp, a teraz nie dość, że je widzimy, to jeszcze mamy talię! Kilogramy lecą szybciutko, już kilka tygodni po porodzie nasza waga jest mocno zbliżona do tej sprzed ciąży. Niestety, tuż po tym, kiedy nasz organizm pozbędzie się nadmiaru nagromadzonej wody, nasza waga przestaje już tak spektakularnie obniżać się.


Kiedy już przyzwyczaimy się do naszej "poporodowej sylwetki" okazuje się, że w dobrze dobranych ciuchach wyglądamy jakbyśmy nigdy nie były w ciąży. Gorzej, kiedy rozbierzemy się i staniemy nago przed lustrem. Ciało nie jest już tak sprężyste jak wcześniej, widzimy dokładnie w którym miejscu nagromadziła się tkanka tłuszczowa, która ma zapewnić naszemu Maluchowi odpowiednie ilości bogatego i treściwego pokarmu (nie wyniszczając w ten sposób organizmu matki)- nasze bioderka, uda i brzuszek zaokrągliły się. Nie do końca nam się to podoba, szczególnie wtedy, kiedy mamy przed oczami obraz swojego ciała sprzed ciąży...


Możemy temu zaradzić! :)


Najważniejsze jednak, żebyśmy pamiętały, że powrót do formy sprzed ciąży nie może być osiągnięty za pomocą "diety cud", w której przez pierwszy tydzień jesz tylko marchewkę i pijesz wodę, a potem do diety dodajesz tylko produkty białkowe. Dieta Mamy karmiącej, która chce odzyskać sylwetkę nie może być radykalna! 
Dlaczego?
Ponieważ w tkance tłuszczowej, której chcemy się pozbyć, poza korzystnymi substancjami, gromadzą się również TOKSYNY, które za szybko uwalniane (w wyniku niewłaściwej diety) negatywnie oddziałują na rozwój naszego Brzdąca (niestety one również trafiają do naszego mleka).


Dlatego też nasza dieta powinna powodować stopniowy, powolny ubytek masy ciała.


Pamiętajcie, że do "pokazania się światu" w kostiumie kąpielowym mamy jeszcze jakieś siedem miesięcy, także nie ma się co spieszyć- mamy czas! ;)


Róbmy wszystko rozsądnie! Od dzisiaj mojego bloga będę traktowała trochę jak osobisty pamiętnik, w którym będę opisywać co robię (jem, ćwiczę), żeby wrócić do swojej sylwetki. Będę pisała co robić, a czego unikać, jakie formy aktywności fizycznej są wskazane, a na jakie jeszcze przyjdzie czas. Nie zrezygnuję oczywiście z wrzucania dietetycznych przepisów. No i co najważniejsze- będę informować Was o moich "wagowych postępach"! ;) 


Również Was do tego zachęcam! Jeżeli macie takie samo postanowienie jak ja- piszcie tu lub na facebook'u o swoich postępach, przygotowywanych posiłkach, o tym, co Was motywuje! 
Razem jest łatwiej! Szczególnie, jeżeli czujemy, że mamy wsparcie! :)



Zatem zaczynam!
Dzisiaj na śniadanie płatki owsiane z borówkami, siemieniem lnianym i mlekiem sojowym.
Drugie śniadanie kromka chleba razowego z pasztetem Mamusi :D i pomidorkiem, do tego herbatka laktacyjna i jabłko.
Na obiad- pieczone żeberka, gotowane ziemniaczki i buraczki. Podwieczorek- galaretka z owocami, a na kolację 3 chrupki wasa z twarogiem, jajkiem i sałatą! :)

Wieczorem Lalusie zostawiam z jej najukochańszym Tatą, a sama lecę poskakać trochę na stepie, a do południa wybieram się na 45. minutowy spacer z Lalusią! ;)


Liczę na Wasze wsparcie! :)
Powodzenia!

Pozdrawiam noworocznie!

Dietetyczna Mama ;)



P.S.

Ciężaróweczki, zapraszam do czytania też postów z wcześniejszych okresów (od lipca). Znajdziecie tam informacje dotyczące odżywiania się w czasie ciąży i wiele przydatnych rad. Zachęcam też do odwiedzania mojej strony: www.facebook.com/dietetycznamama



(zdjęcie- ogólnodostępne w internecie:
-http://www.marilla.pl/index.php/2012/01/postanowienia-noworoczne/)