Hej Królewny!
Część z Was nadal walczy z dodatkowymi kilogramami po ciąży…
Dlatego też postanowiłam trochę podpowiedzieć Wam, co zrobić, żeby wrócić do
formy…
Zaczniemy od początku, mianowicie:
Najważniejsza jest MOTYWACJA I CEL!
Motywacja-
bo musisz wiedzieć po co to robisz… wbrew pozorom dużo lepszą motywacją jest wesele kumpeli i sexy kiecka w którą musimy się
wbić, niż po prostu „chcę schudnąć”… Bo „chcę schudnąć” nie daje nam
konkretnego dead line’u, czyli terminu do którego musimy się wyrobić, w związku z czym czy schudnę za miesiąc, czy
za półtora nie ma większego znaczenia. Jednak ślubu kumpeli nie przesuniemy o 2
tygodnie… ;)
Dlatego też dużo
lepiej, żebyś miała konkretną motywację, a nie ogólnie rzucone hasło…
Cel, który
sobie wyznaczymy nie może być zbyt
odległy (np. do wakacji chcę zrzucić X kg), bo bardzo często nie
wystarcza nam motywacji na tak długo.
Cel nie może też być
przesadzony i obarczony dużymi liczbami (np. chcę schudnąć 15 kg w ciągu X
czasu), bo jeżeli nam się nie uda, będziemy miały poczucie porażki, a to
zawsze działa demotywująco.
Jaki zatem powinien być nasz cel?
- osiągalny!
- mały!
- nie odległy czasowo (do 1 miesiąca)!
- mały!
- nie odległy czasowo (do 1 miesiąca)!
Czyli np. w maju chcę schudnąć 4 kg (jest osiągalny, liczba kilogramów racjonalna- nie za duża, a wynikami możemy cieszyć się już po upływie miesiąca).
W następnym miesiącu
znowu możesz sobie wybrać cel, np. w czerwcu chcę zrzucić kolejne 3 kg (znowu
cel jest osiągalny, racjonalny i przede
wszystkim nie towarzyszy nam ciągłe poczucie „niewoli” spowodowane odległym
terminem „rozliczeniowym”).
Zapytacie- dlaczego w takim razie nie ustalić sobie, że w
ciągu dwóch miesięcy chcemy zrzucić 7 kg?
Po pierwsze dlatego, że każdy
SUKCES jest dla nas swego rodzaju nagrodą, a co za tym idzie czujemy się spełnieni i bardziej wartościowi. Dlatego też
z dużą większą dozą pozytywnej energii przystąpimy do osiągnięcia kolejnego
celu, czyli zrzucenia kolejnych 3 kg. Poza tym łatwiej wytrzymać w
postanowieniu mając przed sobą perspektywę np. jeszcze 8 dni do konfrontacji
wyniku z wyznaczonym celem, niż 38…
A co jeżeli nie
osiągniemy wybranego celu? Nic… Wiemy już, że kolejny cel przez nas postawiony musi
być trochę łatwiejszy, bo widocznie, ten który ustaliłyśmy wcześniej nas
przerósł (nie mając przy tym poczucia
straty ponad 60 dni, tylko 30…).
Wiem, że na pewno dla części z Was to w sumie i tak wychodzi
na to samo, jednak nasz mózg odbiera to inaczej. Lubi być nagradzany, spełniony
i czerpie mega satysfakcję z wykonanego zadania, łamie się natomiast przy porażkach,
a przede wszystkim przy tych, na które przeznaczył dużo czasu…
Jak to się mówi- MAŁYMI KROMAKI DO CELU!
DĄŻĄC DO CZEGOŚ STOPNIOWO
MAMY WIĘKSZE SZANSE PRZECIĄGNĄĆ TO W CZASIE I NIE PODDAĆ SIĘ ZA SZYBKO (W
PRZECIWIEŃSTWIE DO CELÓW DŁUGOTERMINOWYCH)!
CEGIEŁKA DO CEGIEŁKI…
i znowu będziemy super „chudziaki”! :D ;)
Głowa do góry, długopis w dłoń, kawałek kartki na stół i
piszemy nasz cel na najbliższy miesiąc! ;)
Trzymam za Was kciuki!
Pozdrawiam serdecznie,
Dietetyczna Mama ;)
P.S.
Zapraszam serdecznie do odwiedzania mojej strony: www.facebook.com/dietetycznamama
Wszystkie te z Was,
które są jeszcze Ciężarówkami zapraszam
do czytania wcześniejszych postów
(zaczynając od lipca). Znajdziecie
tam mnóstwo porad dotyczących żywienia w czasie ciąży oraz przepisy na smaczne,
zdrowe i wartościowe potrawy. Zachęcam…. J
-http://www.projektsukces.pl/motywacja.html)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz