poniedziałek, 30 września 2013

Cukrzyca ciężarnych, cz.II

Moje Drogie Ciężarówki,
dzisiaj ciąg dalszy rozważań na temat cukrzycy w czasie ciąży. Ostatnio pisałam o tym, czyj jest cukrzyca ciężarnych, jak i kiedy się ją wykrywa, jakie są objawy oraz co się stanie, kiedy zlekceważymy dietę (czyli konsekwencja z jej nieleczenia).

Dzisiaj poruszę kolejne zagadnienia związane z tym tematem. Dzisiaj będzie ciekawiej, bo dostarczę Wam więcej informacji dotyczących jedzenia :). Wskażę jakich produktów powinnyśmy unikać i dlaczego, a także jakie możemy spożywać "bezkarnie" :), zachowując w ryzach poziom naszego cukru.  Następnym razem wrzucę Wam kilka przykładowych dni (gotowych jadłospisów) oraz wyjaśnię o co chodzi z tymi wymiennikami i jak się wśród nich odnaleźć. :)


Szalenie istotną rzeczą, na której oparta jest dieta dla cukrzyków, to tzw. INDEKS GLIKEMICZNY. Mówiąc po ludzku, jest to wskaźnik, który mówi nam o tym, ile cukrów prostych (mamy jeszcze cukry złożone, które są dużo bardziej pożądane w naszej diecie) zawiera dany produkt w 100 gramach oraz jak szybko cukier ten jest wchłaniany do naszej krwi. Im ten wskaźnik jest wyższy, tym mniej takich produktów powinnyśmy jeść (warto, żeby zwróciły na to uwagę również osoby, które nie mają problemów z cukrzycą, ponieważ dieta oparta na produktach o niskim indeksie glikemicznym, jest uważana za najzdrowszą!).

Dla przykładu: białe pieczywo, słodycze, cukier, gotowana marchewka, soki owocowe z kartonów mają wysoki indeks glikemiczny, co oznacza, że powinnyśmy bardzo ograniczyć lub czasami nawet zupełnie wyeliminować z naszej diety. Natomiast takie produkty jak: ogórki, pomidory, kalafior, paprykę, kapustę, sałatę, szpinak czy pieczarki możemy jeść bez ograniczeń, a np. produkty mleczne, chude mięsa, ryby- w dużych ilościach, ponieważ w niewielkim stopniu wpływają na poziom cukru we krwi.

Możecie również same sprawdzić, czy Wasze ulubione produkty należą do tych, które powinnyście ograniczać, czy do tych, których można sobie nie żałować. Jest wiele tabel z indeksem glikemicznym produktów dostępnych w internecie. Możecie np. zajrzeć na tę stronę:
http://dietamm.com/indeks-glikemiczny


Czego zatem należy unikać (ograniczyć/ jadać w niewielkich ilościach):

  • produkty zbożowe: białe pieczywo, biała mąka, makarony z białej mąki, drobne kasze (manna, kuskus, jęczmienna), biały ryż, pieczywo cukiernicze (drożdżówki, chałki), ciastka, ciasta, płatki kukurydziane
  • mleko i przetwory mleczne: słodzone!!! (truskawkowe, malinowe, morelowe, leśne, z czekoladowymi kuleczkami, konfiturami, itd...), desery mleczne- gotowe
  • napoje: soki owocowe z kartonów/ butelek, nektary, napoje owoce, napoje gazowane
  • mięso i ryby: co prawda nie wpływają przesadnie na poziom glukozy we krwi, jednak warto zrezygnować w czasie ciąży z tych tłustych gatunków,np. boczku, kiełbas, podrobów, golonki, karkówki, kaczki, gęsi
  • owoce i przetwory owocowe: dojrzałe banany (im ciemniejsza skórka, tym więcej w bananie cukru), winogrona, arbuzy, rodzynki, owoce z puszki, dżemy, konfitury, suszona żurawina, suszone banany, suszone daktyle
  • warzywa: gotowana marchew, ziemniaki gotowane (można w niewielkich ilościach- nie za często), dynia, kabaczek, kukurydza
  • cukier i miód (ograniczyć do minimum)

Produkty zalecane:
  • produkty zbożowe: razowe pieczywo, makaron z mąki razowej, brązowy i dziki ryż, gruboziarniste kasze (gryczana, jaglana), płatki owsiane, otręby
  • mleko i produkty mleczne: wybieraj te o naturalnym smaku, niewzbogacane słodkimi wkładkami "z owoców" (pamiętaj, że zawsze do tych naturalnych produktów możesz sama dodać owoce lub orzechy)
  • mięso i ryby: wybieraj chude gatunki mięs (kurczak, indyk, cielęcina), ryby jedz bez ograniczeń!
  • owoce: pozostałe! :)
  • warzywa: pozostałe! :)
  • napoje: woda (tylko nie ta "o smaku truskawki" lub innego równie bogatego w chemię świństwa), soki warzywne, soki wyciskane
  • słodkości: gorzka czekolada (rozsądnych ilościach ;))

Same widzicie, że nie jest tak źle i coś tam jednak można jeść. Kiedy pokaże Wam przykładowe jadłospisy, zobaczycie, że jeść można dużo i w bardzo urozmaicony sposób! :)  Głowa do góry- razem damy radę! ;)

Pozdrawiam serdecznie,

Dietetyczna Mama ;)

P.S.
Jeżeli masz jakieś pytania, zapraszam na moją stronę na facebook'u:
www.facebook.com/dietetycznamama


piątek, 27 września 2013

"Kegla ćwicz, a nie pęknie Ci nic" ;)

Moje Śliczne...
Mięśnie Kegla... Szalenie ważne mięśnie w czasie całej ciąży, w czasie porodu, ale i podczas tzw. rekonwalescencji po porodzie... Zmniejszają ryzyko m.in. pęknięcia krocza podczas porodu oraz nietrzymania moczu po porodzie. Pozwalają także szybciej wrócić naszym mięśniom do stanu sprzed ciąży.

Naprawdę nie warto ich lekceważyć!!!

Nie musisz ćwiczyć mięśni Kegla (tzw. mięśni dna miednicy) ciągle i nie wiadomo jak długo... Wystarczy, że pozaciskasz te mięśnie przez minutę, np. w czasie przerwy na reklamę, oglądając telewizję. W końcu i tak leżysz, a do tego reklamy grane w tv na pewno dobrze znasz, więc masz chwilę, aby zająć się sobą...


Wszystko fajnie, tylko które to, do cholery, są te mięśnie Kegla i jak je niby napiąć? Całkiem prosta sprawa...;) Jeżeli nie umiemy zlokalizować naszych mięśni dna miednicy, wybierzmy się do łazienki... Tam, podczas oddawania moczu, postarajmy się na chwilę zatrzymać płynący strumień (pamiętaj, żeby zrobić to naprawdę niewiele razy, tylko w celu zlokalizowania mięśni o których mówimy, ponieważ nie jest to zdrowe dla naszego organizmu). To właśnie mięśniami Kegla zatrzymałaś oddawanie moczu! Teraz już wiesz, o których mięśniach mowa i które powinnaś wzmacniać i napinać w czasie przerwy na reklamy...;)


W jakich pozycjach wykonywać te ćwiczenia? Ja proponuję Wam dwie.



  1. W leżeniu na plecach.
    Podczas leżenia na plecach (np. na kanapie) ugnij nogi w kolanach, złącz stopy i odłóż je na kanapie/ podłodze.
    Kolana swobodnie opadają na zewnątrz. Dłonie odłóż na kolanach.
    Tułów rozluźniony, głowę opieramy np. o poduszkę lub trzymamy płasko.
    Zaciskaj mięśnie dna miednicy i rozluźniaj (przez 2 sekundy zaciśnij, przez kolejne 2 sekundy rozluźnij)- powtórz ćwiczenie 3 razy przez minutę.
  2. W głębokim przysiadzie.
    Stań w rozkroku na szerokość ramion. Stopy ustaw na zewnątrz.
    Kucnij tak nisko, jak tylko możesz, aby pupa znajdowała się blisko ziemi. Pamiętaj o tym, aby obie stopy cały czas były przyklejone do podłogi.
    Kolanka skierowane są szeroko, na zewnątrz.
    Dłonie złącz na wysokości klatki piersiowej, łokciami naciskaj kolanka.
    Zaciskaj mięśnie dna miednicy i rozluźniaj (przez 2 sekundy zaciśnij, przez kolejne 2 sekundy rozluźnij)- powtórz ćwiczenie przez minutę, następnie zacznij delikatnie kołysać biodrami/ przenosić ciężar ciała raz na prawą, raz na lewą stronę (przez około 30 sekund).

    Tego ćwiczenia nie powinnaś wykonywać od 36 tygodnia ciąży, aby nie spowodować przedwczesnego przyjścia na świat Twojego Malucha (istnieje ryzyko wypadnięcia tzw. czopu śluzowego). Natomiast możesz śmiało wykonywać tę pozycję będąc już w sali porodowej, przygotowując się do porodu (bez zaciskania już mięśni dna miednicy), pomagając Twojemu Maleństwu prawidłowo ustawić się  w kanale rodnym. :)


    Ćwiczcie moje Drogie mięśnie Kegla koniecznie!!! A jest szansa, że nas nie natną (coraz większa liczba szpitali odchodzi od nacinania, jeśli nie jest to konieczne- przestaje się nacinać rutynowo!)  i szybciej wrócimy do siebie! :)
Pozdrawiam Was serdecznie,

Dietetyczna Mama ;)


P.S.
Zapraszam na moją stronę na facebook'u:
www.facebook.com/dietetycznamama


środa, 25 września 2013

Pysznościowe naleśniki z twarogiem!

Hej Brzuchatki,
dzisiaj- obiad w wersji łasuchowej, znaczy na słodko! :) Proponuję Wam naleśniki z twarogiem z wiórkami kokosowymi i owocami (ja wybrałam maliny, ale możemy dodać każde inne, jak jabłka, śliwki, banany, pomarańcze, itd).
Podane przeze mnie ilości składników przeznaczone są dla dwóch osób.:)




Do ciasta naleśnikowego potrzebujemy:

  • 1 jajko- bomba witamin i składników mineralnych! Ponadto zawiera wzorcową ilość i skład aminokwasów egzogennych, czyli tych, których nasz organizm sam nie syntetyzuje (wytwarza) i musi je dostarczać wraz z pożywieniem. Dodatkowo zawiera lecytynę, która cudownie wpływa na rozwój naszego mózgu i mózgu naszego Dzidziusia oraz doskonale poprawia koncentracje (warto zjadać jajko na śniadanie przed ważnymi spotkaniami!;)),
  • szklanka mleka (o zawartości tłuszczu 2%, koniecznie z butelki!)- cenne źródło pełnowartościowego białka i doskonale przyswajalnego wapnia!
  • 2 łyżki mąki tortowej (pszennej)- nie zawsze pszenna mąka oznacza samo zło;), jest dużo mniej wartościowa od innych, natomiast nadal zawiera witaminy z grupy B oraz składniki mineralne. Dzięki dodaniu mąki tortowej nasze naleśniki będą się mniej rozwalały (będą bardziej zwarte), niż wtedy, kiedy dałybyśmy tylko mąkę pełnoziarnistą (sprawdzone na własnych przykładzie;)),
  • 2 łyżki mąki pełnoziarnistej żytniej- cenne źródło węglowodanów, zawiera sporo błonnika (nie jest zupełnie oczyszczona, dlatego korzystnie wpływa na pracę naszych jelit, zapobiegając zaparciom), składników mineralnych (magnez, żelazo, wapń, fosfor, potas) oraz witaminy z grupy B (w większych ilościach, niż w mące tortowej)
  • łyżkę nasion siemienia lnianego- w postaci niezmielonej bardzo ładnie regulują pracę jelit, poza tym są bardzo dobrym źródłem nienasyconych kwasów tłuszczowych (w tym kwasów z rodziny omega-3, tak ważnych dla prawidłowego rozwoju mózgu i układu nerwowego naszego Malucha),
  • 2 łyżki otrębów- bogactwo witamin (głównie z grupy B) i składników mineralnych (żelazo, magnez, wapń, cynk i wiele innych), dodatkowo świetnie regulują pracę naszych mocno rozleniwionych jelit,
  • szczyptę proszku do pieczenia lub 2 łyżki gazowanej wody- aby nadać naleśnikom pulchnego kształtu,
  • oliwa z oliwek lub olej rzepakowy- do smażenia (cenne źródło nienasyconych kwasów tłuszczowych)


Jak to zrobić:
  1. Wszystkie składniki wrzucamy do miski (pamiętaj, aby jajko przed użyciem- obmyć wodą!) i mieszamy (najszybciej uda nam się osiągnąć jednolitą masę za pomocą miksera;)). Konsystencja ciasta powinna być pół płynna, lekko żelowata (jeżeli ciasto nie jest wystarczająco "lejące" możesz dodać do niego trochę wody, aż do uzyskania pożądanej konsystencji).
  2. Rozgrzewamy patelnię, na którą wlewamy niewielkie ilości oliwy lub oleju rzepakowego (chyba, że dysponujesz patelnią, która nie wymaga używania tłuszczu do smażenia, to możesz z niego zrezygnować:) ).
  3. Wlewamy na patelnię porcję ciasta (tak, aby rozlało się na całej powierzchni patelni) i smażymy około minuty z każdej strony.



Do farszu potrzebujemy:
  • 1/2 kostki chudego twarogu- cenne źródło wapnia (tak potrzebnego dla rozwoju kośćca naszego Maluszka) oraz pełnowartościowego białka (składnika budującego nasze tkanki),
  • łyżka jogurtu naturalnego- cenne źródło wapnia i pełnowartościowego białka oraz bakterii probiotycznych, które regulują pracę naszych jelit,
  • 2 łyżki wiórek kokosowych- zawierają kwas laurynowy, który ma właściwości antybakteryjne, zapobiegając w ten sposób przeziębieniom (jego działanie polega na wnikaniu do wnętrza bakterii przez błonę komórkową i zaburzania pH wewnątrz komórki, co sprzyja jej rozpadowi), do tego jeszcze są bogatym źródłem błonnika :) (pamiętajmy jednak o tym, że jest to dość kaloryczna przyjemność, dlatego należy spożywać ją z umiarem;)),
  • łyżka miodu- naturalny "środek" chroniący przed przeziębieniem! Świetna alternatywa dla bezwartościowego cukru!:)
  • OWOCE!!!- Ty wybierasz, na jakie masz ochotę! Pamiętaj, żeby były świeże lub mrożone (unikaj tych z puszki, ponieważ zawierają duże ilości cukru i mają znacznie mniej witamin, niż te świeże)


Jak to zrobić:
  1. Wszystkie składniki (poza owocami) dodajemy do siebie i mieszamy (tym razem w zupełności wystarczy użyć łyżki).
  2. W zależności od Waszych upodobań- albo smarujemy gotowym serkiem nasze naleśniki i zawijamy, albo robimy tak jak ja, znaczy dodajemy serek obok naleśników.
  3. Całość dekorujemy świeżymi owocami!

Poezja!!! :) Smacznego moje Drogie!!! Tak przyrządzone naleśniki możecie śmiało jeść bez wyrzutów sumienia! :)


Pozdrawiam serdecznie,

Dietetyczna Mama ;)


P.S.
Zapraszam również na moją stronę na facebook'u:
www.facebook.com/dietetycznamama

poniedziałek, 23 września 2013

Cukrzyca Ciężarnych cz.I

Moje Drogie Ciężarówki,
dzisiejszy temat dotyczy problemu, z którym boryka się całkiem duża liczba Brzuchatek. Mowa o tzw. cukrzycy ciężarnych. Jest to, tak naprawdę po prostu cukrzyca, jednak nazwana tak, ponieważ po raz pierwszy została ona wykryta w czasie ciąży. 

Ponieważ temat jest dość obszerny, podzielę go na kilka postów. W dzisiejszym napiszę Wam, czym jest cukrzyca, jakie są jej objawy, jak wygląda badanie mające na celu jej wykrycie, jakie wyniki uznawane są za nieprawidłowe oraz dlaczego nie należy jej lekceważyć, czyli jak oddziałuje (nieleczona) na naszego Malucha.

Kochane... Wiemy (i to czasami aż za dobrze;)), że w czasie ciąży nasze hormony szaleją... Dlaczego zatem insulina (hormon odpowiedzialny za obniżanie poziomu cukru w naszej krwi) miałaby poruszać się wieloletnim torem, skoro też może sobie trochę powariować...? I tak też się czasami dzieje (nie u wszystkich z nas, jednak te u których "zaszaleje", w wielu przypadkach, nie do końca powinny obwiniać siebie, czasami tak się po prostu dzieje i albo trafi na Ciebie, albo nie...). W każdym razie- bez obaw. W dzisiejszych czasach, lekarze doskonale radzą sobie z Cukrzycowymi Ciężarówkami, które rodzą zdrowe i przeciętnej wielkości Bobasy (o ile, oczywiście, stosują się do zaleceń).

Czym w zasadzie jest cukrzyca? Definiuje się ją, jako zespół zaburzeń metabolicznych wynikających z nieradzenia sobie organizmu z przyswajaniem i normowaniem ilości przyjętego cukru wraz z posiłkiem (przekładając z medycznego na ludzki;)). Przyczyny tego zjawiska mają dwa podłoża... Albo nasz organizm przestał wytwarzać lub też wydzielać insulinę w odpowiedniej, wystarczającej ilości, albo nasze tkanki przestały "zwracać na nią uwagę", czyli mówiąc językiem medycznym- przestały być na nią wrażliwe. 
W obu przypadkach, dla utrzymania odpowiedniego poziomu glukozy we krwi, trzeba działać dietą (w niektórych przypadkach wymagane jest także włączenie insuliny). Jednak często, przy sprawnym wykryciu problemu, wystarcza odpowiednia dieta (o której będę pisała w kolejnej części o cukrzycy ciężarnych).


Jakie są objawy cukrzycy?
Cóż... niestety, w porównaniu do "normalnego stanu", w naszym przypadku objawy nie są takie oczywiste... W literaturze wymienia się częstomocz (hello!!! nie żebyśmy i tak biegały co chwilę do toalety...- ten argument odpada), zmęczenie (cóż... i tak chodzimy półprzytomne... uwarunkowane jest to też  tygodniem ciąży...- odpada)
  • niepohamowane pragnienie (ciągle chce Ci się pić! - co nie zmienia faktu, że i tak powinnyśmy przyjmować więcej płynów w czasie ciąży, jednak nie powinnyśmy przez cały dzień odczuwać pragnienia),
  • podjadanie w nocy (i to może być jeden z objawów... pod warunkiem, że nie wynika z naszej zachcianki, tylko potrzeby zjedzenia czegokolwiek),
  • poczucie osłabienia, a nawet omdlenia, czy też zawroty głowy po niejedzenie dłużej niż godzinę (po dłuższym czasie, jest to normalne).
Nawet jeżeli zauważycie u siebie któryś z objawów, podejdźcie do tego spokojnie, bo to jeszcze nie oznacza, że macie cukrzycę. Czasami wynika to właśnie z huśtawki hormonalnej lub ciągłej adaptacji się naszego organizmu do posiadania "małego, tymczasowego lokatora". 

Czy naprawdę macie cukrzycę dowiedzie dopiero test przesiewowy, który czeka każdą Ciężarówkę, między 24 a 28 tygodniem ciąży
Na czym on polega? Pewnego pięknego dnia, wybieramy się na czczo do przychodni, w której oddajemy krew. Następnie dostajemy do wypicia tajemniczą miksturę, która zawiera, w zależności od łaskawości Waszego ginekologa, albo 50, albo 75 gram czystej glukozy, która rozpuszczona jest w około 100- 120 ml wody (wcześniej musimy same kupić tę glukozę w aptece). Te pyszności wypijamy do ostatniej kropli... :D (wrażenia są różne... jedne z nas mają duuuży problem, żeby dopić to cudo do końca, w między czasie mając trudności z kontrolowaniem cofania się wszystkiego z powrotem do jamy ustnej, inne mówią, że nawet im to smakowało. Do czego to porównać? Do rozrzedzonego lukru, którym polewa się ciasto.) Spokojnie, łatwo nie jest, ale da się przeżyć;) Wiem, że niektóre Brzuchatki biorą ze sobą 1/2 cytryny, którą wciskają (kadra medyczna na szczęście nie protestuje) do gotowego roztworu glukozy. Podobno jest to wtedy dużo łatwiejsze do wypicia. :) (ja niestety zapomniałam zabrać ze sobą cytrynę, czego bardzo żałuję...). W każdym razie, po wypiciu- czekamy godzinę lub dwie (w zależności od dodanej ilości glukozy) i po tym czasie zostaje nam ponownie pobrana krew, żeby zobaczyć jak organizm poradził sobie z obciążeniem glukozą. 



Jakie powinny być wyniki? 
Cóż... na pewno będziemy pod obserwacją, jeżeli nasz wynik będzie przekraczał 120 mg/dl, jednak jak w banku mamy wizytę u diabetologa (lekarz- specjalista od cukrzycy), kiedy nasz wynik przekroczy 140 mg/dl. Czym nadal nie należy się stresować... Diabetolog wskaże dietę i wszystko będzie grało. Spokojnie! :) 


Dlaczego nie możesz lekceważyć cukrzycy w czasie ciąży?
Nieleczona, może bardzo negatywnie oddziaływać na Twoje Maleństwo! Może powodować między innymi opóźnienie umysłowe, makrosomie płodu (czyli dużą masę urodzeniową Malucha), przedwczesny poród, wysokie prawdopodobieństwo wystąpienia u Dziecka cukrzycy typu I w młodym wieku, która wymaga leczenia insuliną, ponadto nieprawidłowości w rozwoju, tendencje w dorosłym życiu do szybkiego przybierania na wadze.




Żeby Was uspokoić... Pamiętajcie, że w 90% cukrzyca ciężarnych to stan przejściowy (występujący w czasie ciąży i ustępujący zaraz po niej). Oczywiście, istnieje te 10%, które będą borykać się z cukrzycą, jednak nie powiedziane, że wystąpi ona od razu... Najczęściej ujawnia się ona po latach (około 40 roku życia), ale nadal możemy sobie z nią świetnie radzić za pomocą  diety. 

Poza tym, moje Kochane, tzw. dieta cukrzycowa (czyli dieta o obniżonym indeksie glikemicznym) jest uważana za najzdrowszą dietę, którą powinni stosować wszyscy! Zarówno Ci cierpiący na zaburzenia metabolizmu glukozy, jak i Ci, którzy świetnie sobie z nią radzą. :) 

Zatem- głowa do góry! Mając cukrzycę, nie jesteś złą Matką i najprawdopodobniej nigdzie nie popełniłaś błędu, po prostu Twój organizm troszkę się pogubił! 

Uśmiechnijcie się wesolutko! Mamy taki plan, że wszystko będzie dobrze! ;)

Pozdrawiam gorąco,

Dietetyczna Mama ;)

P.S.
Jeżeli macie jakieś pytania, zapraszam do pisania, na moją stronę na facebook'u:
www.facebook.com/dietetycznamama 


(zdjęcia- źródła ogólnodostępne w internecie:
-http://www.klubsexymama.pl/cukrzyca-ciezarnych/)

piątek, 20 września 2013

Ciążąca klatka piersiowa

Moje Drogie Brzuchatki,
ważnym problemem (choć na szczęście w tym przypadku nic nas nie boli;)) są ciążące nam, z miesiąca na miesiąc, coraz większe, piersi... Wzrost ich masy wpływa niestety negatywnie na naszą postawę, powodując pochylanie się naszej klatki piersiowej do przodu (mówić po ludzku- zaczynamy się GARBIĆ!!!).

Taki stan wpływa negatywnie na całą naszą postawę, ponieważ zbliżając klatkę piersiową do brzuszka- przenosimy ramiona do przodu i automatycznie wypychamy pupę do tyłu (obciążając tym samym nasz odcinek lędźwiowy- dół kręgosłupa, który i tak już dosyć mocno cierpi...).

Proponuję Wam zatem kilka ćwiczeń- rozciągających, wpływających pozytywnie na nasz odcinek piersiowy:


  1. OTWIERANIE KLATKI PIERSIOWEJ
    Stań w lekkim rozkroku, ugnij delikatnie nogi w kolanach i podwiń miednicę pod siebie.
    Przenieś oba ramiona do przodu, na wysokość barków i złącz dłonie.
    Otwórz dłonie, skieruj kciuki na zewnątrz i otwórz klatkę piersiową- przenosząc dłonie do tyłu.
    W samym czasie, pamiętaj, żeby ściągnąć łopatki i wydłużyć szyję (patrzymy przed siebie). Przytrzymaj ramiona szeroko przez 30 sekund. Powtórz ćwiczenie 3 razy.                                                                               

  2. ŚCIĄGANIE ŁOPATEK I
    Stań w lekkim rozkroku, ugnij delikatnie nogi w kolanach i podwiń miednicę pod siebie.
    Złącz dłonie z tyłu, na wysokości pośladka i ściągnij łopatki (opuść dłonie jak najniżej) jednocześnie wypychając klatkę piersiową do przodu.
    Zostań w pozycji przez 30 sekund. Powtórz ćwiczenie 3 razy.
                                                        
  3. ŚCIĄGANIE ŁOPATEK II
    Stań w lekkim rozkroku, ugnij delikatnie nogi w kolanach i podwiń miednicę pod siebie.
    Unieś oba ramiona (lekko ugięte) nad głowę i złącz dłonie.
    Z wydechem ściągaj łokcie w dół (ściągając równocześnie łopatki), wypychając klatkę piersiową w przód.
    Następnie, ponownie unieś ramiona w górę (wdech) i złącz dłonie.
    Ćwiczenie potwórz 15 razy.

     

I już! :) Regularne wykonywanie tych ćwiczeń (3 razy w tygodniu) powinno zapewnić nam utrzymanie prawidłowej postawy ciała i odciążenie bolących mięśni.


Ćwiczcie na zdrowie!!! :)

Pozdrawiam serdecznie,

Dietetyczna Mama ;)



P.S.
Jeżeli masz jakieś pytania, zapraszam do pisania na moją stronę na facebook'u:
www.facebook.com/dietetycznamama






środa, 18 września 2013

Jesienny deser- palce lizać! :)

Witam Was Królewny :)

Jesień tuż, tuż... Zauważyłam, że powoli zaczynają opadać liście, a to, niezaprzeczalny zwiastun końca lata... Czy mnie to cieszy? Baaaardzo! :) Uwielbiam, kiedy świat się zmienia! Już za chwilę, będzie pięknie i kolorowo! No i jest szansa, że przestaniemy puchnąć (skoro temperatury powyżej 30 stopni już nam nie grożą;)). Poza tym, znowu będziemy mogły wskoczyć w ulubione kozaki, grube swetry, ciepłe skarpety i wtulić się w naszego ukochanego z kubkiem gorącej czekolady w dłoni! <3
A do tego wszystkiego- ile przepysznych przepisów można zrealizować w jesienne wieczory! ;)

Dziś- kolejny przepis na deser! (czyli to, co Brzuchatki lubią najbardziej;) ) Jak zwykle, wykonanie jest banalnie proste, a sam przepis super-szybki! ;) Moją propozycją są zapiekane jabłuszka, polane miodem z "kruszonką" z otrębów. Zatem... Do dzieła!

Potrzebujemy (na jedną porcję):

  • jedno JABŁKO (najlepiej- kwaśne i kruche)- to owoc jesieni! Wybierajmy te, rodzimego pochodzenia! Na pewno będą dużo zdrowsze, niż te, sprowadzane z innych krajów (chociażby dlatego, że nie wymagają pryskania, aby "przetrwać" podróż :)). Owoce te są bogatym źródłem błonnika pokarmowego (zawierają cenne dla naszego organizmu- pektyny, oczyszczające nasz organizm z toksyn oraz cudownie radzące sobie z problemami zaparć;)), poza tym są też cennym źródłem witaminy C.

  • 2-3 SUSZONE ŚLIWKI- nasi sprzymierzeńcy w walce z zaparciami! Genialnie regulują pracę naszych rozleniwionych ciążą jelit! Ponadto, zawierają takie składniki jak: żelazo!, magnez!, potas, fosfor i wapń!, dlatego warto dodawać je do naszego codziennego jadłospisu! :) Zawierają też spore ilości witamin z grupy B, które działają korzystnie na nasz układ nerwowy! :)
  • łyżka przepysznego MIODU- w poprzednim poście pisałam o tym, jak mieć pewność, że kupiony przez nas miód jest dobrej jakości. Miód jest cudowny w zapobieganiu i leczeniu przeziębień, dlatego tym bardziej powinnyśmy spożywać go w okresie jesiennym. Jeżeli słodzisz herbatę, zastąp cukier- miodem, a na pewno wyjdzie Ci o na zdrowie!:) (pamiętaj, żeby nie dodawać miodu do gorących napojów, bo traci swoje cenne właściwości).
  • szczypta aromatycznego CYNAMONU- możesz dodać, choć nie musisz (mi osobiście, ta przyprawa wybitnie kojarzy się z okresem jesiennym- uwielbiam!). Cynamon korzystnie wpływa na naszą przemianę materii oraz nadaje niepowtarzalny aromat naszym potrawom! :)
  • 2 łyżki OTRĘBÓW GRANULOWANYCH- (jedna łyżka na dno naczynia, drugą posypujemy wierzch) mój ulubiony dodatek do większości przepisów!!! :) "Zwariowana miotełka" szalejąca po naszych jelitach i doskonałe źródło witamin (głównie z grupy B) i składników mineralnych!!! (dodawajcie je, gdzie się da! Do panierek, jogurtów, serków, kotletów mielonych, deserów, płatków, naleśników, itd... a Wasze jelita będą Wam baaaardzo wdzięczne. Poza tym, dieta bogata w błonnik, jest jedną z metod profilaktyki nowotworów jelita grubego!)
  • 2 łyżeczki OLIWY Z OLIWEK- (jedna łyżeczka do wysmarowania naczynia, drugą polewamy wierzch) cenne źródło dobrych kwasów tłuszczowych, niezbędnych do prawidłowego rozwoju układu nerwowego oraz mózgu naszego Malucha.
Jak to zrobić:
  1. Do małego (wielkości małej miseczki do lodów) naczynia żaroodpornego wlej łyżeczkę oliwy i rozsmaruj ją po ścianach naczynia.
  2. Dno naczynia posyp łyżką otrębów granulowanych.
  3. Dodaj pokrojone jabłko (koniecznie ze skórką!!!- to w niej znajduje się najwięcej witamin i składników mineralnych!) i pokrojone suszone śliwki.
  4. Jabłka i śliwki posyp cynamonem.
  5. Ponownie posyp łyżką otrębów granulowanych.
  6. Całość polej łyżką miodu.
  7. Na sam koniec skrop wszystko łyżeczką oliwy.
  8. Nasz deserek wrzucamy do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni na 20 minut

I już! :) Do tego proponuję jeszcze (po wyjęciu z piekarnika) ŁYŻKĘ JOGURTU GRECKIEGO na wierzch (mmmmmniam!) lub w wersji niedzielnej, dla łakomczuchów, zamiast łyżki jogurtu- gałkę lodów śmietankowych ;) (koniecznie z dobrego źródła, nie od sąsiadki- aby wykluczyć możliwość zarażenia się Salmonellą!) 

Pamiętajcie, że ten deser możecie sobie dowolnie modyfikować, np. dodając do niego trochę orzechów! :)


Życzę Wam wszystkiego pysznego!!! :)

Pozdrawiam,

Dietetyczna Mama ;)



P.S.
Zapraszam Was również do odwiedzania mojej strony na facebook'u:
www.facebook.com/dietetycznamama

poniedziałek, 16 września 2013

Jak nie dać się przeziębieniu!

Witajcie moje Śliczne!
Dzisiejszy temat- ważny, m.in. ze względu na panującą dookoła aurę...

Kochane, powolutku zaczynamy wchodzić w okres jesiennych przeziębień i grypy. Nikt nie lubi być chory ani nikomu nie jest to potrzebne (tym bardziej nam, bo w przeciwieństwie do innych, nie podkurujemy się tonami leków i na następny dzień będziemy zdrowe... my musimy zmagać się z przeziębieniem lub chorobą- MEDYCYNĄ NATURALNĄ).

Drogie Brzuchatki, nie od dziś wiadomo, że lepiej zapobiegać, niż leczyć, dlatego chciałabym, abyśmy skupiły się nad zachowaniami profilaktycznymi. Co więc należy jeść i robić, aby uniknąć zapchanego nosa, uciążliwego kaszlu oraz gorączki (mogącej stanowić zagrożenie dla naszego Maluszka)?



Wzmacniać odporność pomoże nam, wspomniana już przeze mnie, medycyna naturalna. Mam tu na myśli produkty spożywcze, które pomogą nam zachować zdrowie.

Jakie produkty nam w tym pomogą? Oto moja lista:


  • cudowny i pyszny MIÓD- (koniecznie dobrej jakości!!!- jak to sprawdzić? Dobry miód dodany do szklanki z wodą powinien osadzić się na dnie, w tych "podrabianych" już w momencie dodawania miodu do wody już zaczyna się rozpuszczać i rozpraszać. Co ciekawe, najwięcej cennych właściwości zawierają miody SPADZIOWE) ma działanie przeciwbakteryjne i antywirusowe (spowodowane jest to obecnością peptydu dodawanego do nektaru przez pszczoły), ważne abyśmy nie dodawały go do gorących napojów (wody/herbaty/mleka), bo traci on swoje cenne właściwości (możesz dodawać miód do letnich napojów, deserów- zamiast cukru lub smarować nim kanapkę).
  • CEBULA - działa wzmacniająco na nasz organizm oraz ma działanie bakteriobójcze (dodawaj ją do sałatek, mięs, zup lub przygotuj syrop z cebuli)
  • CZOSNEK - rozumiem, że nie jest to ulubiony dodatek do spożywanej przez nas żywności, ze względu na niezwykle intensywny zapach, jaki po nim pozostaje... jednak, biorąc pod uwagę jego właściwości lecznicze i zapobieganie infekcjom (działa antybakteryjnie, do tego korzystnie wpływa na układ krwionośny, nazywany jest także "naturalnym antybiotykiem"), powinnyśmy to jakoś przeboleć... ;) Choć, podobno jest sposób na ten intensywny zapach po jego spożyciu- żucie listków świeżej pietruszki. (dodawaj go do mięs, sosów, twarożku, farszu).




  • PRODUKTY BOGATE W WITAMINĘ C- działanie ochronne murowane! Najlepszym dowodem na istotność tej witaminy w leczeniu przeziębienia jest to, że zawsze zalecają ją lekarze (w postaci farmaceutyków). Ja natomiast, zachęcam Was do przyjmowania jej w naturalnej postaci, aby uodpornić nasz organizm (skuteczność potwierdziłam na sobie- zawsze, kiedy czuję, że zaczynam czuć się "jakoś niewyraźnie" przez 3 kolejne dni wypijam wyciśnięty sok z dwóch cytryn <jeżeli jest to ponad Twoje siły, możesz dodać trochę wody i miodu, pamiętaj jednak, żeby sporządzoną miksturę wypić od razu po jej przygotowaniu, żeby zachować jak najwięcej witaminy> i czuję się jak nowo narodzona! :D ). Najlepszymi źródłami tej witaminy są: kiwi, granat, żurawina, maliny (stąd między innymi zaleca się chorym picie syropu malinowego- a... i nie znalazłam naukowych dowodów na niekorzystny wpływ malin w czasie ciąży, także bez obaw;) ), cytrusy, czarna/ czerwona porzeczka, borówki, wiśnie, czereśnie, papryka, kapusta kiszona, ogórek kiszony, liście pietruszki, brukselka, brokuły, kalafior, szpinak, kalarepa.
  • IMBIR - warto o nim pamiętać, kiedy już dopadnie nas nienajlepsze samopoczucie... ma on wówczas działanie przeciwzapalne, przeciwbólowe, przeciwgorączkowe oraz przeciwwirusowe (możesz dodawać go np. do herbaty, razem z mlekiem, miodem, goździkami i cynamonem- smakuje cuuuuudownie i do tego działa rozgrzewająco, albo po prostu do wody z cytryną)
  • TRAN - wzmacnia odporność.


Poza produktami występującymi w naszej liście, pamiętajmy o tym, aby jeść przede wszystkim zdrowo!!! Bo tylko rozsądna dieta pozwoli nam dostarczyć do organizmu wszystko to, co dla niego niezbędne! Niestety bezy, cukiereczki, czy inne słodycze- nie pomogą nam uchronić się przed przeziębieniem.
Dodatkowym czynnikiem wspomagającym zachowanie zdrowia jest ruch! Baaaardzo zalecany jest ten na ŚWIEŻYM POWIETRZU, także moje drogie Ciężarówki- niech deszcz nie będzie dla nas wymówką! ;)

Trzymajcie się ciepło i zdrowo! :)
Pozdrawiam serdecznie,

Dietetyczna Mama ;)


P.S.
Jeżeli będziecie miały jakieś pytania lub wątpliwości- piszcie proszę do mnie na moją stronę na facebook'u: www.facebook.com/dietetycznamama



piątek, 13 września 2013

Ulga dla kręgosłupa- część II

Moje Śliczne,
ciąg dalszy rozluźniania kręgosłupa (ulga dla odcinka lędźwiowego). Dzisiaj chciałabym pokazać Wam kolejne ćwiczenia, które mają na celu rozluźnienie i rozciągnięcie mięśni znajdujących się na wysokości odcinka lędźwiowego.

Skąd właściwie bierze się ból/ dyskomfort właśnie w tym miejscu? Wraz z zaawansowaniem naszej ciąży zmienia się nasz środek ciężkości. Dodatkowo, coraz to większy (jak dla mnie- z dnia na dzień) brzuszek powoduje wypchnięcie naszego Dzidziusia do przodu i wypchnięcie pośladków do tyłu (powstaje tzw. kaczy kuperek). Taka pozycja powoduje bardzo długie napięcie mięśni odcinka lędźwiowego- stąd bierze się ból.

Ale głowa do góry! Wspólnie postaramy się zniwelować ból! :)

Oto moje dzisiejsze propozycje:




  1. Kołyska
    Ćwiczenie w pozycji leżącej.
    Kładziemy się na plecach. Unosimy nogi, krzyżujemy stopy, układamy szeroko kolanka i odkładamy dłonie na kolana. Dociskamy odcinek lędźwiowy do podłogi.
    Wersja I: kołyszemy się raz w prawo, raz w lewo (ćwiczenie wykonujemy około minuty)
    Wersja II: krążymy (wykonujemy ruch dookoła- około 30 sekund, zmieniamy kierunek- kolejne 30 sekund).





  2. Pozycja "Dziecka"
    Kolana ustawiamy szeroko, stopy łączymy. Pośladki przyklejamy do pięt. Dłonie wysuwamy daleko przed siebie. Czoło odkładamy na podłogę.
    To ćwiczenie pięknie rozciąga długo napinane mięśnie pleców (przy odcinku lędźwiowym).
    Zostań w tej pozycji około minuty.                                                                                                                                                                                               

  3. Unoszenie bioder
    Kładziemy się na plecach. Dłonie układamy wzdłuż tułowia, pięty ustawiamy blisko pośladków (na szerokość bioder). "Przyklejamy" kręgosłup do podłogi. Kręg po kręgu odrywamy pośladki do podłogi i unosimy (aż dojdziemy do odcinka piersiowego). W górze bierzemy głęboki wdech i z wydechem powolutku odkładamy każdy kręg po kolei na podłogę.
    Pamiętajmy przy tym ćwiczeniu, aby się nie spieszyć i świadomie wykonywać ruch.
    Ćwiczenie powtórz 10 razy.



    Przyjemności Kochane! Ćwiczcie, bo tylko tak jesteście w stanie oszczędzić sobie nieprzyjemności ulokowanych w odcinku lędźwiowym naszego kręgosłupa... ;) Poza tym, możecie mi wierzyć- te ćwiczenia są naprawdę przyjemne ;)

    Pozdrawiam aktywnie! ;)

    Dietetyczna Mama ;)


    P.S.
    Jeżeli miałybyście pytania dotyczące tego lub innego zagadnienia- piszcie na www.facebook.com/dietetycznamama   :)

środa, 11 września 2013

Nie lekceważ Magnezu!

Moje Drogie Ciężarówki,
wiele już słyszałyście zarówno ode mnie, jak i z innych źródeł o ważnych składnikach mineralnych, takich jak wapń czy żelazo. Doskonale wiecie, że są one niezbędne w diecie Ciężarówki i to w większej ilości, niż u przeciętnego śmiertelnika. Dzisiaj chciałabym zwrócić Waszą uwagę na pierwiastek, o którym zapomina się w diecie kobiety ciężarnej, a szkoda, bo jego niedobory niosą za sobą szereg konsekwencji. Moja o MAGNEZIE.

Na pewno niejednokrotnie słyszałyście od mamy czy babci, kiedy np. drgała Wam powieka lub miałyście skurcze mięśni, że brakuje Wam w organizmie magnezu. Niedobory tego pierwiastka zaburzają pracę naszych mięśni. Skutkują nadmiernymi i częstszymi skurczami. 



Ponadto, magnez ma bardzo duży wpływ na układ nerwowy (prawidłowe przewodzenie bodźców nerwowych) oraz zapobiega niskiej masie urodzeniowej naszego Dzidziusia. Bardzo niebezpiecznym skutkiem niedoborów magnezu, o czym niestety niewiele osób wie (lub też niewiele osób łączy ten fakt właśnie z niedoborem tego pierwiastka), jest PRZEDWCZESNY PORÓD!!! Z czego to wynika? No cóż... Skoro niedobór magnezu potrafi oddziaływać na nasze powieki, czy np. mięśnie łydki, to niestety równie dobrze radzi sobie z dodatkowymi skurczami macicy, która odbiera dane bodźce, jak sygnał mówiący: "RODZIMY!!!".

Kochane moje, pamiętajcie, że fakt, iż od połowy siódmego miesiąca ciąży nasz Malec, przy pomocy specjalistów, byłby już w stanie przeżyć, wcale nie oznacza, że będzie miał w pełni wykształcone wszystkie narządy. Jeżeli natura zaprogramowała okres naszej ciąży na pełne dziewięć miesięcy, znaczy, że każdy miesiąc, ba! każdy dzień, jest potrzebny naszemu Dziecku do prawidłowego rozwoju. Nie martwcie się, Maluch nie próżnuje... Codziennie ma "pełne ręce roboty"! :)

Dodatkowo, magnez jest odpowiedzialny za prawidłowy przebieg procesów lipolizy (czyli trawienie tłuszczu). Dobrze, żebyśmy pamiętały o tym, kiedy podczas ciąży nieustannie mamy ogromny apetyt oraz, kiedy po ciąży, będziemy chciały wrócić do formy! ;)



Gdzie, zatem, znajdziemy nasz MAGNEZ?

  • pestki dyni,
  • nasiona sezamu,
  • nasiona słonecznika,
  • otręby!!!,
  • zarodki pszenne,
  • migdały,
  • kasza gryczana,
  • nasiona roślin strączkowych (groch, fasola, soja, soczewica),
  • gorzka czekolada (kakao),
  • orzechy,
  • płatki owsiane, 
  • ryż brązowy,
  • kasza jaglana,
  • pieczywo chrupkie, pełnoziarniste, razowe,
  • figi suszone,
  • kiełki.

Na pewno uda Wam się wybrać coś z tej listy dla siebie! :)

Pozdrawiam!
Dietetyczna Mama ;)


P.S.
Jeżeli będziecie miały jakieś pytania, zapraszam do pisania na moją stronę na facebook'u:
www.facebook.com/dietetycznamama


poniedziałek, 9 września 2013

Mój sposób na awokado- GUACAMOLE!

Witam Ciężarówki!!!
Dzisiaj- kolejny przepis. Nie masz pomysłu na kolację? Pędzę z pomocą! ;)

Proponuję pyszną i bardzo zdrową pastę z awokado -GUACAMOLE!


Do mojej wersji potrzebujemy:


  1. jedno dojrzałe awokado - jest doskonałym źródłem nienasyconych kwasów tłuszczowych, które są niezbędne dla rozwoju układu nerwowego naszego Maluszka oraz kształtowania się prawidłowego profilu lipidowego (zawartości cholesterolu); ponadto jest bogatym źródłem magnezu (zapobiega przedwczesnemu porodowi) oraz potasu (reguluje pracę serca i ciśnienie krwi),
  2. 2 łyżki jogurtu naturalnego - cenne źródło baaaaaardzo potrzebnego naszym kościom- wapnia!!! (doskonale przyswajalnego) oraz liczne bakterie probiotyczne regulujące pracę jelit,
  3. 1/2 nie za dużej cebuli - ma właściwości chroniące nas przed przeziębieniem (pamiętacie, jak mamusie robiły nam syropy z cebuli, kiedy byłyśmy chorutkie...? :) ); stosowana przez nas, Ciężarówki, jako jeden z "leków" medycyny naturalnej- warto ją jeść, szczególnie na początku jesieni, w okresie przeziębień!
  4. ząbek czosnku - ach... czego to on nie robi...;) przede wszystkim chroni nas przed infekcjami i działa antybakteryjnie; również stosowany w medycynie naturalnej (a więc i naszej :D), do tego jeszcze- bardzo korzystnie wpływa na układ krwionośny (wzmacnia go oraz obniża ciśnienie krwi),
  5. łyżeczkę soku z cytryny - bogactwo witaminy C (przez co, również bardzo zalecana przy przeziębieniach),
  6. łyżkę nasion sezamu- przede wszystkim źródło nienasyconych kwasów tłuszczowych- w tym spore ilości kwasów z rodziny omega-3 (rozwój układu nerwowego i mózgu) oraz witamin rozpuszczalnych w tłuszczach (A i E- odpowiedzialnych za wzrok, układ nerwowy, skórę), a także dobrego białka i takich składników mineralnych jak żelazo!!!, wapń!!!, potas i cynk,
  7. sól i pieprz (jeżeli dopadają Cię obrzęki- zrezygnuj z soli)


    Całość ugniatamy (np. widelcem) do powstania jednolitej konsystencji (możemy też użyć do tego blendera). Serwujemy na razowym lub chrupkim pieczywie!




Palce lizać! Smaczności!!! :)



Pozdrawiam,
Dietetyczna Mama ;)


P.S.
Jeżeli masz jakieś pytania, zapraszam na moją stronę na facebook'u:
www.facebook.com/dietetycznamama

piątek, 6 września 2013

Zatrzymywanie wody w organizmie- "Ach te obrzęki..."

Witam Drogie Ciężarówki J

Zatrzymywanie wody w organizmie (obrzęki) to doskwierający problem wielu z nas. Żeby Was uspokoić muszę wspomnieć o tym, że takie zjawisko nie jest niczym groźnym (do pewnego momentu- jeżeli obrzęki są bardzo duże lub długo się utrzymują- koniecznie poinformuj o tym swojego lekarza prowadzącego!). Obrzęki wynikają z kilku powodów.. 

Pamiętamy o tym, że w czasie ciąży zwiększa się w naszym organizmie ilość krwi krążącej (o jakieś dwa- trzy litry), no a gdzieś ten płyn musi się ulokować, stąd właśnie m.in. mamy takie „słodkie, zaokrąglone buźki” (!!! Nie jest to mój ulubiony „komplement” :P) i stópki wyglądające jak szczerze nasączona wodą gąbka
Organizm przygotowuje się także na utracenie dużych ilości krwi w czasie porodu.





Inną przyczyną jest zatrzymywanie przez nasze nerki soli (odpowiedzialne są za to, po raz kolejny, nasze niesforne hormony ), a ta jest głównym czynnikiem, w diecie przeciętnego śmiertelnika, zatrzymywania się wody  w organizmie (nie zastanawiałyście się czasami, jak to się dzieję, że kiedy jesteście w kinie, kupujecie duuuuży popcorn, do którego dostajecie jeszcze większą cole, którą naturalnie wypijacie i… ani razu w trakcie trwania filmu nie musicie iść do łazienki…? ;) ). Dlaczego nasze własne nerki nam to robią? Przede wszystkim dlatego, że organizm jako priorytet przyjmuje utrzymanie wód płodowych na odpowiednim poziomie. Krew powinna być odpowiednio rozrzedzona, by nerki mogły prawidłowo i sprawnie radzić sobie z pozbywaniem się produktów przemiany materii (czyli tego, co organizm uznał za niepotrzebne i chce je wydalić wraz z moczem).

Kolejnym powodem obrzęków jest coraz większa i większa, uciskające nasze żyły biodrowe- MACICA. Jej ucisk mocno utrudnia swobodny przepływ krwi (szczególnie ku górze), co skutkuje zatrzymywaniem się wody właśnie w kończynach dolnych (wynika to z przenikania nadmiaru wody z krwi do tkanek ciała).


Zupełnie prozaicznymi przyczynami (nie tylko u Ciężarówek) obrzęków są:
- upały,
- długie stanie lub siedzenie w tej samej pozycji (jeżeli masz ku temu okazję- staraj się trzymać nogi wyżej, aby pomóc krwi z nóg wrócić do serca),
- nadmiar przybranych kilogramów (otyłość tylko zwiększy ucisk na żyły i pogłębi problem przepływu krwi),
- wysokie ciśnienie tętnicze,
- niewłaściwa (obfitująca w sód) dieta!




Jak sobie radzić?

- duuużo pić- wiem, brzmi to paradoksalnie („jestem spuchnięta jak balon i jeszcze mam więcej pić?!?!”), już tłumaczę… spożywając większe ilości płynów tak rozbujamy diurezę (proces odpowiedzialny za wytwarzanie moczu), że nasz organizm nie będzie się obawiał, że może nie dostać za chwilę płynów i nie nastawi się na magazynowanie (to jak przy odchudzaniu- kiedy jemy często, a małe porcje, nasz organizm nie magazynuje na zapas, bo wie, że zaraz znowu coś dostanie;)).


- unikać przetworzonej żywności – chcesz jeść zdrowo i bez zbędnych dodatków- wybieraj produkty świeże, jak najprostsze o jak najkrótszej liście składników (sól jest jedną z substancji pozwalających utrzymać żywność dłużej „przy życiu”, czyli służy jako substancja konserwująca)- zrezygnuj z chipsów, solonych orzeszków, wędlin (przede wszystkim z tych suszonych, choć w pozostałych ilości dodawanej soli  też są przerażające),parówek!!!!!, pasztetów, fast food’ów (w każdej postaci), gotowych mieszanek przypraw (zastąp je ziołami), wszelkich konserw, słonych paluszków, popcornu i nawet gotowych ciast i ciasteczek! (tak, do nich też dodawana jest sól).


- unikaj produktów kiszonych! – niestety, są kopalnią sodu! (jeżeli nie cierpisz na zatrzymywanie się wody- jedz je na zdrowie! Są cennym źródłem witamin i bakterii cudownie regulujące pracę naszych jelit!)


- spożywaj produkty moczopędne- melony, truskawki, arbuzy, natkę pietruszki, seler, świeże ogórki oraz ŻURAWINĘ (może być w postaci surowej, przetworzonej- np. dżemy oraz suszonej!)


- pij herbatki ze skrzypu i pokrzywy J



Pamiętajcie o tym, że poza odpowiednim odżywianiem, w walce z obrzękami bardzo pomaga RUCH! Dlatego też moje Brzuchatki- bierzcie partnera i lećcie z nim na popołudniowy lub wieczorny spacer! Nie dość, że Wam obojgu (a nawet trojgu! ;)) wyjdzie to na zdrowie, to jeszcze miło spędzicie czas ze swoją drugą połówką! J

Przyjemności!
Pozdrawiam serdecznie,

Dietetyczna Mama ;)



P.S.
Jeżeli coś Was nurtuje, macie jakieś pytania lub wątpliwości zapraszam serdecznie do pisania wiadomości na mojej stronie na facebook’u:
www.facebook.com/dietetycznamama



środa, 4 września 2013

III trymestr- czego jeść więcej?

Cześć Brzuchatki! J
Czas napisać trochę o tym, na co należy zwrócić większą uwagę w trzecim trymestrze ciąży… Zacznę od tego, że powoli zbliżamy się ku końcowi… ;) Ostatni trymestr mija wyjątkowo sprawnie (przynajmniej w moim odczuciu) z różnych powodów. Między innymi dlatego, że coraz więcej czasu pochłaniają nam przygotowania do przyjęcie nowego członka rodziny. Powoli zaczynamy odczuwać lekki stres (ja, na przykład, do końca drugiego trymestru uważałam, że nie pójdę do szkoły rodzenia, bo przecież, jako dietetyk, wiem co jadać w czasie ciąży i podczas połogu, a i ćwiczenia gimnastyczne<jako instruktora fitness> pewnie mnie nie zaskoczą… Ale całkiem niedawno zaczęłam myśleć o tak prozaicznych rzeczach jak opieka nad nowonarodzonym Maluchem, jego pielęgnacja, dbałość o prawidłowy rozwój, umiejętność reagowania w sytuacjach zagrożenia <pierwsza pomoc>. I tak o to- zapisałam się do szkoły rodzenia… :P).


Niestety trzeci trymestr niesie też ze sobą szereg średnio przyjemnych dolegliwości, jak zgaga czy zaparcia o których już pisałam, ale i zatrzymywanie wody w organizmie, a co za tym idzie- obrzęki, o których będziecie mogły poczytać wkrótce.


Jednak głowa do góry Kochaniutkie! Na wszystko znajdziemy sposoby… ;) W końcu dałyśmy radę przez pół roku, to i te ostatnie trzy miesiące jakoś sobie poradzimy! ;) A potem będę kontynuować moją zabawę z pisaniem, publikując nowe treści dotyczące- odżywiania się  w czasie karmienia piersią, karmienie butelką, powrotu do zgrabnej figury i kolejności wprowadzania pokarmów do diety naszego Maluszka.

W trzecim trymestrze nasz Niuniuś rośnie najintensywniej i najszybciej, co na pewno bardzo łatwo zaobserwujecie po swoich ubraniach (moje- co pranie wydają się coraz mniejsze!). Nasza Dzidzia zaczyna gromadzić tłuszczyk i zwiększa swoją masę sprawniej niż do tej pory. Nadal intensywnie rozwija się jego mózg i usprawniają inne narządy. Malec nabiera sił, które potrzebne mu będą do odbycia najtrudniejszej do tej pory misji- przyjścia na świat (tak, tak, moje Drogie, okazuje się, że poród jest meeeega wysiłkiem nie tylko dla nas;) ).


Ale do rzeczy… Przypominam, że w trzecim trymestrze wartość energetyczna naszej diety powinna wzrosnąć o ok. 475 kcal w stosunku do pierwszego trymestru. Czego zatem powinnyśmy jeść więcej?


 Oto nasza lista:


-PIJ! PIJ! PIJ! –koniecznie przynajmniej 2 litry wody dziennie! Wbrew pozorom- zniwelujesz częstość występowania obrzęków i zatrzymywania się wody w organizmie, a także zmniejszysz częstość występowania zaparć i uregulujesz pracę jelit!


- JEDZ BIAŁKO- koncentruj się na tym pełnowartościowym, czyli pochodzenia zwierzęcego (mięso, ryby, mleko i produkty mleczne, jaja); jest ono potrzebne jako główny składnik budujący organizm naszego Maluszka!


-SPOŻYWAJ DOBRE TŁUSZCZE- zwracaj uwagę przede wszystkim na produkty bogate w kwasy omega-3 (ryby, tran, olej lniany) oraz nienasycone kwasy tłuszczowe (znajdziesz je w olejach roślinnych); potrzebne są one naszemu Króliczkowi do dalszego, intensywnego rozwoju mózgu oraz układu nerwowego!


-PRZEDE WSZYSTKIM WĘGLOWODANY ZŁOŻONE- poza morzem witamin zawartych w tych produktach, są one bardzo ważne również dla naszego samopoczucia! Po pierwsze, jak już wiecie, węglowodany dostarczają nam energii (a tej w trzecim trymestrze niestety coraz mniej). Po drugie, właśnie te złożone, uratują nas przed uciążliwymi zaparciami!!! Jedzmy zatem: otręby, płatki owsiane, razowe pieczywo, kasze gryczaną i jaglaną, brązowy i dziki ryż oraz pełnoziarniste makarony.


- WITAMINA C- ponieważ w trzecim trymestrze, między innymi  pod wpływem zwiększonego obciążenia (o jakieś…  DUŻO! kilogramów) możemy zauważyć pękanie naczynek czy też krwotoki z nosa (to częste objawy niedoborów tej właśnie witaminy w naszej diecie). Witaminę C najłatwiej znaleźć (o najlepszej przyswajalności) w owocach (kiwi, porzeczki, jeżyny, maliny, cytryny, grejpfruty i pomarańcze) oraz warzywach (papryka, liście pietruszki, brokuły, brukselka, młode ziemniaki, kiszonki- z tymi ostatnimi nie szalej, jeśli mam problem z zatrzymywaniem się wody w organizmie).


-ŻELAZO- nasz Szkrab nadal intensywnie magazynuje ten pierwiastek i w dalszym ciągu potrzebuje go do tworzenia w swoim organizmie składników krwi!


- MAGNEZ- powinnyśmy spożywać produkty bogate w magnez, aby unikać przedwczesnych skurczów macicy, by Malec mógł w odpowiednim momencie (bez pośpiechu) przyjść na świat! Jedz takie produkty jak: pestki dyni, otręby, sezam, słonecznik, kakao, migdały, kasza gryczana, płatki owsiane i nasiona roślin strączkowych (soja, soczewica, groch, fasola).


- WAPŃ- i w tym przypadku- myśl o sobie… jak już pisałam wcześniej, nasza Dzidzia i tak dostarczy sobie z naszego organizmu tyle wapnia, ile będzie potrzebowała… Albo z naszej DIETY, albo naszych kości i zębów… Nie stroń więc od mleka, jogurtów, maślanki, kefiru, twarogu czy żółtego sera (tu zalecam umiar ze względu na sporą zawartość tłuszczu w tym produkcie;)).


-ze względu na coraz większy brzuszek (w konsekwencji- coraz większy nacisk na nasz żołądek) pamiętaj o tym, aby jadać mniejsze objętościowo porcje posiłków, ale częściej, np. 5-6 razy dziennie (w ten sposób masz bardzo duże szanse na uniknięcie zgagi).



I już! Pamiętajmy, żeby w ostatnim trymestrze serwować sobie wszystkie posiłki najbardziej wartościowe, jak to tylko możliwie! W ten sposób przygotujemy nasz organizm na okres karmienia, który jest dla nas jeszcze bardziej wyczerpujący, niż sama ciąża.


Smacznego moje Śliczne! Jedzcie zdrowo!

Pozdrawiam serdecznie,

Dietetyczna Mama ;)


P.S.
Jeżeli będziecie miały jakieś pytania- zapraszam do odwiedzenia mojej strony na facebook'u:
www.facebook.com/dietetycznamama


poniedziałek, 2 września 2013

Bolące plecy? -co robić (ćwiczenia rozluźniające część I)

Cześć Brzuchatki!
Dzisiaj temat trochę z innej beczki... Napiszę, co robić, kiedy zaczynacie odczuwać ból w plecach (odcinku lędźwiowym- dół pleców) oraz jak jemu zapobiegać.


Ból odcinka lędźwiowego w czasie ciąży jest niestety bardzo powszechnym problemem. Zmienia się środek ciężkości i naturalnie zaczynamy wypychać brzuch do przodu (nieustannie napinając odcinek lędźwiowy) i przybierać postawę zwaną "kaczy kuperek". Na dodatek, pod wpływem wzrostu masy naszych piersi zaczynamy się garbić. Można temu jednak zapobiegać- ćwicząc.

Wczoraj weszłam w ósmy miesiąc ciąży. Jestem aktywna ruchowo i wiecie co... jak na razie  (oby tak zostało ;)), nie wiem czym jest ból pleców w czasie ciąży! :) Jak to się stało? Jako instruktorka fitness prowadziłam jeszcze przed zajściem w ciążę (oraz na jej początku) zajęcia, które nazywają się Zdrowy kręgosłup. Pomagały one wzmocnić mięśnie stabilizujące kręgosłup oraz działały rozluźniająco w tych partiach, w których było to wskazane. I wiecie co... do tej pory staram się wykonywać część z tych ćwiczeń (oczywiście wykonuję te, na które pozwala mi mój już całkiem okazały brzuszek ;)) i czuję się świetnie! Nie odczuwam bólu nawet wtedy, kiedy mam trochę bardziej męczący dzień.

Raz w tygodniu będę dzieliła się z Wami kilkoma ćwiczeniami, które pozwolą Wam wzmocnić oraz rozluźnić (w zależności od ćwiczenia) mięśnie.

Oto moje propozycje na dzisiaj:


  1. Kołysanie biodrami

    Bardzo łatwe do wykonania ćwiczenie, które zarazem jest niezwykle przyjemne i rozluźniające.

    Ustaw stopy na szerokość swoich bioder, następnie ugnij delikatnie nogi w kolanach i odłóż obie dłonie za siebie, na wysokości odcinka lędźwiowego. Teraz delikatnie i płynnie kołysz biodrami w przód i w tył. Postaraj się kołysać w ten sposób ok. 30 sekund.



  2. Mobilizacja, czyli tzw. koci grzbiet w pozycji pionowej
    To ćwiczenie również nie powinno przysporzyć problemów. Jest łatwe i pozwala jednocześnie wzmocnić, a następnie rozluźnić mięśnie pleców.


Ustaw stopy na szerokość bioder. Ugnij nogi w kolanach, pochyl się delikatnie do przodu i odłóż dłonie na kolanach.
Przy WDECHU- schowaj głowę, zaokrąglij plecy i schowaj pupę pod siebie,
Przy WYDECHU- unieś głowę do góry, wyprostuj plecy wypychając klatkę piersiową do przodu i wypnij pupę.
Powtórz ćwiczenie 15 razy.


Trzymam za Was kciuki! Dbajcie o postawę swojego ciała! Pamiętajcie również, że ból pleców nie zawsze mija po ciąży, dlatego warto mu zapobiegać oraz z go łagodzić.

Pozdrawiam gorąco i aktywnie;)
Dietetyczna Mama ;)

P.S.
W razie pytań lub wątpliwości- zapraszam na moją stronę na facebook'u: www.facebook.com/dietetycznamama   :)