środa, 28 maja 2014

Masz gości- a nie masz pomysłu...? A może feta? ;)

Hej Laleczki!

Chciałam Wam dzisiaj zaprezentować przepis na ekstremalnie szybkie jedzonko, które zawsze ratuje mi pupeczkę w przypadku "spontanicznie" pojawiających się gości...

Dlaczego?
Bo jest meeeeega szybkie, nadzwyczajnie łatwe i niewiarygodnie pysznościowe!!!!

Co to takiego?
To FETA ZAPIEKANA Z POMIDORKAMI   <3 <3 <3

Potrzebujemy:
- fetę (źródło pełnowartościowego białka i wapnia),
- pomidorki koktajlowe (bogactwo potasu i antynowotworowego likopenu),
- oliwę z oliwek - łyżkę (obfituje w kwasy tłuszczowe z rodziny omega-3),
- zioła prowansalskie (regulują pracę jelit),
- opcjonalnie- czerwona cebulka <3




Jak to zrobić?
1. Skrapiamy naczynie żaroodporne oliwą z oliwek.
2. Wkładamy do naczynia fetę (ja ją zawsze kruszę), na fetę (na brzegach) układamy pomidorki koktajlowe.
3. Pokrojoną w krążki cebulkę układamy na fecie.
4. Skrapiamy całość oliwą i posypujemy ziołami.
5. Pieczemy w piekarniku przez 20 min w temperaturze 180 stopni :)

Zachęcam do zajadanie z pieczywem!!! :D

Pyszności!

Pozdrawiam serdecznie,

Dietetyczna Mama ;)

czwartek, 22 maja 2014

Pomysł na obiad w upalny dzień

Hej Królewny!

Zrobiło się gorąco… Nie masz za bardzo pomysłu na obiad, a na samą myśl o mięchu w upalny dzień masz ochotę w ogóle zrezygnować z jedzenia?

Może jednak, zanim opuścisz posiłek, sprawdzisz jaką mam dla Ciebie propozycję? ;)



Moje Drogie, w upalne dni nie chce nam się przesadnie jeść, dlatego obiad powinien być lekki i świeży. Oczywiście może to być sałatka z różnościami lub też moja propozycja dla słodkich łasuchów… ;) Pamiętacie, kiedy w przedszkolu serwowano nam makaron z serem…?:D Postanowiłam trochę rozszerzyć tę wersję.



Moją obiadową propozycją na upalny dzień jest pełnoziarnisty makaron z twarogiem dosmaczonym miodem gryczanym i cynamonem, a to wszystko posypane jest jeszcze zmrożonymi jagodami!
Brzmi pysznie! Do tego mamy tu jeszcze kombinację słodkości z kwasowością! Love it! ;)



Dlaczego taki posiłek można uznać za obiad? Dostarcza nam zarówno niezbędnych węglowodanów złożonych (makaron), które są najcenniejszym źródłem witamin z grupy B, ponadto dobrego, pełnowartościowego białka (w postaci twarogu- mamy tu komplet tzw. aminokwasów egzogennych, potrzebnych do prawidłowego funkcjonowania naszego organizmu). Żeby było jeszcze zdrowiej dorzuciłam bombę witaminy C w postaci porzeczek oraz, żeby było jeszcze pyszniej miód gryczany (chroniący nas przed wirusami) oraz przyspieszający metabolizm cynamon! J



Jak to zrobić?
-Gotujemy makaron- koniecznie pełnoziarnisty (szklankę),
- przygotowujemy ½ kostki chudego twarogu, dodajemy do niego łyżeczkę miodu i szczyptę cynamonu- całość mieszamy,
- kiedy makaron będzie już gotowy (gorący) kładziemy na niego nasz twaróg,
- całość posypujemy czarną porzeczką w ilości DOWOLNEJ! :D

Smak! ;)



Pozdrawiam serdecznie,

Dietetyczna  Mama ;)



P.S.
Zapraszam serdecznie do odwiedzania mojej strony: www.facebook.com/dietetycznamama
Wszystkie te  z Was, które są jeszcze Ciężarówkami zapraszam do czytania wcześniejszych postów (zaczynając od lipca). Znajdziecie tam mnóstwo porad dotyczących żywienia w czasie ciąży oraz przepisy na smaczne, zdrowe i wartościowe potrawy. Zachęcam…. J


piątek, 16 maja 2014

Mam podawać gluten, a moja Niunia nie chce jeść kaszek! Jak to zrobić?

Hej Panienki,
Dzisiaj z serii "z życia wzięte"... ;)

Mam podawać gluten, a moja Niunia nie chce jeść kaszek! Jak to zrobić?


Znam ten problem… Moja Lalusia przez około dwa tygodnie jadała chętnie różne kaszki, aż któregoś pięknego dnia przestała. Zaczęła pluć nimi dalej niż widzi. Nie pomogła ani zmiana smaku kaszki, ani dodawanie mojego mleka, nie wspominając już o ekologicznej kaszce mannej, która, jak się okazało, też była dla Niuni wstrętna i obrzydliwa… ;) (co zrobić- starałam się).



Do tego wszystkiego, Lala zrezygnowała również z jedzenia jakichkolwiek warzywek, owocków i nawet słoiczków. Żadnej papki nie chciała, a jak już cudem udało mi się umieścić łyżeczkę z przepyszną papką w jej małej buźce, musiałam mocno uważać, żeby do dostać nią w twarz (tak Dziecko pięknie pluło).



Cóż, jako matka- dietetyczka zwariowałam! „Przecież Ona powinna już jeść owoce i warzywa! A co z glutenem? Jak nie będzie jadła, to na bank będzie miała celiakię!”- jednym słowem OBŁĘD!!!



Moim pierwszym planem było danie Lalusi trochę czasu. Pomyślałam, że może ma właśnie skok rozwojowy i dlatego nie chce nic innego, poza moją piersią albo rosną jej ząbki i czuje dyskomfort (ważne jest to, że przestała jeść produkty, które przez dwa tygodnie jadła dość chętnie). Przeczekam


Czekałam dzień, drugi, trzeci… aż zrobił się tydzień, a potem drugi. No nie, przecież coś muszę wymyślić! Wpadło mi wtedy w ręce cudowne urządzenie!



W sklepie z artykułami dziecięcymi znalazłam coś, co wygląda trochę jak smoczek, choć smoczkiem nie jest… :D była to niewielkich rozmiarów siateczka z materiału (podobna do tej, w której pierze się bieliznę) w której umieszczało się nierozdrobniony produkt, np. kawałek obranego jabłuszka. Jeżeli dziecko miało ochotę na dany przysmak musiało gryźć i następnie „ciumkać” produkt znajdujący się w siateczce. I co się stało? Niunia zaskoczyła! Spodobało jej się jedzenie nowych produktów w takiej (stałej) formie. Skończył się problem owoców i warzyw! :D


Ale hola, hola… został nam jeszcze ten cholerny gluten! Przecież nie przeleję do mojego nowonabytego cuda kaszki… ;/ Ale… skoro Małoletnia nie lubi papek, a chętnie je produkty stałe może należy iść w tym kierunku.

Kupiłam jej opakowanie bio ciasteczek zbożowych przeznaczonych dla dzieci i kolejny problem się rozwiązał! :D




A zatem, moje drogie- CZASAMI MUSIMY KOMBINOWAĆ… ;)

Pozdrawiam serdecznie,

Dietetyczna Mama ;)



P.S.
Zapraszam serdecznie do odwiedzania mojej strony: www.facebook.com/dietetycznamama
Wszystkie te  z Was, które są jeszcze Ciężarówkami zapraszam do czytania wcześniejszych postów (zaczynając od lipca). Znajdziecie tam mnóstwo porad dotyczących żywienia w czasie ciąży oraz przepisy na smaczne, zdrowe i wartościowe potrawy. Zachęcam…. J

poniedziałek, 12 maja 2014

Wprowadzanie pierwszych pokarmów do diety Malucha


Hej Królewny!

I nadszedł już czas wprowadzania pierwszych pokarmów. Jak to zrobić? Od czego zacząć? Wybierać słoiczki czy gotować samemu? Doprawiać czy podawać w czystej postaci? Tego wszystkiego dowiecie się z dzisiejszego postu! J



Zacznę od tego, kiedy wprowadzać pierwsze pokarmy do diety naszego Malucha.

Uzależnione jest to od tego, jakim mlekiem karmisz swojego Brzdąca. Jeżeli Dziecko jest karmione mlekiem modyfikowanym pierwsze pokarmy wprowadzamy w po ukończeniu 5’ego miesiąca życia. Jeżeli karmisz piersią- po ukończeniu 6’ego (chyba, że lekarz pediatra zaleci inaczej ze względu na niski przyrost masy dziecka).


Na pewno pamiętacie, że gluten (w postaci kaszki) wprowadzamy Maluchom od 5’ego do końca szóstego miesiąca- w tym okresie są to niewielkie ilości, aby „zapoznać” organizm Dziecka z tym białkiem (robi się to po to, aby zmniejszyć ryzyko wystąpienia alergii na gluten- jest to najlepszy okres, ponieważ występuje wtedy tzw. luka immunologiczna, co sprzyja akceptacji tego białka przez organizm i zmniejsza ryzyko wystąpienia celiakii). Po tym okresie (jeżeli nie wystąpiła żadna niepożądana reakcja ze strony organizmu- wysypka, gorączka, zmiany w stolcu) możemy śmiało zwiększyć serwowane Maluchowi porcje produktów glutenowych.




Od czego zacząć?

Najbezpieczniej zacząć od warzyw. Dlaczego? Ponieważ zwiększa to szanse na to, że Maluch będzie chciał je jeść (warzywa mają dużo bardziej mdły/nijaki smak w porównaniu ze słodziutkimi owocami). Zazwyczaj zaczyna się od gotowanej marchewki- należy ją dokładnie rozdrobnić- najlepiej zmiksować (możemy dodać niewielką ilość przegotowanej wody, że konsystencja „potrawy” była jeszcze bardziej papkowata). Innym warzywem, które można podać na samym początku jest ziemniak, potem brokuły, pietruszka- korzeń, seler, bataty… Jeżeli wszystko to Brzdąc będzie dobrze tolerował możemy zacząć wprowadzać inne warzywa.


Zawsze na początku podajemy  Dziecku 2-3 łyżeczki NOWEGO POKARMU, aby sprawdzić, czy jest już na to gotowe. Jeżeli nie wystąpią bóle brzuszka, wysypka, gorączka ani zmiany skórne- możemy zwiększyć ilość danego produktu i na stałe wprowadzić go do listy produktów jedzonych przez nasze Szczęście.



Jeżeli Maleństwo zaprzyjaźni się już z warzywami- śmiało możemy zacząć wprowadzać mu do diety owoce. Zaczynamy od gotowanego jabłuszka, gotowanej gruszki, pieczonej śliwki, bananka.
Możemy również (jeżeli nasz Maluch chętnie je wszystko, co mu podamy) od początku mieszać owoce z warzywami, podając raz warzywo, raz owoc.


Nie martwcie się tym, że Wasze Dzieciątko nie chce jeść np. więcej niż 2 łyżeczki pokarmu (nawet jeśli już je poznało). Na początku Malec ma poznać nowe smaki i nauczyć się, że można jeść coś poza mlekiem. Daj mu szasnę przyzwyczaić się do nowej sytuacji. Nie wmuszaj w niego całej marchewki, bo „w poradniku napisali, że siedmio miesięczne dziecko powinno już zjeść całą”, a może Twój Niuniuś nie ma takiej potrzeby.


Pamiętajmy o tym, że Dzieci same bardzo ładnie regulują sobie ile jedzenia potrzebują. Jeżeli Maluch zjadł pół marchewki, widocznie tyle mu wystarczy. Naszym zadanie jest ZAZNAJAMIAĆ GO Z NOWYMI SMAKAMI.



Jeżeli Twoje Maleństwo nie jest zainteresowane poznawanie nowych smaków i jedyne, co akceptuje, to Twoje mleko- spróbuj je trochę „oszukać”. Do przygotowanego pokarmu zamiast wody dodaj trochę swojego mleka i wtedy całość zmiksuj… Dziecko rozpozna smak mleka i może wtedy łatwiej będzie mu zaakceptować tę „wstrętną” marchewkę. ;)


Poza owocami i warzywami, na samym początku swojej przygody z jedzeniem, Mały Odkrywca może również (a nawet powinien) jeść też kaszki glutenowe.



Póki nie wprowadzimy do diety dziecka mięska i żółtka- nie musimy jeszcze traktować nowego pożywienia jako cały posiłek, a raczej jako rodzaj przekąski, która nie powinna jeszcze zastępować porcji mleka (chyba, że Twoje Słoneczko ma dobry apetyt i chętnie je większe ilości <więcej niż 10 łyżeczek>, wtedy możesz zastąpić mleko nowymi produktami).




Jeżeli chcę przygotowywać posiłki sama, jak powinnam to zrobić?

Najzdrowsze jest gotowanie na parze, natomiast możemy też gotować produkty w tradycyjny sposób. ABSOLUTNIE NIE WOLNO NAM DOPRAWIAĆ PIERWSZYCH POTRAW (później, kiedy zaczniemy przygotowywać obiadki, możemy dodawać zioła, takie jak np. koperek, pietruszka). Nie wolno używać soli! Dlaczego? Ponieważ z przyprawami (przede wszystkim solą) muszą uporać się nasze nerki, a nerki naszego Maleństwa są jeszcze za malutkie i za słabo rozwinięte, żeby sobie z tym poradzić. Poza tym, po co przyzwyczajać Dziecko zarówno do soli, jak i cukru…




A jeżeli nie chcę gotować, czy mogę dawać Dziecku słoiczki…?

I tu jest kwestia sporna. Jest wielu przeciwników słoiczkowego odżywiania. Choć muszę przyznać, że starałam się trochę poszperać i mimo ogólnego „NIE”, trudno mi było znaleźć konkretne argumenty, potwierdzające „zło” słoiczków.


Nie wiem czy wiecie, że słoiczki dla Maluchów, to tzw. ŻYWANOŚĆ SPECJALNEGO PRZEZNACZENIA. Co to oznacza? Że produkty te są pod ścisłą kontrolą wielu organizacji zajmujących się nadzorowaniem prawidłowych procesów produkcji oraz jakości używanych produktów. Żywność ta musi być wykonywana z najlepszych gatunkowo produktów, nie może zawierać żadnych dodatków takich jak utrwalacze, ulepszacze smaku czy konserwanty (oczywiście, część z Was może powiedzieć, że przecież nie siedzimy w fabryce, gdzie produkuje się żywność dla Dzieci, a kontrole częstą są zapowiedziane- i to jest jedyny racjonalny argument na NIE, który znalazłam).


Czy ja stosuję słoiczki w żywieniu mojej Córci- owszem. Wszystkim tym, co przygotowałam jej sama pluła dalej niż widzi, nie pomogło dodawanie mojego mleka. Choć nie poddaję się i często wytrwale próbuję podawać jej jedzonko przygotowane przeze mnie, liczę na to, że Lalusia w końcu zaskoczy… ;)


 
Trzymajcie kciuki! ;)

Pozdrawiam serdecznie,

Dietetyczna Mama ;)




P.S.
Zapraszam serdecznie do odwiedzania mojej strony: www.facebook.com/dietetycznamama
Wszystkie te  z Was, które są jeszcze Ciężarówkami zapraszam do czytania wcześniejszych postów (zaczynając od lipca). Znajdziecie tam mnóstwo porad dotyczących żywienia w czasie ciąży oraz przepisy na smaczne, zdrowe i wartościowe potrawy. Zachęcam…. J



(zdjęcie- ogólnodostępne w internecie:
-http://dziecko.trojmiasto.pl/Kulinarne-rewolucje-malucha-n68752.html)

poniedziałek, 5 maja 2014

Genialne, szybkie i zdrowe- Ciasteczka AMARANTUSOWE :D

Hej Wielbicielki ZDROWYCH PYSZNOŚCI!

Dzisiaj proponuję Wam super-szybkie ciastka amarantusowe!


Amarantus to rodzaj zboża. Jest niezwykle zdrowy,bogaty w całą masę witamin i składników mineralnych!



Do przygotowania moich amarantusowych ciasteczek potrzebujesz:

- szklankę "dmuchanych" ziaren amarantusa,
- 1/2 szklanki płatków owsianych,
- 2 łyżki otrąb,
- 3 łyżki nasion słonecznika,
- 2 łyżki masła orzechowego,
- 1 łyżka miodu,
- 2 jajka

Wszystko razem ugniatamy i formujemy małe ciasteczka. Wrzucamy do piekarnika na 20 minut w temperaturze 180 stopni :)

I już! ;)

Są naprawdę pyszne! Serdecznie polecam ;)

Dietetyczna Mama ;)





P.S.
Zapraszam serdecznie do odwiedzania mojej strony: www.facebook.com/dietetycznamama

Wszystkie te  z Was, które są jeszcze Ciężarówkami zapraszam do czytania wcześniejszych postów (zaczynając od lipca). Znajdziecie tam mnóstwo porad dotyczących żywienia w czasie ciąży oraz przepisy na smaczne, zdrowe i wartościowe potrawy. Zachęcam…. J