poniedziałek, 22 lipca 2013

Ile można przytyć w ciąży?

Moje Drogie... Odpowiedź na to pytanie nie jest łatwa. Można by nawet stwierdzić, że ile autorów, tyle wersji dla prawidłowego przyrostu masy ciała w czasie ciąży... W tym poście postaram się wyjaśnić, co ja uważam na ten temat. ;)

To, ile przybierzemy w czasie ciąży uwarunkowane jest wieloma czynnikami, takimi jak: wyjściowa masa ciała (czyli ile ważyłyśmy zanim zaszłyśmy w ciążę), wzrost, wiek, tryb życia (jak bardzo jesteśmy aktywne na co dzień) oraz przede wszystkim od tego, jak na ciążę "zareaguje" nasz organizm.

Niejednokrotnie na pewno widziałyście szczuplutkie Przyszłe Mamy, które przytyły ponad 20kg. Jednak w niespełna pół roku po porodzie znowu mogły wejść w swoje "stare jeansy" ;) Musimy pamiętać o tym, jak wiele kilogramów stanowi nasz Maluch oraz środowisko w którym się znajduje (czytaj- wody płodowe, macica, łożysko, itd...). Każdy z tych czynników jest indywidualnie uwarunkowany, dlatego też nie musicie  przejmować się tym, że Wasza koleżanka, która też jest już w 6 miesiącu przytyła dopiero 4kg, a Wy już prawie 12... (oczywiście jeżeli ten wynik nie jest w dużej mierze Twoją zasługą, tzn. nie pochłaniasz ogromnych ilości różnych pyszności, bo "przecież jesteś w ciąży" ;) ).





Tak czy inaczej, zmierzam do tego, że NIE SUGERUJCIE SIĘ sztywno wyliczonymi przez specjalistów normami, które mówią np. że co miesiąc powinnaś ważyć dokładnie o 1,5 kg więcej (podczas, gdy Ty bez względu na rodzaj stosowanej diety regularnie przybierasz ok. 3kg). Jak już wspominałam- każdy organizm inaczej radzi sobie z ciążą (na tej samej podstawie- część z nas cierpi okrutne męki w czasie pierwszego trymestru, włąściwie nie wychodząc z łazienki, a część w ogóle nie czuje jakby była w ciąży).

Kochane Ciężarówki, nie chciałabym, żebyście po przeczytaniu tego postu stwierdziły, że macie w nosie wagę i teraz będziecie jeść czego tylko dusza zapragnie. Chcę Wam raczej pokazać, żebyście nie martwiły się, jeżeli ważycie więcej, niż przewidują "normy". Duża część z nas postanawia wtedy zmienić dietę, tzn. zaczyna się odchudzać!!!! A tego też nie możemy robić naszemu Maluchowi (ale o tym w szerszym ujęciu- innym razem;) ) Nie zmienia to faktu, że nie powinnyśmy BEZKARNIE opychać się ;)

To co według mnie jest najistotniejsze, jeżeli chodzi o przyrost masy ciała w ciąży, to nie informacja dotycząca tego ILE POWINNAM PRZYBRAĆ W TYM MIESIĄCU? a
ILE WIĘCEJ MOGĘ ZJEŚĆ, ŻEBY PÓŹNIEJ NIE BORYKAĆ SIĘ Z NADMIAREM KILOGRAMÓW, A ŻEBY MALUCH ZDROWO SIĘ ROZWIJAŁ?


I tu spieszę z odpowiedzią! :) Moje Drogie, mówi się, że w pierwszym trymestrze rozwój Dzieciątka nie wymaga zwiększenia ilości spożywanego jedzenia. Organizm świetnie radzi sobie na podstawie tego, co do tej pory zwyczajowo dostarczałyśmy.
Troszkę więcej na rozwój , nasza Kruszynka, potrzebuje już w drugim trymestrze ciąży. Naukowcy oszacowali zapotrzebowanie tego "Młodego człowieka" na ok. 350- 360 kcal dziennie. Żeby Ci to trochę przybliżyć... 350 kcal to mniej więcej równowartość jednego mniejszego posiłku, takiego jak drugie śniadanie czy podwieczorek. Może to być np. pełnoziarnista kanapka z twarogiem i warzywami, sałatka owocowa polana jogurtem z łyżką orzechów i płatków owsianych, czy też rozłożone na posiłki 2 banany. O tyle więcej potrzebuje nasz organizm, dla zaspokojenia potrzeb i prawidłowego rozwoju Malucha.

W trzecim trymestrze natomiast zapotrzebowanie naszego Malca wynosi około 500 kcal. I tak oto do tego, co napisałam powyżej, możesz "bezkarnie" spałaszować jeszcze dodatkowe 140- 150 kcal :) znajdziesz je w dodatkowej porcji owoców, serkach homogenizowanych, opakowaniu jogurtu, kromce pieczywa, czy też w nie za dużym kawałku ryby czy mięsa.
 Moje Drogie, a więc, gwarantuję Wam, że jeżeli będziecie zwracały uwagę na to, o ile zwiększyła się ilość spożywanego przez Was jedzenia (a nie będzie ona przekraczała, w zależności od etapu ciąży, zalecanej ilości kcal), to po porodzie na pewno nie będziecie borykać się z nadmiarem zbędnych kilogramów, a wręcz sprawnie wrócicie do formy! :) Dlatego- niech nie niepokoi Was liczba na "liczniku" u Waszego Gina (czyt. ginekologa ;)), jeżeli nie macie sobie nic do zarzucenia!


Pozdrawiam Was goooorąco!
Dietetyczna Mama ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz