środa, 30 października 2013

Karmienie piersią- wady i zalety

Hej Brzuchatki! J

Dzisiaj chciałabym przybliżyć Wam (oraz pomóc w podjęciu decyzji tym, które się jeszcze nie zdecydowały) plusy i minusy karmienia piersią.

Myślę, że każda Ciężarówka czytała już o tym, jak cenny dla naszego Szkraba jest pokarm matki. Jego skład jest nie do odtworzenia, nawet przez najwybitniejszych naukowców. Oczywiście, z roku na rok powstają coraz to lepsze mieszanki tzw. mleka zastępczego, które w dużej mierze składem przypominają kobiecy pokarm. Nadal jednak nie w stu procentach.



Co zatem zawiera pokarm matki, czego naukowcy nie mogą umieścić w gotowej mieszance?

Jedną z pierwszych cech naszego mleka jest to, że w trakcie karmienia DOSTOSOWUJE SIĘ ONO DO POTRZEB NASZEGO MALUCHA. Wiecie zapewne, że przez pierwsze kilka dni po porodzie, w naszych piersiach znajduje się tzw. SIARA. Jest to mleko obfitujące w czynniki odpornościowe i przeciwzapalne (bardzo potrzebne naszemu Malcowi, który dopiero co wydostał się ze swojego ciasnego, sterylnego „domku” i na dzień dobry ma kontakt z taką ilością flory bakteryjnej, że bez naszego wsparcia sobie nie poradzi). Siara charakteryzuje się dodatkowo dużą ilością białka, a mniejszą węglowodanów i tłuszczu.




Dodatkowo, mleko kobiece obfituje w takie „atrakcje”, jak: makrofagi, limfocyty T i B oraz granulocyty- wszystkie te cuda wpływają na odporność naszego Dziecka (a żadnej z wyżej wymienionych nie widziałam w składzie mleka modyfikowanego). Do tego jeszcze: laktoferynę (wiążącą żelazo), lizozym (właściwości bakteriostatyczne), nukleotydy (odpowiedzialne za syntezę DNA i RNA), immunoglobuliny oraz prebiotyki (odpowiedzialne za odporność, wyściełające jelita oraz chroniące przed alergiami), lipazę (enzym odpowiedzialny za trawienie tłuszczów).


Następnie w naszych piersiach pojawia się tzw. mleko przejściowe (tu nasz organizm „uczy się” potrzeb Malucha). I po tym okresie (kilka kolejnych dni)- mamy już tzw. mleko dojrzałe, którym karmimy tak długo, jak uznamy za stosowne (WHO zaleca karmienie piersią przez rok).

Jak już wspomniałam, mleko kobiece ulega zmianie. Nie tylko w poszczególnych tygodniach, ale i podczas konkretnego karmienia! Okazuje się, że przez pierwsze 60-70% czasu karmienia, dostarczamy naszemu dziecku głównie białko i węglowodany, dopiero potem tłuszcz. Jest to o tyle istotna informacja, że nie należy ostawiać Malca od piersi po 5-10 minutach, bo aktywne karmienie (znaczy takie, przy którym Mały połowy czasu nie markuje, znaczy nie śpi) powinno trwać około 20- 30 minut- wtedy nasz Niuniuś dostaje od nas komplet składników odżywczych.


Często bawią mnie porównania mleka kobiecego z mlekiem krowim… Wszystko fajnie, tylko, że my nie podajemy już, w dzisiejszych czasach, Maluchom, jako alternatywy dla mleka matki- tego od krowy… Powstają specjalnie opracowywane mieszanki, które możliwie jak najbardziej mają odzwierciedlać nasz pokarm! A zatem- prawdziwą informacją jest to, że mleko kobiece zawiera dwukrotnie więcej LAKTOZY od krowiego, oraz trzykrotnie mniej sodu, czy też odwrotny stosunek kazeiny do serwatki. Nie zmienia to jednak faktu, że ponieważ i tak mlekiem krowim zaleca się uzupełnienia diety dzieci dopiero po 2 roku życia, to na chwilę obecną informacje te są bezużyteczne… Dlaczego? Ponieważ mleko modyfikowane zawiera- zbliżoną ilość laktozy, witamin, składników mineralnych oraz podobny stosunek serwatki do kazeiny, jak mleko kobiece- bo MUSI!!! W przeciwnym razie nasze Dzieciaki nie rozwijałyby tak, jak powinny, nie mówiąc już o tym jakie „czarujące” nocy mogłyby nam zapewnić.  Oczywiście, mleko modyfikowane nie zawiera szeregu elementów o których już wspomniałam i nie ulega modyfikacji w trakcie karmienia, natomiast nie ma obaw, jeżeli chodzi o składniki, które potrafimy syntetyzować- wszystko jest w takich ilościach, w jakich być powinno.



Jakie są zatem PLUSY karmienia piersią:
- dostarczamy całej masy składników i substancji, których (póki co) nie da się utworzyć w laboratorium,
- pokarm mamy zawsze przy sobie;) ,
- temperatura mleka jest zawsze idealna dla Malucha,
- mleko jest zawsze świeże,
- zaoszczędzamy masę pieniędzy,
- nie musimy martwić się o wyparzanie butelek,
- zacieśniamy więź psychofizyczną z naszym Dzieciątkiem,
- dbamy o jego odporność,
- nasz pokarm jest dla Dziecka łatwostrawny,
- Maluch nie przejada się (jeżeli nie zjadł za dużo, zje znowu na półtorej godziny)- nie fundujemy mu zwiększonego ryzyka nadwagi w przyszłości,
- pomaga w rozwoju jamy ustnej Dziecka,
- możesz iść z Małym gdzie i kiedy chcesz, nie myśląc o tym, czy zabrałaś ze sobą pokarm lub czy będziesz miała gdzie go podgrzać.


PLUSY DLA MAM:
- szybszy powrót do dawnej sylwetki,
- szybsze obkurczanie się macicy po porodzie,
- ochrona przed nowotworami jajników i piersi,
- ochrona przed osteoporozą.




JAKIE SĄ MINUSY KARMIENIA PIERSIĄ?

Cóż, jeżeli chodzi o minusy, to występują one jedynie po stronie MatkiDla Dziecka nie ma żadnych minusów ze spożywania mleka kobiecego.


Dla nas, matek, uciążliwe może być to, że w pewnym sensie jesteśmy cały czas przywiązane do naszej Pociechy. Choć i z tym „minusem” współczesne kobietki radzą sobie coraz lepiej- stosując laktatory. Nadal chodzą do kosmetyczki, na siłownię i na spotkania z koleżankami, wcześniej jednak ściągają pokarm i obdarowują nim szanownego Małżonka lub Partnera, który ma zaszczytne zadanie- nakarmić Maleństwo podczas naszej nieobecności! ;) Także moje Drogie- jak widać, od czasu do czasu możemy mieć trochę przyjemności i czasu dla siebie;).  Pamiętajmy jednak, że trzeba nauczyć się pracy z laktatorem i dać sobie chwilę na poznanie swoich piersi. Trzeba uważać, aby w ten sposób za szybko nie stracić pokarmu (przy rzadszym karmieniu- jest go coraz mniej). Wszystko z umiarem. Jeżeli raz na jakiś czas odciągniemy pokarm, nie wpłynie to znacząco na ilość produkowanego przez nasze piersi pokarmu.


Dla części z nas minusem może być to, że karmienie piersią niewątpliwie zabiera więcej czasu niż butelką. Z butli pokarm właściwie sam leci, z piersi natomiast Maluch musi się trochę „nagimnastykować”, żeby coś zjeść.


Innym minusem może być to, że w trakcie karmienia piersią MUSIMY PRZESTRZEGAĆ DIETY (więcej informacji na temat diety mamy karmiącej- wkrótce J ). Nie wspominając już o takich atrakcjach, jak duże ilości kawy, papierosy czy alkohol…


Podczas karmienia piersią nie powinno się uprawiać bardzo skocznych sportów. Nie dlatego, że zrobimy Małemu SHAKE’a ;), a raczej ze względu na nasze poczucie dyskomfortu (mleko może wypływać z naszych piersi podczas wysiłku). Choć i z tym można sobie radzić. Jedna wkładka więcej, dobry stanik, luźna koszulka i już… ;)




I tak, moje Śliczne, decyzja należy do Was. Osobiście, szczerze zachęcam do karmienia naturalnego. Jeżeli okaże się, że z jakichś przyczyn, nie tyle nie chcecie, co nie możecie karmić piersią- bądźcie spokojne. Dzisiejsze mieszanki mleczne są naprawdę bardzo dobrze zbilansowane i mnóstwo dzieciaków się na nich wychowuje (i są duże i silne;)).


Następny post będzie poświęcony przeciwwskazaniom do karmienia naturalnego, a potem mlekom modyfikowanym (plusy i minusy) J.


Pozdrawiam serdecznie!
Dietetyczna Mama ;)


P.S.
Zapraszam do odwiedzania mojej strony: www.facebook.com/dietetycznamama






poniedziałek, 28 października 2013

Alternatywna wersja dla nudnego twarogu

Witajcie Kochane! J

Szukacie czegoś nowego na śniadanie lub kolację? Nie macie pomysłu na to, co wrzucić na swoją kanapkę? Znudził Wam się żółty ser, wędliny, paszteciki, serki do smarowania, gotowane jajko, dżemy czy po prostu warzywa? Mam dla Was świetną, zdrową i naprawdę smaczną alternatywę dla zwykłego, chudego twarogu… J



Sama nie jestem największą fanką twarogu układanego na kanapkach. Zawsze mam wrażenie, że jest za suchy. Nie zaskoczyłabym Was na pewno wersją z dodatkiem jogurtu lub śmietanki i warzyw, czy też gotowanego jajka (tak robiła moja Mamusia- było pysznościowe).

Wersja, którą chciałabym Wam zaproponować pokazała mi moja kumpela- dietetyczka (pozdrowienia dla Karolinki J ). Początkowo nie do końca chciało mi się wierzyć w walory smakowe tego twarożku (co do walorów zdrowotnych nie miałam wątpliwości ;) ). Kiedy jednak zrobiłam go sama w domu- zakochałam się! Smak był cudownie maślany, a mój twaróg przestał być suchy! Doskonale pasował do pieczywa.


Co jest tajemnicą tego twarożku…? Olej lniany lub olej rzepakowy (oba próbowałam i smakują bardzo dobrze, choć oczywiście nie ma przymusu, możecie próbować z innymi olejami również, może będzie smakowało równie dobrze)!!!


Jak go zrobić? To banalnie proste! Potrzebujemy (dla 2 osób):

- kostkę chudego twarogu (produkt bardzo cenny pod względem pełnowartościowego białka i wapnia! Na dodatek- jest to produkt niskokaloryczny, bardzo sprzyjający w utrzymaniu zgrabnej sylwetkiJ ),

- 3-4 łyżki oleju lnianego lub rzepakowego (oba są bardzo cennym źródłem kwasów omega-3, które bardzo dobrze wpływają na rozwój mózgu oraz układu nerwowego naszego Dzidziusia; pamiętajmy również o tym, szczególnie osoby odchudzające się, tłuszcze roślinne są niezbędne w naszej diecie i nie należy z nich rezygnować!!! Są bardzo zdrowe! Jeżeli chcemy ograniczać jakieś tłuszcze, skupmy się na tych pochodzenia zwierzęcego oraz tych utwardzanych, czyli trans- występujących w produktach typu fast food i żywności przetworzonej.)

- zioła!!! Wybierz takie, jakie lubisz najbardziej. Mnie najbardziej do tego zestawu pasują zioła prowansalskie. Jeżeli akurat nie mam tej mieszanki w szafce, bardzo lubię dodatek tymianku! (zioła działają bardzo dobrze na nasz układ trawienny, dodatkowo są delikatne i na tyle łagodne dla żołądka, że zaleca się je także do doprawiania potraw dla naszych Maluchów).

- sól i pieprz do smaku J



Wszystkie składniki mieszamy i już jesteśmy gotowe, żeby nakładać nasz twarożek na kanapkę! Do tego polecam dojadać rzodkiewki, pomidorki, paprykę czy też świeże ogórki. Pysznie i zdrowo! Nie wspominając o tym, że przygotowanie można liczyć w sekundach! J


*(ważna informacja dotycząca oleju lnianego- nie znajdziecie go na półkach w sklepie, można go kupić tylko w APTEKACH! Nie można stosować go na ciepło <używamy wyłącznie na zimno>, ponieważ traci wszystkie wartości. Przechowywać należy go koniecznie w lodówce!)


Smacznego!!!

Dietetyczna Mama ;)

P.S.
Zapraszam do odwiedzania mojej strony na facebook’u:

www.facebook.com/dietetycznamama

piątek, 25 października 2013

Świeże soki

Witam Ciężarówki! :)

Czy warto pić świeże soki? Myślę, że odpowiedź na to pytanie Was nie zaskoczy- pewnie, że warto!!!!

Dlaczego są tak cenne i zalecane? Z tego prostego powodu, że są istną bombą witaminowo- mineralną!!! :) Dlatego, pijcie je koniecznie, zarówno w czasie ciąży jak i potem.


Oczywiście skład witaminowo- mineralny Waszego soczku zależy od tego, jakie produkty wybierzecie. Natomiast jedno jest pewne- każdy z nich będzie super zdrowy i pyyyyyszny!:) 


Do napisania postu na temat świeżych soków (nie zalecam picia tych z kartonów... są one bardzo często dosładzane cukrem, a nawet jeżeli część z nich- jak deklarują producenci- nie jest, to nadal zawierają one morze konserwantów... Próbowałyście kiedyś wycisnąć sok z pomarańczy i wypić go następnego dnia? Nie radzę... to jak w takim razie soki w kartonach mają termin  ważności na rok do przodu...? Chemia, chemia, chemia...) zainspirował mnie prezent od mojego Najsłodszego Męża- malutka, śliczna i doskonale spełniająca swoją rolę- SOKOWIRÓWKA!!! Stała się moim ulubionym kuchennym urządzeniem i jest odpalana niemal codziennie!!! Wszystkim serdecznie polecam!!!


Codziennie robię sobie inną bombę witaminową! To lepsze niż kawa! Działa równie pobudzająco (organizm lubi witaminki;)), do tego jest na pewno zdrowsza dla Ciężarówek i mam karmiących. Nie wspominając już o tym, jak bardzo lubi je moja Mała Lalunia, która swą radość okazuje licznymi kopniakami! <3 ;)



Oto lista soczków, które wypróbowałam do tej pory (a mam zamiar próbować różnych kombinacji) i były przesmaczne!

  1. pomarańcze + marchewka
  2. marchewka + jabłko
  3. marchewka + jabłko + pomarańcze
  4. kiwi + pomarańcze + świeży ogórek
  5. winogrona + jabłko + świeży ogórek 
  6. banan + pomarańcze
  7. marchew + imbir
  8. seler + marchew + pietruszka
  9. burak + seler + świeży ogórek
  10. mango + pomarańcze + marchew
Na razie tyle, ale jeszcze nie powiedziałam ostatniego słowa... ;) Mam w planach wpleść do tych soczków jeszcze seler naciowy i poeksperymentować z większą liczbą warzyw. Zobaczymy, czy będzie mi to smakowało ;) Was też serdecznie zachęcam do tworzenia własnych soków!

Pamiętajcie jednak, żeby nie przesadzać z marchewką, która jest bogatym źródłem witaminy A, która nie jest wskazana w dużych ilościach w czasie ciąży (po ciąży natomiast- nie ma już przeciwwskazań! :))

Pijcie na zdrowie!!! 


Pozdrawiam serdecznie,
Dietetyczna Mama ;)


P.S.
Zapraszam do odwiedzania mojej strony na facebook'u:
www.facebook.com/dietetycznamama



(zdjęcie- źródło ogólnodostępne w internecie:

środa, 23 października 2013

Bezsenność w ciąży? Sprawdź, jak sobie z tym radzić! :)


Hej Dziewczyny! J

No tak… nadszedł dziewiąty miesiąc oczekiwań… Emocje sięgają zenitu, torba do szpitala przygotowana, mieszkanko wyczyszczone na błysk, pokój Malucha oczekuje na jego przybycie i wszystkie możliwe książki dotyczące pielęgnacji i wychowania młodego potomka przeczytane… Wszystko świetnie… Do tego zestawu przydałoby się jeszcze wyspać „na zapas”, a niestety tak się nie da. Gorzej!!! Okazuje się, że nie dość, że się nie da, to jeszcze zmęczone robimy się dopiero koło pierwszej w nocy, a budzimy się z oczami jak pięciozłotówki o czwartej piętnaście!!!  Nasz organizm, zamiast ostatnie momenty „wolności” i beztroskiego odpoczynku, przeznaczać na seeeeeen- nie wiedzieć czemu, coraz bardziej nam go ogranicza… Może w ten sposób chce nas przygotować do czuwania i wstawania po nocach? A może to my gdzieś robimy błąd lub nasze emocje są już tak duże, że pozwalają nam spać tylko kilka godzin…? Któż to wie…


Ja natomiast, moje Śliczne, nie znam tego problemu! :D Śpię niczym niedźwiadek zimą i dobrze mi z tym… ;) Czemu to zawdzięczam? Myślę, że w zasadniczej mierze regularnej (codziennej) aktywności fizycznej oraz właściwej diecie! ;)


Niemniej jednak, wiedząc, że wiele Ciężarówek boryka się z problemem bezsenności w ostatnim miesiącu ciąży, troszkę poszperałam i mam dla Was kilka propozycji, jak sobie z tym radzić! J


·         Nie pij napojów zawierających kofeinę!!! (czarnej i zielonej herbaty, kawy, nie wspominam już nawet o napojach typu cola, bo na pewno wiecie o tym, że gazowanych w ciąży- nie można)

·         Ostatni posiłek jedz 2-3 godziny przed snem (jeżeli nie walczysz z cukrzycą ciążową).

·         Pamiętaj o tym, aby ostatni spożywany posiłek był lekkostrawny! (zjedz np. sałatkę lub ryż gotowany na mleku, czy też kanapkę z sałatą i twarogiem lub plastrem żółtego sera czy też chudej wędliny).

·         Nie objadaj się na noc- ostatni posiłek powinien być wielkości Twojej dłoni, żeby organizm zdążył go strawić.

·         Nie stresuj się- podczas stresu wytwarza się adrenalinka, która zdecydowanie nie nastraja naszego organizmu do spania, lecz pobudza i wprawia w stan gotowości… Relax Kochana… Myśl tylko o sobie i swoim Szkrabie… no i oddychaj ;)

·         Bądź aktywna! Nie musisz biegać, czy też wspinać się po górach… Wyjdź na spacer (na pół godzinki), zapisz się na aqua aerobic lub do klubu fitness na gimnastykę dla ciężarnych- rób cokolwiek, byle systematycznie! Nie dość , że od razu będziesz lepiej spała (organizm się trochę zmęczy i dotleni), to jeszcze zapewnisz sobie i Maleństwu lepsze samopoczucie! WARTO! J

·         Kładź się do łóżka o stałej porze- po kilku dniach zobaczysz, że Twój organizm sam daje Ci znać, że przydałby mu się reset.

·         Nie czytaj w łóżku, nie oglądaj telewizji, nie ucz się, nie serfuj po internecie… Niech łóżko podświadomie kojarzy Ci się tylko (no, powiedzmy- przede wszystkim… :D;) ) z odpoczynkiem.

·         Przed zaśnięciem- włączaj w tle (cichutko) muzykę relaksacyjną, pomoże Ci to wyciszyć organizm. J

·         Weź ciepłą kąpiel przed snem.



Produkty sprzyjające spokojnemu spaniu:

1.       Bogate w magnez, np. orzechy, kakao, figi, banany, płatki owsiane, kiełki, jagody, kukurydza gotowana w kolbach, suszone morele.

2.       Bogate w witaminę B5, np. zielone warzywa, drożdże, mięso, orzechy, produkty pełnoziarniste.


3.       Bogate w wapń, np. mleko i produkty mleczne (koktajle, twaróg, pieczone chude gatunki mięsa, ciepłe mleko).

4.       Bogate w tryptofan, np. jajko, mleko, banan, figi, produkty zbożowe (ryż, pieczywo, makaron), pestki dyni.

5.       Świetne działanie uspokajająco- usypiające ma np. ciepłe mleko z miodem lub herbatka z melisy z miodem, mleko z kostką gorzkiej lub mlecznej czekolady



Życzę Wam Kochane, abyście (póki jeszcze możecie) spały jak susełki! ;)

Pozdrawiam serdecznie,
Dietetyczna Mama ;)


P.S.
Zapraszam do odwiedzania mojego profilu na facebook’u:
www.facebook.com/dietetycznamama




(zdjęcia- źródła ogólnodostępne w internecie:

poniedziałek, 21 października 2013

Przepyszne PIECZONE placki ziemniaczane z aromatycznym sosem grzybowym z kurczakiem

Witajcie Brzuchatki! J
W dzisiejszej kuchni Dietetycznej Mamy polecam Wam alternatywną wersję placków ziemniaczanych. Kto powiedział, że to dobrze wszystkim znane danie, musi być zawsze smażone na hektolitrach oleju? Nasza wersja będzie zdrowa, przesmaczna, chrupiąca i bez grama tłuszczu! J Co Wy na to? Do dzieła!


Do przyrządzenia placków ziemniaczanych dla dwóch osób potrzebujemy:
  • ·         ZIEMNIAKI (6 średniej wielkości)- bogate źródło potasu oraz jeden z naszych wybawicieli od zgagi! (mają działanie alkalizujące- łagodzące objawy zgagi),
  • ·         ½ CEBULI – ma właściwości antybakteryjne (warto ją jeść szczególnie w okresie przeziębień),
  • ·         2 JAJKA – doskonałe źródło pełnowartościowego białka (o optymalnej zawartości aminokwasów egzogennych) oraz witamin i składników mineralnych!!! J
  • ·         PRZYPRAWY- sól, pieprz, bazylia i oregano (do smaku) lub zioła prowansalskie 

Jak to zrobić:1.  Obieramy i trzemy ziemniaki.
2. Kroimy cebulę w kostkę i dodajemy do ziemniaków.
3. Do całości dodajemy dwa jajka i przyprawy.4.  Wszystkie składniki mieszamy (najlepiej rękami).5.   Rozgrzewamy piekarnik do temperatury 200 stopni.6.   Na blachę rozkładamy papier do pieczenia, następnie układamy na nim uformowane placki (wielkości ¾ naszej dłoni; starajcie się formować nie za grube placki, aby ziemniaki dokładnie się upiekły i nie były surowe w środku).7.   Nasze placki wstawiamy do piekarnika na ok. 35- 40 minut (po wyciągnięciu z piekarnika powinny mieć piękny rumiany kolor i być chrupiące).



Sos pieczarkowy z kurczakiem (dla dwóch osób)
Potrzebujemy:
  • ·         ½ PIERSI Z KURCZAKA- źródło pełnowartościowego białka o niskiej zawartości tłuszczu! J

  • ·         250 gramów PIECZAREK- są dobrym źródłem błonnika pokarmowego i doskonałą alternatywą dla białka pochodzenia zwierzęcego (choć nie zawiera wszystkich aminokwasów egzogennych), zawierają selen, potas i magnez w porównywalnych ilościach do innych warzyw! J

  • ·         ½ CEBULI

  • ·         ½ OPAKOWANIA ŚMIETANY LUB JOGURTU NATURALNEGO (w zależności od tego, czy przybieramy prawidłowo na wadze lub za mało- wtedy możemy wybrać śmietanę; natomiast jeżeli  troszkę się zapomniałyśmy i nasza waga „rośnie w oczach”- lepiej zdecydujmy się na jogurt)- cenne źródło wapnia!!! (tak potrzebnego dla prawidłowego rozwoju kości) oraz produkt świetnie regulujący pracę naszych jelit, ze względu na zawartość bakterii probiotycznych.

  • ·         Sól i pieprz (do smaku)

  • ·         Łyżeczka mąki pszennej


Jak to zrobić:
1.       Na patelnię wlewamy  ½ szklanki wody, dodajemy sól i pieprz.2.       Dodajemy pokrojonego w kostkę kurczaka- gotujemy około 5 minut.3.       Kroimy pieczarki oraz cebulę w kostkę i dodajemy do mięsa. Gotujemy pod przykryciem przez kolejne 10 minut.4.       Dodajemy łyżeczkę mąki i całość mieszamy (zagęszczamy). Odkładamy na bok, aby troszkę przestygło (na około 3-5 minut).5.       Na sam koniec powolutku (cały czas delikatnie mieszając) dodajemy jogurt lub śmietanę.

Kiedy sos będzie już gotowy, możemy posypać go posiekaną pietruszką lub koperkiem! (Doda naszej potrawie piękny wygląd i pyszne walory smakowe!) J


Po wyciągnięciu placuszków z pieca- polewamy je przygotowanym, aromatycznym sosem!
Mmmmm…. Przepyszne!!!

Smacznego Kochane!

Pozdrawiam,

Dietetyczna Mama ;)

P.S.
W razie pytań, zapraszam na www/facebook.com/dietetycznamama

czwartek, 17 października 2013

Posiłek PO porodzie.

Witajcie Brzuchatki!

Ostatnio pisałam o tym, co zjeść, kiedy zacznie się akcja porodowa. Dzisiaj natomiast, będę pisałam o tym, co do jedzenia zabrać ze sobą do szpitala lub o przyniesienie czego poprosić partnera, mamę lub teściową. 


Oczywiście, każda z nas dostanie posiłek przygotowany przez szpital, także w razie czego, nie macie się o co martwić- coś do jedzenia dostaniecie… ;) Jednak nie oszukujmy się… Stawka żywieniowa w szpitalach jest niższa niż w więzieniach. Istnieje więc wysokie prawdopodobieństwo, że posiłek szpitalny zaspokoi nasz głód, jednak może nie spełnić naszych oczekiwań zdrowotnych i smakowych… ;)

Dlaczego o tym piszę, skoro w szpitalu i tak dostaniemy coś do jedzenia? Ponieważ po porodzie są dwie ważne czynności, których będą od nas wymagały położne, a dieta szpitalna im nie sprzyja. Mianowicie… W ciągu kilku godzin po porodzie powinnyśmy oddać mocz (tu powiedzmy, że dieta szpitalna nie ma większego wpływu- po prostu musimy pamiętać o uzupełnianiu płynów!!!!).
Najpóźniej w trzeciej dobie po porodzie powinnyśmy wypróżnić się. Co wbrew pozorom nie jest takie łatwe… Zwróćmy uwagę na to, że do tej pory nasze jelita były ciągle naciskane przez naszego Malucha (szczególna stymulacja następowała podczas ruchów dziecka), a już wtedy były bardzo rozleniwione. Teraz wyobraźcie sobie, że leniwe jelita pozostały leniwe, a do tego wszystkiego- nie ma już naszego małego „stymulatora”, bo byłyśmy łaskawe „wypuścić go do ludzi”. ;) Z tego właśnie powodu, wbrew pozorom, jeszcze trudniej nam oddać stolec, niż w czasie ciąży (bez obaw, oczywiście w ciągu kilku-/ kilkunastu dni wszystko wróci do normy, jednak na samym początku, musimy trochę pomóc naszemu organizmowi), dlatego tak ważne abyśmy dostarczyły organizmowi odpowiednich ilości błonnika pokarmowego.



Co zatem warto dojadać do posiłków szpitalnych J :
- suszone owoce!!! (najlepiej morele i śliwki),
- jabłka,
- jogurty naturalne (mogą być pitne),
- płatki owsiane z jogurtem lub mlekiem,
- omlet owsiany (przepis już znacie- jest na mojej stronie; poproście Mamę lub Partnera, żeby przygotował go dla Was, kiedy będzie chciał Was odwiedzić J - niech nie dodaje ORZECHÓW!),
- kompot z suszonych owoców!,
- możesz też poprosić bliskich, żeby przygotowali dla Ciebie sałatkę z surowych warzyw (sałaty, ogórka świeżego, papryki, kiełek, jajka lub kurczaka- całość polana naturalnym jogurtem lub oliwą z oliwek- bez przypraw oraz produktów wzdymających! Tj. np. cebuli),
- lub razowe pieczywo z masłem, sałatą i żółtym serem.


A do tego wszystkiego- dużo PIJ!!! Bo sam błonnik, bez płynów, ma działanie odwrotne do zamierzonego… J A duże ilości płynów nie dość, że pięknie ruszą nasze jelita to jeszcze oczyszczą organizm! J


Tak urozmaicony jadłospis powinien pomóc Wam w wypróżnieniu się dużo wcześniej, niż w trzeciej dobie.

Pozdrawiam serdecznie,


Dietetyczna Mama ;)



P.S.
Jeżeli macie jakieś pytania, piszcie do mnie na www.facebook.com/dietetycznamama


(zdjęcia- źródła ogólnodostępne w internecie:
http://fitness.wp.pl/dieta/abc-odchudzania/art209,suszone-owoce-czy-sa-zdrowe.html,
http://kulturystyka.pl/polecane-wody-mineralne/
-http://www.winiary.pl/kat.aspx/58/)

wtorek, 15 października 2013

Co zjeść, kiedy zacznie się akcja porodowa?

Hej Śliczne! :)

Temat postu wydaje Wam się dziwny? "Jak to, co zjeść kiedy zacznie się akcja porodowa?". Obstawiam, że odpowiedź większości z Was brzmi: "ostatnia rzecz o której będę wtedy myślała, to jedzenie!"... 
Błąd!

Niezależnie od tego, czy dostaniesz skurcze rano, popołudniu czy w środku nocy, KONIECZNIE POWINNAŚ COŚ ZJEŚĆ!!!

Dlaczego to takie ważne? Już tłumaczę...
Skoro można o nas powiedzieć, że jesteśmy małymi sportowcami (w końcu przez te dziewięć miesięcy szykujemy nasz organizm do wysiłku nie mniejszego niż udział w MARATONIE), musimy przygotować się do najważniejszych "zawodów" w naszym życiu, jak przystało na sportowców! :) ;)

Pisałam już o tym, jak ważna jest aktywność fizyczna w czasie ciąży (co do tego nie ma wątpliwości!; poza tym , nie słyszałam o maratończyku, który przed zawodami, przez kilka miesięcy siedział na kanapie i jadł lody, zamiast trenować... ;)). Tę kwestię mamy już omówioną.
Musicie wiedzieć, że każdy sportowiec, poza przygotowaniem fizycznym, kładzie też ogromny nacisk na dietę przed zawodami (tu też jesteście w temacie, bo omawiałyśmy już co jeść w poszczególnych trymestrach oraz jak radzić sobie z różnymi "atrakcjami" fundowanymi naszemu organizmowi przez ciążę). Nieopisywalne wręcz znaczenie ma też to, co zjedzą i wypiją sportowcy zaraz przed zawodami!!! A ponieważ, jak już wspomniałam, my też jesteśmy takimi sportowcami- MUSIMY WIEDZIEĆ, CO ZJEŚĆ PRZED NASZYMI "MISTRZOSTWAMI ŚWIATA"!!! ;)

Ponieważ poród nie należy do "sportów krótkotrwałych", musimy dostarczyć sobie energii na kilka (oby nie kilkanaście) godzin. Co zatem i kiedy powinnyśmy zjeść/ wypić? Oto mój plan:

  • kiedy zaczną się regularne skurcze lub kiedy odejdą wody (pamiętajcie, że do szpitala jedziemy kiedy skurcze są co +/- 5 min, lub od razu po odejściu wód- wtedy możecie mieć trochę mniej czasu na posiłek, jednak nie jest to niemożliwe... w 4 minuty Dzidzia się nie urodzi, a jeść możesz po drodze do szpitala;)) zjedz lekki, ale zawierający tzw. węglowodany złożone posiłek, np. kromkę razowego chleba z masłem, plastrem żółtego sera i sałatą albo dwa ciasteczka owsiane. 
  • kiedy będziesz już w szpitalu (i skurcze będą coraz częstsze- np. co 3 min) bardzo przydadzą Ci się węglowodany proste, np. BANAN (wybierz taki, który jest już dobrze dojrzały, a nie zielonkawy) lub po prostu SOK, np. pomarańczowy, jabłkowy, czy z czarnej porzeczki.
  • jeżeli chcesz mieć znieczulenie zewnątrzoponowe, lekarz anestezjolog może nie zgodzić się na to, żebyś zjadła stały posiłek (będąc już w szpitalu), natomiast większość nie powinna mieć problemu z tym, żebyś napiła się soku lub <uwaga! uwaga!> zjadła LODY (bez czekolady, orzeszków i innym dodatków stałych), które podobnie jak napoje, bardzo sprawnie dostają się do naszego krwiobiegu, szybko dostarczając nam energii.
Pamiętajcie również o tym moje Drogie, że ważne jest również to (jak to robią maratończycy w czasie zawodów), aby uzupełniać płyny... Także do swojej torby do szpitala nie zapomnijcie spakować też buteleczki NIEGAZOWANEJ wody. Popijajcie ją w fazach rozkurczu.

Bądźcie dzielne! Myślcie o tym, ile już kobiet rodziło przed nami i żyją! Ba! Lepiej! Mają po dwie, trzy , czasami i cztery pociechy! Znaczy- nie było tak strasznie! ;) 

DAMY RADĘ!!!! :) 

Trzymajcie się ciepło!
Pozdrawiam serdecznie,

Dietetyczna Mama ;)

P.S.
Jeżeli macie jakieś pytania lub wątpliwości, zapraszam do odwiedzania mojej strony na facebook'u:
www.facebook.com/dietetycznamama

piątek, 11 października 2013

Czy to co jemy w czasie ciąży może wpływać na wystąpienie ALERGII pokarmowej u naszego Malucha?

Witajcie Brzuchatki! J

Temat, który chciałabym Wam przedstawić, myślę, że jest dość interesujący, ze względu na liczne kontrowersje wokół niego. W dzisiejszym poście postaram się rozwiać Wasze wątpliwości dotyczące tego, czy odżywianie W CZASIE CIĄŻY wpływa na występowanie lub brak występowania alergii pokarmowych u naszych Pociech.


Do całkiem niedawna, wielu naukowców przestrzegało kobiety ciężarne przed spożywaniem szeregu produktów uchodzących za silnie alergizujące, podczas trwania ciąży. Mówiło się, że ich spożywanie może sprzyjać rozwijaniu się u Malucha alergii i co za tym idzie- problemów z odżywianiem w przyszłości. Nie zalecano spożywania Ciężarówkom orzechów, nasion roślin strączkowych (grochu, soczewicy, SOI), cytrusów, czekolady, owoców tropikalnych, truskawek, owoców morza, a nawet większych ilości mleka (z obawy przed tzw. skazą białkową).
W ten przykry sposób, Mamy, które bardzo poważnie traktowały dietę w czasie ciąży, narażały się na liczne niedobory, a co za tym idzie, zupełnie nieświadomie, skazywały na niedobory także swoje Maluchy.



Jak wskazują najnowsze badania (była poświęcona temu całkiem duża część konferencji żywieniowej w tym roku) jedzenie lub też niejedzenie wymienionych przeze mnie wyżej produktów, nie wpływa na zwiększenie lub zmniejszenie ryzyka występowania alergii pokarmowej u dziecka!



Sytuacja diametralnie zmienia się w momencie, kiedy nasz Maluch jest już na świecie i karmimy go piersią! Wtedy spożywanie tzw. produktów silnie alergizujących ma znaczenie, jednak o tym będę pisała później. ;) W czasie ciąży jedyne co powinnyśmy ograniczyć, to spożywanie słodyczy, fast food’ów i produktów przetworzonych! Resztę- możemy śmiało jeść.



To, czy Twoje dziecko będzie na coś uczulone, w dużej mierze zależy od uwarunkowań genetycznych. Jeżeli Ty i Twój partner cierpicie na jakieś alergie pokarmowe, istnieje około 70 % ryzyka, że Wasz Malec też będzie na coś uczulony (choć nadal jest 30 % szansy na to, że wszystkie pokarmy będzie dobrze tolerował), jeżeli natomiast tylko jedno z Was ma alergię- ryzyko spada do niespełna 50 %. Jeżeli żadne z Was nie ma problemów z jedzeniem, nadal istnieje 25 % ryzyka, że dziecko będzie alergikiem.
Także spokojnie, nie ma reguły… Wiele też zależy od środowiska w jakim żyjemy i jeszcze kilku innych elementów, jednak jak już pisałam- spożywanie lub też niespożywanie produktów uważanych za alergizujące w czasie ciąży ani nie zwiększa, ani nie zmniejsza ryzyka występowania alergii. Dlatego też- NIE WARTO NARAŻAĆ SIEBIE I DZIECKA NA NIEDOBORY!



Pozdrawiam Was serdecznie,


Dietetyczna Mama ;)



P.S. 
Jeżeli masz jakieś pytania lub wątpliwości, zapraszam do odwiedzenia mojej strony na facebook'u:
www.facebook.com/dietetycznamama



środa, 9 października 2013

A może... sałatka z łososiem i kurkami posypana prażonymi pestkami słonecznika?

Witajcie Ciężarówki!:)

Dzisiaj będzie zdrowo, lekko, przesmacznie i obiadowo/ kolacyjnie (w zależności od upodobań;)).

Powiem Wam, jak zrobić, jedną z moich ulubionych sałatek! :)

Potrzebujemy:

  • porcję świeżego ŁOSOSIA (wielkości 1/2 dłoni) - bogate źródło jodu (zapobiega wolom tarczycy u naszego Niuniusia i innych schorzeń z nią związanych) oraz kwasów tłuszczowych z rodziny omega-3 (tak korzystnych dla rozwoju mózgu, układu nerwowego i, jak ostatnio doczytałam, zmniejszenia ryzyka występowania alergii oraz astmy u naszej Pociechy),
  • 6-8 sztuk KUREK (grzybków)- co prawda grzyby jako tako, nie obfitują w niewyobrażalne ilości witamin i składników mineralnych (choć nie są ich też zupełnie pozbawione), jednak zawierają jeden cenny składnik, który nie występuję w wielu produktach, mianowicie- SELEN (to przeciwutleniacz, który chroni nasze komórki przed zmianami nowotworowymi), a także beta- karoten,
  • łyżkę NASION SŁONECZNIKA- bogate źródło wielonienasyconych kwasów tłuszczowych (rozwój mózgu i układu nerwowego), potasu, fosforu, żelaza i magnezu! Poza tym zawiera spore ilości witaminy E, która (podobnie jak selen) jest przeciwutleniaczem i przeciwdziała zmianom nowotworowym w naszym organizmie!:) Zawiera też spore ilości witaminy B3 i kwasu foliowego! Także jest to produkt idealny dla Ciężarówek! ;),
  • 1/3 ŚWIEŻEGO OGÓRKA- zawiera śladowe ilości kalorii, do tego- spore ilości płynu! Ma właściwości odkwaszające organizm i łagodzące objawy zgagi. Dodatkowo znajdziemy w nim też kwas foliowy, także na zdrowie! ;)
  • 1/4 główki SAŁATY LODOWEJ- podobnie jak ogórki- ma działanie odkwaszające organizm. Jest też dobrym źródłem błonnika pokarmowego regulującego pracę naszych rozleniwionych jelit (pamiętajcie o tym, że dla zachowania lepszych walorów smakowych, lepiej rwać sałatę, niż ją kroić),
  • łyżka JOGURTU NATURALNEGO- bardzo wartościowy produkt pod względem wapnia, pełnowartościowego białka i bakterii probiotycznych, regulujących pracę przewodu pokarmowego,
  • łyżeczka SOKU Z CYTRYNY- antyutleniacz w czystej postaci, obfitujące w witaminę C! (ważną, szczególnie w okresach przeziębień),
  • łyżka OLEJU RZEPAKOWEGO, szczypta SOLI I PIEPRZU


Jak to zrobić:
  1.  Na rozgrzaną patelnie wlewamy olej rzepakowy oraz układamy pokrojonego w kostkę i doprawionego (niewielkie ilości soli i pieprzu) łososia- podsmażamy do zarumienienia (ok 5 minut), dodajemy również nasze kurki (całość możemy delikatnie podlać 1/2 filiżanki wody i zakryć, aby się trochę poddusiło). Odkładamy na bok, żeby trochę przestygło.
    *patent na oczyszczanie kurek (mojej Mamuni)- wrzuć kurki na sitko i posyp łyżką mąki pszennej; wymieszaj i spłucz wodą- taki sposób pomaga pozbyć się piasku, który często towarzyszy tym grzybkom).
  2. Na drugą patelnię wsypujemy nasiona słonecznika (nie dodając już żadnego tłuszczu!) i prażymy (czekamy aż lekko się zarumienią).
  3. Obieramy i kroimy naszego ogórka oraz rwiemy sałatę i układamy w miseczce lub na talerzu.
  4. Sos- zmieszaj jogurt z sokiem z cytryny i dopraw solą i pieprzem do smaku.
  5. Po lekkim przestygnięciu (około 5 minutach) przełóż łososia i grzybki na naczynie, w którym znajduje się już sałata i ogórek. Następnie całość polej sosem i na sam koniec posyp sałatkę uprażonym słonecznikiem!

    Smacznego!!! :)

    Pozdrawiam serdecznie,
Dietetyczna Mama ;)


P.S.
Zapraszam do odwiedzania mojej strony na facebook'u:
www.facebook.com/dietetycznamama

poniedziałek, 7 października 2013

Aktywność fizyczna w ciąży- czy warto?

Hej Brzuchatki!

Myślę, że odpowiedź na pytanie zawarte w tytule tego postu jest oczywista... Pewnie, że warto!!!

Oczywiście, nie mam zamiaru namawiać Was do podnoszenia ciężarów, wspinaczki, startu w maratonach i innych, tego typu, wyczynowych akcji. Zdecydowanie, natomiast, namawiam do regularnych ćwiczeń (codziennie po ok. 30-45 minut) dostosowanych do Waszych możliwości, sił i samopoczucia (naturalnie wtedy, kiedy Wasz lekarz ginekolog nie widzi przeciwwskazań, bo niestety bywają i takie ciąże, które wymagają "przywiązania" do łóżka)!



Po co właściwie powinnyśmy ćwiczyć w czasie ciąży, skoro ciągle trąbi się o tym, że powinnyśmy jak najwięcej odpoczywać?

Wszystko się zgadza- powinnyśmy! Ale nie zapominajmy o tzw. AKTYWNYM WYPOCZYNKU! :) Regularna aktywność podczas ciąży ma pomóc przygotować nas do największego, do tej pory, wysiłku w naszym życiu (który porównywany jest do startu w maratonie), jakim jest poród! Myślicie, że od leżenia na kanapie, nasze mięśnie będą w stanie sprawnie uporać się z takim wyzwaniem (obawiam się, że może nie być łatwo)? Wiem, co chcecie powiedzieć... Przecież tyle naszych koleżanek nie podejmowała żadnej aktywności, a też urodziły... No pewnie, że urodziły! Ale czy rozmawiałyście z nimi o ich przeżyciach? 
Mam sporo koleżanek, które mają już dzieci. Część z nich od zawsze regularnie ćwiczyła, druga część- praktycznie nigdy lub w niewielkim zakresie. WSZYSTKIE "niećwiczące", kiedy rozmawiam z nimi o ich odczuciach, mówią, że okropnie bolało, strasznie długo trwało, że po wszystkim były nieżywe, itd... Te wysportowane, pytane o dokładnie to samo, odpowiadają, że "no wiesz, trochę bolało, ale jest to do przeżycia". Co więcej, wszystkie te, które ćwiczą- bardzo szybko były w stanie zajmować się swoimi nowonarodzonymi pociechami (już w pierwszych kilku godzinach po porodzie mogły same wstać z łóżek!). I to dla mnie jest najlepszy motywator do ćwiczeń podczas ciąży! :)

Regularna aktywność fizyczna ma nam również pomóc jak najlepiej przejść okres ciąży! Zmniejsza ryzyko opuchnięć, bólów pleców (zwiększając napięcie mięśni, pozwala dłużej utrzymywać prawidłową postawę ciała- nie garbimy się oraz nie wypychamy pupy do tyłu, nie obciążając w ten sposób odcinka lędźwiowego), zaparć, nadmiernego przybierania na wadze. Dodatkowo poprawia naszą sprawność! Nie mamy problemów ze schylaniem się, podnoszeniem przedmiotów, chodzeniem na zakupy, sprzątaniem, nie męczymy się tak szybko. Korzystnie wpływa na nasze samopoczucie (dotlenione mięśnie i mózg są niesamowicie szczęśliwe! :)) dodając nam energii. Regularnie uprawiane ćwiczenia fizyczne bardzo korzystnie wpływają na regulacje poziomu cukru w naszej krwi (Ciężarówki- "cukrzyczki"- ćwiczcie koniecznie!!!) Co również ważne- poprawiają jakość naszego snu! :)


Poza korzyściami dla nas, ruch oddziałuje pozytywnie także na rozwijającego się  w nas Smerfa!:) Naukowcy uważają, że kiedy kobieta w czasie ciąży jest aktywna, wpływa to na szybszy rozwój psychoruchowy Maluszka! Ponadto zmniejszamy ryzyko wysokiej masy urodzeniowej naszego Szkraba. Podobno też, dzieciaczki aktywnych fizycznie Mam, mają mniejsze ryzyko wystąpienia otyłości w życiu pozapłodowym (jednak badania na ten temat wciąż trwają). Poza tym, moje Drogie, wyhuśtane dzieci, to szczęśliwe dzieci, a jak inaczej możemy je kołysać, jak nie podczas naszej aktywności?:) Jeżeli nie chcesz robić tego dla siebie (w nosie masz, kiedy i czy w ogóle wrócisz do formy sprzed ciąży albo nie musisz mieć sił do zajmowania się Maluchem, bo masz już nagraną panią do pomocy lub babcie) zrób to dla swojego Dzieciaczka!
Co do jednej rzeczy naukowcy są w stu procentach zgodni- aktywna Mama= szczęśliwe dziecko!



Jakich ćwiczeń nie powinnaś wykonywać w czasie ciąży:
  • biegów (chyba, że biegasz "od zawsze" i Twój lekarz ginekolog wyraża na to zgodę, jeśli jednak wcześniej nie biegałaś, okres ciąży nie jest najlepszym momentem, żeby zacząć),
  • sportów zespołowych (musisz pamiętać, że zawsze ktoś może Cię uderzyć),
  • sportów zimowych (narty, snowboard),
  • jazdy na rowerze (szczególnie, kiedy brzuszek zaczyna być już widoczny)- rower stacjonarny jest ok,
  • podnoszenia ciężarów,
  • ćwiczeń rozciągających i wzmacniających mięśnie proste brzucha,
  • skoków, zeskoków, podskoków- staraj się poruszać w jednaj płaszczyźnie ;),
  • gwałtownych ruchów, dużej ilości obrotów,
  • nadmiernych ćwiczeń rozciągających (nasze stawy mają teraz mniejszą stabilność).


Jakie ćwiczenia są wskazane:
  • spacery!!!! :)
  • pływanie (upewnij się, że na basenie, na który się wybierasz, jest czystko i higienicznie!),
  • fitness/ aerobic prowadzony przez wyszkolonych instruktorów- zajęcia przeznaczone dla kobiet ciężarnych (normalne zajęcia fitness są zdecydowanie za bardzo obciążające!); jeżeli w Twoim ulubionym klubie fitness nie organizuje się zajęć dla ciężarnych, możesz pokusić się o zajęcia dla osób starszych, np. gimnastyka 50+ (na tych zajęciach, wykwalifikowany instruktor, nie powinien wprowadzać podskoków, a ćwiczenia wzmacniające powinien przeplatać rozluźniającymi),
  • ćwiczenia dna miednicy (tzw. mięśni Kegla!- koniecznie!!!!).


Pamiętaj, aby podczas aktywności fizycznej pić dużo wody!!! Nigdy nie wychodź na trening bez picia! Bardzo ważne, żebyś cały czas, regularnie, uzupełniała płyny w organizmie! 

Zawsze, kiedy poczujesz się słabiej, zrobi Ci się duszno lub zakręci w głowie- natychmiast przerwij wysiłek i chwilę odpocznij!!! Nie próbuj być małym bohaterem i kontynuować ćwiczeń mimo wszystko! Szczególnie w czasie ciąży musimy słuchać naszego organizmu! A kiedy on daje Ci znać, że nie daje rady- MUSISZ ODPOCZĄĆ! 

Kolejna rzecz- nigdy nie ruszaj się na trening bez wcześniej zjedzonego posiłku!!! Musisz dostarczyć organizmowi paliwo do ćwiczeń! Zawsze staraj się zjeść np. banana czy też kromkę pieczywa z serem czy wędliną, żeby nie czuć się osłabiona!


Przesłanie na dziś- ćwicz dla siebie i swojego Malucha!!! (pamiętaj,żeby zapytać o brak przeciwwskazań swojego lekarza prowadzącego!).

Bądźcie zdrowe, trzymajcie się ciepło! :)

Pozdrawiam serdecznie (i aktywnie;)),

Dietetyczna Mama ;)


P.S.
W razie pytań- czekam na Wasze wiadomości na mojej stronie na facebook'u:
www.facebook.com/dietetycznamama

piątek, 4 października 2013

Cukrzyca Ciężarnych część III- wymienniki + przykładowy jadłospis

Witam moje DrogieJ

Cukrzycy w czasie ciąży- ciąg dalszy… ;) Dzisiaj będzie o wymiennikach oraz o tym, jak się w nich poruszać i jak powinien wyglądać przykładowy jadłospis ułożony na ich podstawie…

Czy są wymienniki węglowodanowe? Specjaliści definiują w ten sposób, że „jeden wymiennik węglowodanowy, to ilość produktu, która zawiera 10 gramów węglowodanów przyswajalnych”. Taa… więc  z „naukowego” na ludzki… Drogie Ciężarówki, wymienniki węglowodanowe wskazują nam w ilu gramach wybranego przez nas produkty (weźmy na przykład chleb żytni razowy) znajduje się 10 gramów węglowodanów wpływających na poziom naszej glukozy we krwi (w przypadku naszego chleba żytniego razowego, aby dostarczyć 10 gramów węglowodanów przyswajalnych musiałybyśmy zjeść 20 gramów tego produktu à to nam da 1 wymiennik węglowodanowy).

Zatem wiemy już czym jest pojedynczy wymiennik węglowodanowy. Następne nasuwające się pytanie brzmi: „W jakim celu stosuje się te wymienniki?”.
Kontrolowana ilość przyjmowanych wymienników węglowodanowych w ciągu doby pozwala na utrzymanie na prawidłowym poziomie glukozy w naszej krwi- bez gwałtownych skoków. Jest to główne zadanie w leczeniu cukrzycy- unormowanie poziomu cukru! Dzięki temu, możemy być spokoje, że rozwój naszego Maluszka nie jest zaburzony i nie musimy obawiać się konsekwencji i powikłań wynikających z cukrzycy w czasie ciąży (jak już pisałam wcześniej- niektóre przypadki cukrzycy muszą być wspomagane insuliną! Jednak, bez względu na wszystko, dieta jest nieodzownym elementem leczenia tego zaburzenia metabolicznego).

Ok… wszystko fajnie, tylko ile niby powinno być tych wymienników w ciągu doby?
No cóż, to jest już rzecz indywidualna, która wylicza diabetolog i podaje Wam gotowe liczby. Ilość przyjmowanych wymienników węglowodanowych zależy od naszej masy ciała, wzrostu oraz wyliczonego zapotrzebowania kalorycznego organizmu. Przeciętne zapotrzebowanie u kobiet wynosi ponad 20 wymienników węglowodanowych, które lekarz rozdziela na poszczególne posiłki w ciągu doby (których jest 6-7). Najwięcej wymienników przypada na obiad, ponieważ jest to największy posiłek. Następne w kolejności są (po tyle samo- zazwyczaj) śniadanie i kolacja. Trochę mniej przyjmujemy na drugie śniadanie i podwieczorek, a najmniej na tzw. drugą kolację i posiłek przed snem (oj tak… wbrew pozorom- CAŁY DZIEŃ COŚ SIĘ JE!).

Już to obrazuję. Załóżmy, że powinnyśmy przyjąć 25 wymienników węglowodanowych (WW) w ciągu doby:

śniadanie- 5 WW
2 śniadanie- 3 WW
obiad- 7 WW
podwieczorek- 3 WW
kolacja- 5 WW

2 kolacja- 1 WW
przed snem- 1 WW




A oto przykładowy jadłospis (przy założeniu 25 WW):

Śniadanie
- 3 kromki chleba chrupkiego (po 15 gramów każdy)- 3 WW,
- masło -0 WW
- chuda wędlina (3 plastry)- 0 WW
- szklanka mleka- 1 WW
- łyżeczka miodu – 1 WW
RAZEM= 5 WW

2 śniadanie
- 150 ml soku pomarańczowego – 1,5 WW
- kromka żytniego chleba razowego (20 gramów) – 1 WW
- 150 gramów chudego twarogu – 0,5 WW
RAZEM= 3 WW

Obiad
- barszcz (1 szklanka)- 2 WW
- łosoś gotowany na parze- 0 WW
- ziemniaki (2 małe sztuki)- 2 WW
- surówka z 2 marchewek- 1 WW
i jabłka – 1 WW
- szklanka maślanki- 1 WW
RAZEM= 7 WW

Podwieczorek
- kawa zbożowa z mlekiem (200 ml)- 1 WW
- 4 morele- 2 WW
RAZEM= 3 WW

Kolacja
- 3 łyżki płatków owsianych- 2 WW
- jogurt naturalny (150 ml)- 1 WW
- ½ małego banana – 1 WW
- jedna mandarynka- 1 WW
- herbata- 0 WW
RAZEM= 5 WW

2 kolacja
- kromka pieczywa chrupkiego – 1 WW
- masło- 0 WW
- ½ świeżego ogórka- 0 WW
RAZEM= 1 WW

Przed snem
- 3 krakersy- 1 WW
RAZEM= 1 WW

RAZEM- CAŁA DOBA: 25 WW


I tak to mniej więcej wygląda… Nie jest to trudne. Na pewno każda z Was jest w stanie sobie z tym poradzić. Gramatura podana przeze mnie nie wzięła się z głowy ;) Każda Ciężarna, która boryka się z cukrzycą, otrzyma od swojego diabetologa listę żywności, wskazującą, jaka ilość danego produktu odpowiada jednemu wymiennikowi węglowodanowemu i na tej podstawie sama będzie mogła ułożyć sobie menu… J

Także spokojnie, na pewno sobie poradzicie! Jakbyście miały jakieś pytania albo coś byłoby niejasne (np. jak ułożyć taką dietę albo czy ułożyłyście dobrze)- piszcie! J Chętnie Wam pomogę! J                www.facebook.com/dietetycznamama

Pozdrawiam serdecznie,
Dietetyczna Mama ;)



środa, 2 października 2013

Pomysł na wątróbkę? Sałatka z granatem, jabłkami i sezamkami! :)

Witam Łakomczuszki! ;)

Dzisiaj w mojej kuchni unosił się cuuuudowny zapach! Mam nadzieję, że i w Waszych będziesz pachniało pysznie! ;)

Wiemy już, że z podrobami nie należy przesadzać. Wątróbka raz w miesiącu, to zupełnie wystarczająco. :) Ale jak ją przygotować, żeby było smaczna i nie banalna (wiele z nas jedyny pomysł jaki ma na wątróbkę drobiową, to podsmażenie jej z cebulką i jabłkami i podanie z ziemniakami i buraczkami; co też jest pyszne, ale nikogo nie zaskoczy...;)).

Proponuję Wam, moje Drogie, przygotowanie sałatki z wątróbką drobiową, do której dodamy owoce granatu, jabłuszka i cebulkę z patelni, pokruszone sezamki (tak, tak, te, które czasami jadacie do kawy;)), a wszystko to polejemy sosem z oliwy z oliwek i sosu balsamicznego... :)
Zaufajcie mi, ilość smaków przeplatających się w tej sałatce, to coś pysznego! Serdecznie polecam!!!


Potrzebujemy (na jedną porcję):
  • WĄTRÓBKĘ DROBIOWĄ - 3 płaty (pamiętaj, że koniecznie musimy ją oczyścić)
    Jest bogatym źródłem żelaza i potasu, a także witaminy B2, B3 i kwasu foliowego.
    Niestety jest też bogatym źródłem cholesterolu oraz witaminy A (której nadmiar w czasie ciąży oddziałuje niekorzystnie na naszego Niuniusia), dlatego nie należy jadać jej za często.
  • SAŁATĘ LODOWĄ - 1/4 główki (aby uniknąć metalicznego smaku sałaty- zamiast kroić ją nożem, powinnyśmy ją rwać)
    Działa odkwaszająco na nasz organizm (żegnaj zgago!). Dodatkowo jest dobrym źródłem błonnika oraz składników mineralnych. Nie wspominając już o jej znikomej kaloryczności! :D
  • OWOC GRANATU (PESTKI)- 1/4 granatu (jeżeli lubisz kwaśny smak, śmiało możesz użyć ich więcej!)
    Przede wszystkim ma właściwości antynowotworowe, ponieważ zawiera witaminy antyoksydacyjne, tj. witaminę A i C oraz tzw. polifenole, które świetnie radzą sobie z powstrzymywaniem rozwoju zmian nowotworowych. Wiadomość dla sercowców i krążeniowców- granat chroni nasze żyły przed odkładaniem się w nich związków tłuszczowych! :) 
  • JABŁKO - 1/2 sztuki (pamiętaj, żeby nie obierać skórki, bo to w niej znajduje się najwięcej cennych składników!)
    Koniecznie wybierajmy te krajowe! :) Na pewno będą zamierały dużo mniejszą ilość chemii, niż te z obczyzny.
    Wiemy już, że jabłka są bogate w pektyny, co reguluje pracę naszych jelit i zapobiega zaparciom. Są też cennym źródeł składników mineralnych. Na dodatek- mają działanie zasadowe, czyli tzw. "antyzgagowe" ;)
  • CEBULA- 1/3 sztuki
    Jest to jeden z naszych sprzymierzeńców w walce z przeziębieniem! Ma działanie antybakteryjne.
  • MAJERANEK - łyżeczka
    Jedno z ziół bardzo dobrze działające na nasz układ trawienia- nie podrażniające żołądka. Ma także działanie moczopędne, co sprzyja pozbywaniu się nadmiaru wody z organizmu.
  • POKRUSZONE SEZAMKI - jeden listek
    Sezam obfituje w żelazo, potas, cynk i wapń! Do tego zawiera wartościowe białko i witaminy A, B i E. Zawiera także tłuszcze z rodziny omega-3, tak ważne dla rozwoju układu nerwowego i mózgu naszego Dzieciaczka! :)
  • OLIWĘ Z OLIWEK- łyżka
  • SOS BALSAMICZNY- łyżeczka
  • OLEJ RZEPAKOWY- łyżka
  • MASŁO - łyżeczka
  • SÓL, PIEPRZ- do smaku

JAK TO ZROBIĆ:
  1. Sałatę rozdrabniamy i posypujemy pestkami granatu.
  2. Na patelnię wrzucamy masło, pokrojoną w krążki cebulę i jabłuszko (kroimy w księżyce)- całość doprawiamy majerankiem, szczyptą soli i szczyptą pieprzu- podduszamy.
  3. Jabłuszka i cebulka dochodzą na patelni, a my w tym czasie oczyszczamy wątróbkę. Po oczyszczeniu, na czystą patelnię wlewamy olej rzepakowy, wątróbkę obtaczamy w mące pszennej i układamy na patelni. Ważne abyś nie soliła wątróbki, ponieważ stanie się ona twarda i tym samym- niesmaczna. Możemy za to dodać troszkę pieprzu.
  4. Sezamki- kruszymy (ja traktuję jeszcze nieotwartą paczkę tłuczkiem do mięsa:)).
  5. Sos- oliwę z oliwek mieszamy z sosem balsamicznym, solą i pieprzem.
  6. Na sałacie z pestkami granatu układamy ciepłe jabłka, cebulkę i wątróbkę. Całość posypujemy sezamkami i polewamy sosem.
SMACZNEGO!!! :)


Pozdrawiam serdecznie,
Dietetyczna Mama ;)

P.S.
Zapraszam do odwiedzania mojej strony na facebook'u:
www.facebook.com/dietetycznamama